Powrócił odrzucony przez Polskę pomysł stałego systemu podziału uchodźców między unijne kraje. Byłby on stosowany w przypadku presji migracyjnej. Dość niespodziewanie rozmawiali o tym europejscy przywódcy na szczycie w Brukseli.

Fakt, że pomysł powraca, pozwala sądzić, że kiedyś zostanie zrealizowany w praktyce. Przywódcy głównie z Niemiec, Szwecji, Austrii i Włoch próbowali wpisać do wniosków ze szczytu stały system przyjmowania uchodźców przez kraje członkowskie. Ostatecznie tego zapisu nie przyjęto, ale kanclerz Angela Merkel nie składa broni,. "Jeśli chodzi o stały mechanizm, to wznowiliśmy dyskusję. Są kraje sceptyczne wobec tego pomysłu, ale będziemy je przekonywać. Przed nami jeszcze wiele pracy" - powiedziała na zakończenie szczytu kanclerz Niemiec.

>>> Czytaj też: Imigrant – skarb czy ciężar dla gospodarki? Oto państwa, które kochają i nienawidzą uchodźców

Premier Ewa Kopacz nie widzi na razie zagrożenia. Podkreśla, że dużo więcej krajów niż tylko te z Grupy Wyszehradzkiej mówiły, że to powinna być dobrowolna decyzja. "Możliwości i finansowe i logistyczne krajów powinny odgrywać szczególną rolę" - dodała.

Kraje, które protestowały przeciwko stałemu mechanizmowi przyjmowania uchodźców boją się, że będą zmuszane do przyjmowania kolejnych grup uchodźców. Zwolennicy natomiast mają sojusznika w Komisji Europejskiej, która jako pierwsza zaprezentowała plany i która o swoich pomysłach zapewne nie zapomni.

Reklama