- Składając obietnicę, której samodzielnie nie może spełnić, premier David Cameron musi teraz zwrócić się o pomoc do podmiotu nazwanego przez jedną z jego poprzedniczek źródłem większości problemów na świecie. Tak, dokładnie. Potrzebuje pomocy Europy - pisze w redakcyjnym felietonie Bloomberg.

Cameron obiecał Brytyjczykom w 2017 roku referendum ws. dalszego członkostwa kraju w UE. Jest na dobrej drodze by dotrzymać słowa: kampania pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami pozostania we Wspólnocie ruszyła na dobre. To kolejne zobowiązanie które zrealizował – UE musi najpierw poddać się „fundamentalnym, daleko idącym zmianom”, co jednak przysparza mu problemów.

Nie ma wątpliwości, że UE rozpaczliwie potrzebuje reform. Jednak żadne państwo członkowskie nie może wymusić zmiany na pozostałych 27. Wyjściem z małej pułapki, jaką „zbudował” sobie Cameron jest zaproponowanie przez samą Unię istotnych zmian co do sposobu, w jaki prowadzi interesy.

Rozczarowanie Unią nie jest mimo wszystko wyłącznie brytyjskim fenomenem. Inne rządy również chcą zmienić charakter integracji oraz odgórnego prowadzenia polityki, które doprowadziły do zmniejszenia popularności europejskiego projektu. Wielka Brytania oczekuje od UE nowych zasad wsparcia dla imigrantów. Wspólnota rozpaczliwie potrzebuje modernizacji całej swojej polityki migracyjnej i powinna wykorzystać zbliżające się brytyjskie referendum jako bodziec ku temu.

Prawdą jest, że brytyjska postawa może być trudna do przyjęcia dla UE. – Przez całe moje życie wszystkie problemy pochodzą z kontynentalnej Europy. Wszystkie rozwiązania zaś pojawiają się w anglojęzycznych krajach – powiedziała niegdyś była minister Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher. To jednak nie jest powód, by odrzucić brytyjskie pomysły. To w końcu Thatcher była jedną z najważniejszych osób, które przyczyniły się do powstania jednolitego unijnego rynku. Wielka Brytania ma również rację w kwestii potrzeby ograniczenia absurdalnie wysokiego odsetka budżetu przeznaczonego na finansowanie rolnictwa.

Reklama

Patrząc szerzej – wyjście Wielkiej Brytanii z UE byłoby tak samo zgubne dla obu stron. Wielka Brytania nie jest Grenlandią, która opuściła Unię w 1985 roku. Kraj jest drugą największą gospodarką we Wspólnocie i dominującym centrum finansowym. Zapewnia więc niezbędną równowagę dla niemieckiej potęgi. Bez Wielkiej Brytanii UE byłaby w obliczu rosnących gospodarczych wyzwań i utrzymania bezpieczeństwa znacznie słabsza.

Mówiąc krótko; unijni liderzy powinni postrzegać reformatorskie wymagania Camerona jako szansę na pogodzenie federalizacyjnych ambicji Europy z rzeczywistością. Nie tylko Brytyjczycy zyskaliby na restrukturyzacji Europy.

Cameron musi wkrótce sprecyzować, co UE musi zrobić, by Wielka Brytania poczuła się w niej komfortowo. Im szybciej brytyjski premier i jego unijni odpowiednicy odpowiedzą sobie na pytania odnośnie reform, tym więcej czasu on i inni zwolennicy członkostwa będą mieli na wypracowanie istotnych zmian.