Ateny uważają, że rekordowy napływ imigrantów, który zanotowano w ostatnich dniach na greckich wyspach, wiąże się z wizytą Angeli Merkel w Turcji. Podkreślają, że w ten sposób rząd turecki próbuje naciskać na Unię Europejską i ugrać na rozmowach o kryzysie migracyjnym jak najwięcej dla siebie.

Funkcjonariusze greckiej policji mówią o demonstracji siły ze strony Turcji, która w ciągu trzech dni wysłała drogą morską 30 tysięcy imigrantów do Grecji. W ten sposób pokazała Europie, jak duże problemy może jej stworzyć.

>>> Czytaj też: Dramatyczna sytuacja na Bałkanach. "Każdy kraj musi bronić swoich granic"

Tego samego zdania są też przedstawiciele greckiego rządu. Dodają , że Turcja zabezpieczy swoje interesy i wyniesie duże korzyści z negocjacji z Unią Europejską w zamian za zmniejszenie fali imigrantów, ale ostatecznie tego nie zrobi. Ateny szacują, że na tureckim wybrzeżu prawie cztery miliony osób czeka na przepłynięcie Morza Egejskiego. Wyjaśniają, że ponad dwa miliony to uchodźcy, których zarejestrowały tureckie władze. Oprócz nich jest jeszcze ponad półtora miliona nieodnotowanych imigrantów, którzy zmierzają do Europy. Większość z nich przez greckie wyspy.

Na Lesbos działa już pierwszy hotspot, czyli punkt rejestracji imigrantów. Organizowane są kolejne cztery na greckich wyspach. Według danych Frontex-u od początku roku do Unii Europejskiej przybyło ponad 710 tysięcy uchodźców.

Reklama

>>> Polecamy: Niemcy otwarte na oścież. Co siedzi w głowie Angeli Merkel?