Na polisolokatach tracili nie tylko klienci, ale też sami ubezpieczyciele. Zorganizowane grupy nieuczciwych agentów wyłudziły blisko 100 mln zł na sprzedaży tych produktów – pisze „Puls Biznesu”.

Na początku maja tego roku Centralne Biuro Śledcze Policji przeprowadziło akcję, która rozbiła poznański gang wyłudzający prowizje ze sprzedaży polisolokat. Jak pisze „Puls Biznesu”, zatrzymano wówczas kilkanaście osób, w tym dyrektora z centrali ING Życie. W wyniku oszustw, z całego rynku ubezpieczeniowego w ciągu ostatnich trzech lat wyparowało co najmniej 100 mln zł. Ubezpieczyciele, z którymi rozmawiał „Puls Biznesu”, zaznaczają, że w rzeczywistości suma ta może być znacznie większa, nie wiadomo bowiem, czy w skandal nie byli też zamieszani inni pośrednicy. Przyznają jednocześnie, że branżę zgubiła chciwość, ślepa gonitwa za zyskiem i bezwzględna konkurencja.

>>> Czytaj też: Polisolokaty z premedytacją. Sprzedając polisy, skazywali klientów na straty

Podstawą mechanizmu oszustw była bardzo wysoka prowizji na sprzedaż polisolokat, która sięgała nawet ponad 100 proc. składki wpłacanej przez klienta w pierwszym roku oszczędzania na polisolokacie, która trafiała od razu do pośrednika. Za otrzymane wynagrodzenie kupował on kolejne polisolokaty. Za pomocą klientów – słupów powstawała coraz większa piramida finansowa. Końcowy rachunek za oszustwa płacił ubezpieczyciel.

Niektórzy pośrednicy kupowali polisolokaty na fikcyjne osoby, płacąc za nie z własnego konta. Jak mówi „Pulsowi Biznesu” osoba z wieloletnim doświadczeniem w sprzedaży tych produktów, był to pomysł na przestępstwo doskonałe. Gdy kończył się okres karencji, w którym pośrednik odpowiadał finansowo za to, czy klienci opłacają składki, mógł likwidować cały fałszywy portfel i odejść z milionami na koncie – czytamy w gazecie.

Reklama

Czytaj więcej w „Pulsie Biznesu”