Choć sytuacja jest dziś znacznie mniej poważna, Szwecja w ciągu ostatnich 5 lat zmagała się z deflacją. Szef banku centralnego Stefan Ingres oraz jego koledzy z tej instytucji podjęli bezprecedensowe działania obniżki stóp procentowych do ujemnego poziomu oraz skupowania obligacji. Wszystko to po to, aby ustabilizować poziom inflacji blisko wyznaczonego na 2 proc. celu.

Działania te sprawiły, że przedstawiciele Riksbanku znaleźli się w ogniu krytyki ze wszystkich stron. Niektórzy politycy i ekonomiści argumentowali, że zamiast podjętych działań, bank centralny powinien po prostu obniżyć cel inflacyjny.
Gdy spojrzymy wstecz na historię inflacji w Szwecji, możemy znaleźć kilka podpowiedzi.

Naukowcy z banku centralnego zebrali dane z bagatela 723 lat pomiaru inflacji w Szwecji. Pomiarów tych dokonywano na podstawie koszyka najbardziej potrzebnych dóbr, takich jak zboża, piwo, sól, masło, wosk, woły i żelazo. Dane te pochodziły najczęściej ze Sztokholmu, który począwszy do XIV wieku był najbardziej skomercjalizowanym regionem w Szwecji.

Zebrane dane pokazują, że choć Szwecja nie była wolna od nagłych wahań poziomu inflacji, to wskaźnik ten stabilizował się na średnim poziomie 2,6 proc.

Reklama

Najczęściej wahania poziomu inflacji wiązały się z wojnami, niepokojami społecznymi, zarazami czy zmianami walut. Przykładowo, w 1348 roku z powodu epidemii dżumy, Szwecja zmagała się z prawie 1-proc. deflacją. W 1534 roku, gdy kraj zmieniał walutę, deflacja wyniosła aż 6,65 proc. Z kolei w 1668 roku, gdy powstał Riksbank, wskaźnik ten wystrzelił do poziomu 15,05 proc. Początek rewolucji przemysłowej przyniósł wzrost inflacji w 1760 roku do poziomu 4,17 proc., a przejście na standard złota i wprowadzenie korony w 1873 roku to wystrzelenie inflacji na poziom 8,85 proc.

W porównaniu z tym wszystkim, jednocyfrowe wskaźniki inflacji od 1991 roku wskazują na to, że Szwedzi żyją w znacznie spokojniejszych czasach.

Robert Bergqvist, dziś główny ekonomista w SEB, a wcześniej pracownik Riksbanku, wspomina, że gdy ustalano cel inflacyjny w banku centralnym w 1993 roku, decyzja ta nie należała do najtrudniejszych. „Poziom 2 proc. był poziomem, który wówczas notowaliśmy. Przyglądaliśmy się także temu, jakie cele inflacyjne stawiały sobie inne banki” – mówi Bergqvist

Dziś sytuacja nie jest już tak oczywista. Szwedzki parlament powołał specjalny komitet, który dokona rewizji celu inflacyjnego banku centralnego. Niektórzy postulują obniżenie celu inflacyjnego, inni chcą go podnieść dwukrotnie do poziomu 4 proc., a jeszcze inni sugerują wprowadzenie pewnego buforu.

Szwecja nie jest osamotniona w swoich problemach. Banki centralne świata, od Japonii po USA, są na etapie generalnej rewizji swoich założeń. Nawet były szef Fed Ben Bernanke zasugerował w tym roku podniesienie 2-proc. celu inflacyjnego, dodając, że w tej liczbie nie ma nic „magicznego”.

Robert Bergqvist stwierdził, że nie ma mowy dziś o podniesieniu celu po poziomu 4 proc., ale jeśli polityka monetarna pójdzie w jakimkolwiek kierunku, to zapewne będzie to podnoszenie celu inflacyjnego.

>>> Czytaj też: Gospodarka na dopalaczach NBP? Oto pomysły PiS na przyspieszenie PKB