Ceny surowców spadły tak mocno, że rządy państw, które posiadają fundusze majątkowe, są teraz zmuszone do rozbicia swoich wielkich skarbonek. Na rynku brakuje zachęcających okazji inwestycyjnych, a to jeszcze bardziej wzmaga konieczność sięgnięcia po gromadzone pieniądze. Wszystko to może negatywnie odbić się na globalnych rynkach finansowych.
18 z 30 największych państwowych funduszy majątkowych na świecie jest zasilanych przede wszystkim wpływami ze sprzedaży ropy naftowej i gazu.

Największy tego typu fundusz na świecie – Norweski Państwowy Fundusz Emerytalny, został założony w 1990 roku. Jego celem miało być zabezpieczenie naftowego bogactwa Norwegii i odkładanie dochodów ze sprzedaży tego surowca z myślą o zapewnieniu dobrobytu przyszłym pokoleniom Norwegów. Kilka dni temu zarządzający funduszem poinformowali, że w trzecim kwartale zanotował on największą stratę od ponad czterech lat. Wyparowało z niego 32 mld dol. – wszystko z powodu strat na inwestycjach w akcje, które stanowią 60 proc. całego portfela funduszu. Główną przyczyną załamania na globalnych rynkach kapitałowych było pęknięcie giełdowej bańki w Chinach oraz zapaść na giełdach w państwach wschodzących. Jednocześnie fundusz nie zarobił praktycznie nic na inwestycjach w obligacje – rentowności najbezpieczniejszych papierów zbliżają się bowiem do zera. Niewielki zysk przyniosły tylko nieruchomości – tutaj stopa zwrotu funduszu wyniosła 3 proc. w trzecim kwartale.

W tym samym czasie coraz szybciej wysycha strumień pieniędzy z naftowych dochodów, który zasila norweski fundusz. Co więcej, rząd Norwegii zamierza w przyszłym roku wycofać z niego 440 mln dol., by pokryć rosnący deficyt budżetowy. Władze nie przewidywały, że taki scenariusz zrealizuje się przed końcem następnej dekady. Pierwotny cel funduszu jest bowiem jasny – gromadzenie pieniędzy dla przyszłych generacji. Nikt nie przewidywał, że będzie ich potrzebować obecne pokolenie.

Norwegia jest oczywiście wyjątkowym przypadkiem, ponieważ jej fundusz jest ogromnych rozmiarów, a zebrane w nim środki wystarczyłyby na pokrycie wszystkich wydatków budżetowych państwa przez ponad 8 lat. Inne państwowe fundusze majątkowe na świecie nie są jednak tak silne.

Reklama

W swoim ostatnim raporcie o gospodarkach Bliskiego Wschodu i Północnej Afryki, Międzynarodowy Fundusz Walutowy oszacował, że jeśli ceny ropy będą pozostawać na obecnym poziomie, Arabia Saudyjska pozbędzie się swoich „buforów fiskalnych” w ciągu zaledwie 5 lat. Podobny los czeka Algierię, Bahrajn, Libię oraz Oman – te kraje mają jeszcze mniej czasu. Wśród eksporterów ropy z Bliskiego Wschodu, największe szczęście mają pod tym względem Zjednoczone Emiraty Arabskie, Kuwejt i Katar – mają wystarczające poduszki bezpieczeństwa, by spokojnie finansować swoje potrzeby przez ponad dwie dekady.

>>> Polecamy: OPEC ostatecznie kapituluje. Koniec naftowego eldorado członków kartelu

Jednak nawet w tych krajach, państwowe fundusze nie będą już inwestować tak intensywnie, jak do tej pory. Władze bliskowschodnich państw wolą bowiem wycofywać pieniądze z funduszy i przeznaczać je na finansowanie wydatków budżetowych. Tylko w tym roku rząd Arabii Saudyjskiej uszczuplił swoje rezerwy o 80 mld dol. W tej kwocie mieszczą się też środki wycofane z funduszu majątkowego.

W jeszcze gorszej sytuacji znajduje się Rosja. Przy obecnym poziomie cen ropy i wydatków budżetowych, Fundusz Rezerw i Fundusz Dobrobytu Narodowego mogą wyczerpać się do 2018 roku – mówiła w tym miesiącu Tatiana Nesterenko, zastępca rosyjskiego ministra finansów. Podobnie jak Kazachstan, Rosja inwestuje część pieniędzy na krajowym rynku. Zagraniczne finansowanie rosyjskich projektów infrastrukturalnych jest zamrożone w wyniku sankcji. Ogranicza to jednocześnie wiarygodność narodowego funduszu i zmniejsza dywersyfikację, odcinając od międzynarodowych rynków finansowych.

Jak wynika z raportu Preqin Sovereign Wealth Fund Review opublikowanego w czerwcu tego roku, w globalnych państwowych funduszach rezerwowych zgromadzonych jest obecnie 6,31 bln dol. Między 2013 i 2015 rokiem ich wartość wzrosła o 927 mld dol. Instytucje te są ważnymi czynnikami stabilizującymi rynki – są nastawione na długoterminowe, konserwatywne i przynoszące umiarkowany zysk inwestycje. W 2013 roku norweski fundusz majątkowy po raz pierwszy ulokował pieniądze na amerykańskim rynku nieruchomości, a rząd tego kraju dopiero teraz rozważa udzielenie mandatu dla inwestycji typu private equity. Jeśli ceny surowców będą jednak wciąż spadać, wielkim narodowym skarbonkom będzie jednak coraz trudniej odgrywać swoją rolę.

Topnienie państwowych funduszy rezerwowych jest kolejnym potencjalnym czynnikiem wzmagającym niestabilność w globalnej gospodarce, która już teraz cierpi z powodu spowolnionego wzrostu i słabnącego handlu. To, co dzieje się z aktywami funduszu i ich inwestycjami może mieć wpływ na kształtowanie się trendów rynkowych w kolejnych kilku latach.