Piloci rosyjskiego samolotu, który rozbił się przedwczoraj, stracili kontrolę nad maszyną. Tak twierdzi dyrektor generalny linii lotniczych „Kogałymavia”, do której należał Airbus A321.

Aleksandr Smirnow powiedział na konferencji prasowej, że piloci zupełnie stracili panowanie nad maszyną i z tego powodu nie mogli poinformować kontroli lotów o niebezpiecznej sytuacji. Smirnow wykluczył jednak awarię samolotu zapewniając, że był on w bardzo dobrym stanie technicznym. Wykluczył też błąd załogi. Zdaniem Smirnowa, katastrofa była skutkiem "działania z zewnątrz", wskutek którego samolot rozpadł się w powietrzu.

Agencja Reutera informuje tymczasem, powołując się na osoby badające czarne skrzynki Airbusa, że samolot nie został uderzony przez inny obiekt. Piloci nie nadali też sygnału SOS. Analiza czarnych skrzynek jest kontynuowana.

Airbus rosyjskich linii lotniczych „Kogałymavia”, lecący z Szarm el-Szejk w Egipcie do Sankt Petersburga, rozbił się przedwczoraj na półwyspie Synaj. Zginęły 224 osoby. Organizacja terrorystyczna Państwo Islamskie twierdzi, że to ona zestrzeliła samolot.

>>> Czytaj też: Katastrofa rosyjskiego samolotu. Maszyna "rozpadła się w powietrzu"

Reklama