Mariam nie jest typem imigrantki, którą Merkel chciałaby mieć w swoim kraju. Przebyła długą i ciężką drogę, by dostać się z Turcji do Berlina i dołączyć tu do swojego męża. Stolica Niemiec miała być dla niej rajem na ziemi. Teraz 23-letnia kobieta chce jak najszybciej stąd uciec i wrócić do swojego muzułmańskiego kraju.

„Nie chcę zapuszczać tu korzeni, nie chcę uczyć się niemieckiego ani się integrować. Nie będę zresztą musiała tego robić, bo jestem tu tylko do czasu, aż zakończy się wojna w Syrii” – mówi Bloombergowi kobieta. Nie chce podawać swojego nazwiska.

Zamknięte grupy społeczne

Wielu innych Syryjczyków przebywających w centrum dla uchodźców w Berlinie myśli podobnie jak Mariam. Traktują Berlin jako tymczasowy przystanek, a nie sposób na zupełnie nowe życie. Takie podejście może zwiastować otwarcie nowego rozdziału w kryzysie imigracyjnym, który uderza w największą gospodarkę Europy. Duża część imigrantów nie ma zamiaru uczyć się niemieckiego i nie chce się asymilować. Grozi to powstaniem zamkniętych grup społecznych, których coraz bardziej obawiają się Niemcy. Poparcie dla Angeli Merkel zaczyna topnieć, a problemy z uchodźcami mogą stać się największym zagrożeniem dla jej władzy.

Kiedy kanclerz Niemiec otwierała w sierpniu granice swojego państwa dla uchodźców, zapewniała, że będą oni ratunkiem dla starzejącego się i kurczącego społeczeństwa. Imigranci mieli pracować na utrzymanie emerytów, a w przyszłości płacić podatki i zasilać budżet państwa. Teraz nawet polityczni sojusznicy partii Merkel wątpią w taki scenariusz.

Reklama

Napływ imigrantów do Niemiec nie ustaje, mimo zbliżającej się zimy. W pierwszych dziewięciu miesiącach tego roku wnioski o azyl w tym kraju złożyło ponad 73,6 tys. Syryjczyków. Liczba wszystkich wniosków azylowych w Niemczech wyniosła w tym czasie 303,4 tys. – wynika z rządowych statystyk. W dane te nie są wliczone tysiące dokumentów złożonych w ostatnich tygodniach, które nie zostały jeszcze zarejestrowane.

„Wszystko to będzie prowadzić do rozdrażnienia niemieckiej opinii publicznej, spadku zaufania do systemu politycznego i poważnej presji na rządzącą partię Merkel, by zmieniła swoje nastawienie do imigrantów, bądź złożyła dymisję” – mówi Werner J. Patzelt, politolog z Uniwersytetu Technicznego w Dreźnie.

>>> Czytaj też: Angela Merkel jest nieugięta. Niemieckie drzwi dla imigrantów wciąż otwarte na oścież

„Żałuje, że tu przyjechałem”

Ahmed, inny 23-letni syryjski uchodźca, przebywa w Berlinie znacznie dłużej niż Mariam. Jego rodzice już dwa lata temu zapłacili przemytnikom, by zawieźli go do Niemiec. Do tej pory nie znalazł tu pracy. Ahmed nie chce iść na żadne zajęcia językowe. Co miesiąc dostaje od niemieckiego rządu 400 euro w ramach stypendium.

„Żałuje, że tu przyjechałem” – mówi Ahmed. On także chce pozostać anonimowy. W Syrii uciekł przed obowiązkiem wstąpienia do armii. „Pewnego dnia zapytałem przyjaciół, kto chciałby wrócić do kraju, siedmiu na dziewięciu podniosło ręce. Reszta ma tu swoje rodziny”.

W porównaniu z innymi kryzysami, którym Merkel niedawno musiała stawić czoła (konflikt na Ukrainie czy problem z zadłużeniem Grecji), fala imigrantów zalewająca Niemcy ma znacznie bardziej widoczne skutki. Polityka otwartych drzwi dla uchodźców, którą prowadzi Merkel, zachęciła setki tysięcy imigrantów do podróży do Niemiec. Wielu z nich przybywa tu z czysto ekonomicznych powodów.

Podczas niedawnego lotu z Bejrutu do jednej z tureckich miejscowości turystycznych, pilot apelował do pasażerów, w tym wielu Syryjczyków, by nie kradli z samolotu kamizelek ratunkowych. Taki sprzęt bardzo przydaje się uchodźcom podczas przeprawy przez Morze Egejskie, na przepełnionych ludźmi pontonach.

>>> Czytaj też: Czy to koniec ery Angeli Merkel w UE?

„Kocham Merkel, ale chce wychować dzieci na dobrych muzułmanów”

„To co wydaje się teraz najistotniejsze i najtrudniejsze dla Merkel, to fakt, że problem nie rozgrywa się przy granicy Niemiec, ale w środku kraju. I nie widać jego końca” – mówi Judy Dempsey z ośrodka Carnegie Europe w Berlinie. „Merkel i inni niemieccy politycy muszą zrozumieć, że jeśli imigranci chcą pozostać w Niemczech, priorytetem jest integracja. Inaczej, po obu stronach będzie narastać alienacja” – dodaje.

Informacje o migrantach duszących się w zatłoczonych ciężarówkach czy topiących się w morzu wywołały w niemieckim społeczeństwie wzrost współczucia i poparcia dla uchodźców. Nie wszyscy imigranci odcinają się od lokalnej społeczności. Syryjczycy, którzy już osiedlili się na terenie Niemiec, starają się w mniej lub bardziej skuteczny sposób integrować.

„Kocham Merkel” – mówi 28-letni stolarz Ahmed. „Jestem gotowy uczyć się niemieckiego i podjąć się jakiejkolwiek pracy. Ale kiedy moja dwójka dzieci stanie się nastolatkami, chciałbym wrócić do świata arabskiego, tak by mogli wyrosnąć na dobrych muzułmanów” – dodaje.

Fawaz Tello, przedstawiciel syryjskiej opozycji, który mieszka w Berlinie od ponad trzech lat, podkreśla, że integracja z Niemcami nie będzie prowadzić do wyzbycia się przez uchodźców wiary i tradycji muzułmańskich.

„Mówię im: tu jest więcej wolności religijnej, niż jesteście sobie w stanie wyobrazić. Integracja to respektowanie prawa i szacunek do innych, bycie odpowiedzialnym, punktualnym, poważnym, precyzyjnym i uczciwym w tym, co się robi. A Niemców nie obchodzi to, że nie jecie wieprzowiny” – mówi Fawaz Tello.

Fala uchodźców zaczyna jednak coraz bardziej przygniatać Niemcy. Wielu Syryjczyków z Berlina narzeka, że od kraju znanego z wysokiej wydajności i produktywności, spodziewali się znacznie bardziej sprawnego systemu przyjmowania imigrantów.

>>> Polecamy: Napływ imigrantów nie ustaje. Rekordowa liczba uchodźców w Europie

Przemytnicy kursują w jedną stronę

Dla Mariam, zachwyt nad Niemcami minął, gdy wraz ze swoją rodziną stawiła się w zatłoczonej recepcji ośrodka dla uchodźców w Berlinie. Niekończąca się liczba dokumentów do wypełnienia, podróże metrem, brzydka pogoda, niezwiązana z islamem kultura – wszystko to sprawiło, że zatęskniła za dawnym życiem.

Inni uchodźcy próbują żyć w przepełnionych imigrantami szkolnych salach gimnastycznych czy barakach. Niektórzy z nich muszą jeszcze złożyć swoje odciski palców – to pierwszy krok w procesie ubiegania się o status uchodźcy. Jednym z nich jest 30-letni Mohammed. Po pięciu miesiącach spędzonych w Niemczech, chce teraz wrócić z powrotem do Turcji. Jednak ponieważ dostał się tu nielegalnie, nie wie, jak to zrobić. „Przemytnicy kursują tylko w jedną stronę” – mówi.