Celem PiS jest ograniczenie spekulacji w handlu ziemią rolną, niedopuszczenie do powstawania gospodarstw o powierzchni przekraczającej 300 ha oraz obrona polskich gruntów przed wykupem przez cudzoziemców.

W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” Krzysztof Jurgiel z PiS tłumaczy, że ograniczenia te mają dotyczyć zarówno państwowego, jak i prywatnego obrotu gruntami rolnymi w Polsce o powierzchni co najmniej 1 ha. Ziemi nie będą więc mogli już kupić ani nierolnicy, ani nawet spółki i spółdzielnie rolne. Zdaniem posła, rolnicy indywidualni mogą jednak takie spółdzielnie sami tworzyć i wnosić do nich swoje udziały w postaci ziemi.

>>> Polecamy: Nerwy w kolejce po ziemię rolną. Nadchodzi zmiana przepisów

Kim dokładnie jest rolnik indywidualny? Według projektu ustawy PiS o kształtowaniu ustroju rolnego, jest to osoba, która samodzielnie prowadzi gospodarstwo rolne i w nim pracuje. Jeżeli gospodarstwo ma więcej niż 20 ha, dochody z niego muszą stanowić co najmniej jedną czwartą wszystkich dochodów rolnika. W przypadku osób posiadających mniejsze gospodarstwa, ten wymóg nie obowiązuje. PiS chce w ten sposób wyeliminować tzw. rolników z Marszałkowskiej, czyli osób, które inwestycję w ziemię rolną traktują tylko jako lokatę kapitału – pisze „Wyborcza”.

Reklama

Jednocześnie PiS może rozważa wprowadzenie obowiązku osobistego prowadzenia takiego gospodarstwa przez 10 lat. Rolnicy indywidualni będą mogli kupować ziemię dopóki ich gospodarstwo nie osiągnie powierzchni 300 ha. Kolejne transakcje będą już nielegalne.

Tymczasem ceny ziemi rolnej w Polsce wciąż rosną. Według szacunków Lion's Bank, w drugim kwartale za hektar ziemi rolnej płacono w obrocie prywatnym przeciętnie 33 558 zł. To o 1 043 zł więcej niż kwartał wcześniej oraz o 3 732 zł więcej niż w analogicznym okresie rok temu.

Czytaj więcej w „Gazecie Wyborczej”