Do dymisji poda się rząd Ewy Kopacz, a prezydent ma otworzyć pierwsze posiedzenie Senatu. O udział prezydenta w szczycie zaapelowała ustępująca premier Ewa Kopacz.

Podczas konferencji prasowej Ewa Kopacz powiedziała, że sytuacja jest wyjątkowa. W dniu pierwszego posiedzenia Sejmu musi podać się do dymisji, dlatego jej wyjazd na Maltę nie wchodzi w grę. Druga możliwość to udział w szczycie prezydenta Dudy, trzecia to brak polskiego przedstawiciela, a nasz kraj reprezentowały by władze innego państwa. "Jeśli dzisiaj mamy wybierać między tymi dwoma wariantami, to dzisiaj mogę tylko i wyłącznie poprosić pana prezydenta, by reprezentował Polskę na (...) spotkaniu Rady Europejskiej" - mówiła premier.

Głos w imieniu prezydenta zabrał Krzysztof Szczerski, doradca do spraw polityki międzynarodowej. Wyjaśnił on, że prezydent Andrzej Duda nie może wziąć udziału w szczycie na Malcie, bo 12 listopada musi otworzyć pierwsze posiedzenie Senatu. Prezydencki minister oświadczył, że premier Kopacz ma kilka możliwości, a każda pozwoli jej reprezentować Polskę na Malcie. „Jedną z nich jest podanie się do dymisji w każdej chwili. Pan prezydent zadeklarował, że przyjmie dymisję rządu i upoważni ją do pełnienia obowiązków na czas wyboru nowej Rady Ministrów. Pani premier Kopacz może także złożyć dymisję pisemną tuż po rozpoczęciu obrad Sejmu na ręce marszałka. Pan prezydent deklaruje, że natychmiast tę dymisję przyjmie i upoważni panią premier Kopacz do pełnienia obowiązków aż do czasu powołania nowej Rady Ministrów. Oba te przypadki umożliwią pani premier uczestnictwo w szczycie jako pełniącej obowiązki premiera Polski“ - dodał Szczerski. Krzysztof Szczerski podkreślił, że premier Ewa Kopacz proponuje prezydentowi działania niezgodne z prawem. Jak wyjaśnił, zgodnie z przepisami, prezydent musi otworzyć posiedzenie Senatu.

Wcześniej typowany na ministra spraw zagranicznych w rządzie PiS-u Witold Waszczykowski powiedział dziennikarzom, że data unijnego szczytu i pierwszego posiedzenia Sejmu jest niefortunna. Jego zdaniem, zbieżność terminów to wina szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska, który mając wiedzę o kalendarzu wyborczym w Polsce, powinien dostosować do niego datę szczytu. Poseł Waszczykowski zwraca uwagę, że zwołany na 12. listopada unijny szczyt będzie spotkaniem nieformalnym. A więc nie podejmuje żadnych decyzji. Powiedział też, że możemy upoważnić jeden z zaprzyjaźnionych krajów naszego regionu do reprezentowania polskiego stanowiska podczas Rady Europejskiej. Dodał, że przebieg szczytu może też śledzić ambasador Polski w Brukseli.

Reklama

Z kolei Małgorzata Sadurska z Kancelarii Prezydenta mówiła w radiowej Jedynce, że zamieszanie wokół polskiej reprezentacji na unijnym szczycie na Malcie nie jest potrzebne. Na radiowej antenie tłumaczyła, że istnieje kilka możliwości wyjścia z tej sytuacji. Przypomniała, że wicepremier Janusz Piechociński nie musi być w Sejmie, bo nie będzie składał poselskiego ślubowania. Innym rozwiązaniem jest dymisja premier Ewy Kopacz na piśmie. "To jest zadanie dla rządu, tutaj na prawdę nie ma powodu do siania jakiegoś niepokoju" - podkreśla.

Małgorzata Sadurska dodała, że sama data ustalona przez szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska jest niefortunna. "Przewodniczący Rady Europejskiej również zna kalendarz powyborczy w Polsce. Zwoływanie na 11 listopada szczytu - w święto narodowe jednego z państw członkowskich jest dla mnie drobnym niedopatrzeniem" - zaznaczyła, przypominając że szczyt pierwotnie miał odbyć się tego dnia, a następnie został przesunięty na 12 listopada.

>>> Czytaj też: Berlin miał być dla nich rajem, teraz chcą uciekać. Uchodźcy nie chcą się integrować z Niemcami