Urodziny Naszej Klasy. Pamiętasz serwisy, które zawojowały polski internet?
W środę Nasza Klasa świętowała swoje urodziny. Mało kto jednak o nich pamiętał, podobnie jak i o innych serwisach, które kiedyś rządziły duszami internatów.
1 9. urodziny Naszej Klasy, jednego z najbardziej spektakularnych sukcesów w polskim internecie, odbędą się bez większej pompy. Bo choć portal wciąż istnieje jako NK.pl to czasy jego świetności niestety już dawno minęły. Mimo to 11 listopada 2006 roku przeszedł do historii polskiego internetu. To wtedy we wrocławskim w mieszkaniu studenta informatyki Macieja Popowicza wystartował polski odpowiednik amerykańskiego serwisu Classmates.com. Z małego serwisu, bez większej kampanii reklamowej w ciągu roku Nasza Klasa przeobraziła się w bardzo poważny biznes. I co bardzo ważne doprowadziła do prawdziwej rewolucji w polskim internecie
Inne
2 Sieć opanowana do tej pory przez młodych ludzi niespodziewanie stała się atrakcyjna dla osób starszych (50+), bo to dla nich właśnie główny cel Naszej Klasy czyli odnalezienie kolegów z przeszłości, ze szkół, czy uczelni okazało się być impulsem do zagłębienia się w świat interentu. Tak więc serwis zaczął rosnąć w zawrotnym tempie. W grudniu 2007 miał 5 mln kont, a w 2009 roku już rekordowe 10 mln. W czasie swoich największych sukcesów niestety Nasza Klasa przespała swoją szansę. W tym właśnie momencie świat podbijał Facebook. W Polsce miał wtedy wprawdzie dopiero kilkaset tysięcy użytkowników, więc nie wydawał się być realną konkurencją ale coraz mocniej dobijał się do naszych e-bram. Nasza Klasa wprawdzie w 2010 roku dokonała pewnych zmian, w tym nazwy NK.pl i po latach działania w zamkniętym API (w przeciwieństwie do Facebooka, który niemal od początku miał zestaw gotowych rozwiązań dla programistów umożliwiającego tworzenie na własną rękę aplikacji reklamowych i promocyjnych) zaczęła je otwierać i dostosowywać się do zmian na rynku firm i reklam w sieci. Ale tak naprawdę już wtedy było dla niej za późno. Po prostu wyczerpał się jej model. Każdy kto chciał odnaleźć kolegów już ich odnalazł i przeniósł się z nimi na bardziej uniwersalnego Facebooka. Niby serwis próbowano ratować. Dołożono najpierw usługi poczty e-mail, potem komunikator nktalk, następnie mikroblog Śledzik – ale dla tych, którzy już korzystali z Messengera Facebooka, grali z FarmVille i mili konto mailowe na Gmail było to niepotrzebne. NK jednak nie zniknęła, tylko dokonała nagłego zwrotu i została głównie serwisem gamingowym. Może nie z wybitnymi grami głównego nurtu ale mimo wszystko z kilkoma mln użytkowników. I ten zasięg oraz dostęp do ciekawej grupy odbiorców rok temu sprzedała Onetowi. A Onet dzięki połączeniu z NK.pl odzyskał wysokie miejsce w rankingu najpopularniejszych serwisów.
Media
3 Zanim była Nasza Klasa, zanim pojawił się Facebook, w Polsce internautów tym czym jest serwis społecznościowy uczyło grono.net. I to jak uczyło! Był 2004 rok z sieci korzystało jakieś 8 mln Polaków, ale wzrosty były ogromne, co pół roku przybywał kolejny milion. I z każdym kolejnym pojawiało się coraz więcej skierowanych do nich usług. Wcale na początku niekoniecznie masowych. Tak właśnie jako elitarne, zamknięte, dla wtajemniczonych było pomyślane Grono. Zarejestrować się można było dopiero po otrzymaniu zaproszenia od osoby, która była już jego użytkownikiem. Jaka to była duma gdy można było zagadać ze znajomymi: - A Ty jesteś na Gronie? Nie? Struktura serwisu opierała się na małych gronach ludzi zorientowanych na budowanie i utrzymywanie relacji (grona znajomych) oraz na wymianę opinii (grona tematyczne). Twórcami serwisu byli Piotr Bronowicz, Tomasz Lis i Wojciech Sobczuk. Tuż po starcie serwis liczył niecałe 30 tys osób ale w 2005 rok było ich już ponad pół miliona. A w 2006 roku pojawił się pierwszy duży inwestor: Piotr Wilam, współtwórca Onetu. Wtedy też zaczęto rozbudowę możliwości technicznych portalu ale także jego ofertę: pojawiły się galerie, wydarzenia, mapy. I coraz więcej użytkowników, których w 2007 roku było już ponad 1,5 mln. I niestety masowości była i tu początkiem końca. Szczególnie, że wtedy już każdy mógł zostać użytkownikiem. Zniknęła będąca wartością dodatkową elitarność więc jak już miało być masowo to internauci zaczęli przenosić się na coraz popularniejszą Naszą Klasę. Serwis po cichu zniknął w 2012 roku.
Forsal.pl
4 Jeżeli jakiś serwis społecznościowy w Polsce był najbliżej modelu Facebooka, to była to… Fotka.pl. Tak tak, ten uruchomiony w walentynki 2001 roku portal podobnie jak młodszy o trzy lata serwis Zuckerberga był wzorowany na portalu HotorNot.com olegającym na ocenianiu ludzi na podstawie ich zdjęć. Z czasem jednak Fotka a konkretnie jej twórcy Rafał Agnieszczak i Andrzej Ciesielski widząc, że ten model się wyczerpuje zaczęli dodawać do niego kolejne funkcjonalności. Każdy członek społeczności miał możliwość tworzenia własnego opisu, korzystania z czatu, forów tematycznych, gier, testów - czyli zupełnie jak na Facebooku, prowadzenia wirtualnego życia społecznego. Dodatkowo odpłatnie można było innym użytkownikom dawać wirtualne prezenty, wystawiać im oceny, mieć bardziej kolorowe wyróżnione profile a nawet połączenia z innymi użytkownikami za pomocą Gadu Gadu i Skypa. Internautom takie połączenie serwisu społecznościowego, z randkowym całkiem się spodobało się. W 2009 roku z ponad 2 mln użytkowników była to 14 najpopularniejsza witryna w polskiej sieci. I w przeciwieństwie do innych zmiecionych przez Facebook serwisów wciąż funkcjonuje. Dziś ma podobno około 5 mln kont i jak przekonują jego twórcy radzi sobie nieźle, szczególnie dzięki wejściu na platformy mobilne. Najlepsze lata ma jednak już za sobą. Już rok temu jak zauważał Gemius w oparciu o badanie Megapanel „tłuste lata” tego serwisu już się skończyły. Wtedy miesięcznie na stronie Fotka.pl gościło zaledwie 578 tys. internautów (2,7 proc. użytkowników sieci). Rok wcześniej było ich 846 tys. internautów. Według najnowszego rankingu z 459 tys użytkowników serwis jest na 20 miejscu wśród portali społecznościowych.
ShutterStock
5 Bardzo Lubię Informować Przyjaciół, czyli Blip, miał być polska odpowiedzią na coraz popularniejszego Twittera. Powstał w 2007 roku i zapowiadał się całkiem fajnie. W końcu jak wiadomo polscy internauci naprawdę lubią rodzime serwisy. Allegro radzi sobie u nas o wiele lepiej niż eBay, Nasza Klasa wtedy biła na głowę Facebooka a konta pocztowe na Onecie, Wp.pl czy Gazecie.pl były o wiele popularniejsze niż na Yahoo, czy Gmail. Dlaczego więc nie miałby wypalić nasz serwis mikroblogowy? Na fali takiego myślenia start-up szybko zdobył dużego inwestora i został przejęty przez spółkę Gadu-Gadu. Od Twittera różnił się tym, że na Blip można było wysyłać wiadomości publiczne (poprzedzone znakiem ">") oraz prywatne (poprzedzone znakami ">>" ). I może nie notował jakiś spektakularnych wzrostów (w połowie 2009 roku miał 329 tys. użytkowników) ale wtedy i Twitter nie cieszył się u nas jakąś szczególną popularnością. Wydawało się więc, że przed Blip dopiero rysuje się ciekawa przyszłość. Pod koniec 2009 roku zaliczył 10 mln wiadomość wysłaną przez użytkowników i zaczął ściągać ciekawych użytkowników gwarantujących promocję. W czasie kampanii wyborczej w 2010 roku działało na nim sporo polityków od Lecha Wałęsy, po Grzegorza Napieralskiego, Andrzeja Olechowskiego a nawet było oficjalne konto pełniącego wtedy obowiązki prezydenta Bronisława Komorowskiego. Od 2009 roku próbował na nim sił premier Donald Tusk. Ale mimo tego politycznego kontekstu - który w końcu stał się przyczyna sukcesu Twittera w Polsce, który jest obecnie serwisem szczególnie popularnym wśród polityków, dziennikarzy, publicystów i komentatorów życia politycznego - na Blip nie rozwinęło się większe życie sieciowe. Serwis działał sobie jeszcze po cichu przez jakiś czas aż niespodziewanie GG Network, do której należał w sierpniu 2013 roku ogłosiła jego koniec. Lubili swoich przyjaciół widocznie nie dostatecznie.
Dziennik Gazeta Prawna
6 To miał być hit. Pierwsza prawdziwa, globalna konkurencja dla Facebooka. Serwis, który miał zmienić oblicze mediów społecznościowych. A jednak nie wyszło. Na początku wydawało się, że jest naprawdę na to szansa. Google w swój nowy projekt zainwestowało nie tylko ogromne pieniądze ale i działania promocyjne. Założenie konta było proste, do tego oferowało ono naprawdę wiele funkcji od profilu, przez kręgi znajomych, wideospotkania, zintegrowanie z Picasą czyli chmurą zdjęć, z kontami YouTube, z pocztą na Gmail. Tego wszystkiego było tak dużo, że aż za dużo. Owszem konta użytkownicy szczególnie poczt na Gmail zakładali automatycznie (15 miesięcy po jego starcie liczba aktywnych użytkowników portalu Google+ przekroczyła 400 milionów) ale to nie znaczy, że Google+ korzystali jakoś szczególnie aktywnie. Szybko okazało się, że jednak drugiego Facebooka z tego nie będzie. No cóż ten portal tworzyli inżynierowie zafascynowani kolejnymi możliwościami, a nie projektanci czujący internetowe społeczności. Google próbowało na wszelkie sposoby popularyzować swoje dziecko, ale ostatecznie korzystali z niego głównie, ci którzy chcieli zadbać o lepsze pozycjonowanie w wyszukiwarce. To dzięki nim pod koniec 2013 roku serwis miał już 540 mln użytkowników. Ale w ogromnej części byli jak to mawiała sieć mieszkańcy„miasto duchów” czyli konta praktycznie nieaktywne. No cóż internet po prostu nie zakochał się w Google+. Google oczywiście oficjalnie końca Google+ nie ogłosił. Ale za to w marcu tego roku zapowiedział, że serwis nie będzie funkcjonować już w starej formie. Z Google+ wydzielono poszczególne usługi i powołano do życia dwa nowe serwisy. Zdjęcia trafią do Google Photos, a to, co znajdujemy w strumieniu wpisów od naszych znajomych trafi do Streams. Zaś usługę wideokonferencji przeniesiono do niezależnej aplikacji Hangouts.
Dziennik Gazeta Prawna
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję