W rzeczywistości odpowiedź powinna być w każdym przypadku inna. Oczywiście, jeśli podniesiemy płacę minimalną do 400 dol. za godzinę, gospodarka załamie się. Płaca minimalna która jest odpowiednia na jednym obszarze może doprowadzić do utraty wielu miejsc pracy w miejscach, w których ceny ogólnie są niższe. Płace gwarantowane będą miały tendencję do pomagania pewnym grupom i krzywdzenia innych. Lista zastrzeżeń i warunków jest długa, ale tonie zazwyczaj w morzu stronniczego krzyku.

Chciałbym dodać jeszcze jedno zastrzeżenie do listy. Płaca minimalna może funkcjonować perfekcyjnie w okresach, w których gospodarka kwitnie, ale być ciężarem w czasie recesji. To mogłoby nas skłonić do stronniczego myślenia – uważamy ten pomysł za dobry, bo badania na jego temat powstają w zamożnych czasach.

Uzasadnienie tego argumentu nie jest trudne do zrozumienia. W czasach dobrej koniunktury, wzrost płacy minimalnej, powiedzmy o 15 dol., może nie być uciążliwy – bowiem będzie stanowić jedynie niewielki wzrost w stosunku do tego, co obecnie płacą firmy. Nawet przedsiębiorstwa, które zostałyby zmuszone do podniesienia wynagrodzeń w odpowiedzi na wprowadzenie płacy minimalnej, byłyby w stanie wytrzymać cios dzięki poduszce swoich marż w okresie prosperity. Innymi słowy, jeśli gospodarka jest zdrowa, obowiązkowe 15 dol. może nie wywrzeć dostrzegalnego negatywnego wpływu na nią, a jedynie rozdzielać część dochodów firm pomiędzy pracodawców.

A potem przychodzi recesja. W odpowiedzi na spadek popytu na swoje produkty firmy będą naturalnie chciały tymczasowo obciąć płace. Jednak obowiązująca pensja minimalna na poziomie 15 dol. uniemożliwi im obniżenie wynagrodzeń do poziomu, który umożliwi utrzymanie zatrudnienia na dotychczasowym poziomie. Te firmy będą więc miały tylko jedną możliwość – zwalniać. To będzie oznaczało wzrosty wskaźników bezrobocia do wyższych poziomów, niż w warunkach bez płac minimalnych. Mówiąc inaczej, płace minimalne uczynią zatrudnienie bardziej wrażliwym i podatnym na makroekonomiczne szoki.

Reklama

Chcielibyśmy oczywiście, by rządy przeciwdziałały powstawaniu recesji poprzez mądre wykorzystywanie polityki monetarnej i fiskalnej. Jednak trudne doświadczenia pokazują, że wyeliminowanie cyklów koniunkturalnych jest niemożliwe – zawsze będą występowały okresy spowolnienia gospodarczego. Groźba recesji jest więc czynnikiem, z którym firmy będą się borykały. Jeśli wprowadzenie płacy minimalnej uczyni firmy bardziej wrażliwymi na recesje, to jest to argument przeciwko niej.

Istnieją pewne dowody na potwierdzenie tego zjawiska. Najczęściej przywoływanymi badaniami zwolenników płacy minimalnej są te przeprowadzone podczas słynnego eksperymentu przeprowadzonego w warunkach naturalnych przez ekonomistę Davida Carda i Alana Krugera którzy odkryli, że wzrost płacy minimalnej w New Jersey (do bardzo wysokiego na tamte czasy poziomu) miał niewielki wpływ na bezrobocie. Jednak gospodarka w 1992 roku była już w fazie ożywienia po okresie recesji z początku lat 90., które przekształciło się w boom trwający do końca dekady.

Również inne badania na temat płacy minimalnej miały miejsce w okresie amerykańskiej prosperity trwającej od czasu zakończenia drugiej wojny światowej. Jeśli spojrzymy tylko na przykłady pochodzące z lat 90. i początkowych następnej dekady, prawie nie dostrzeżemy szkodliwych dla gospodarki skutków podnoszenia płac minimalnych.

Te dobre czasy niespodziewanie skończyły się w 2008 roku wraz z nadejściem kryzysu finansowego i związaną z nim głęboką recesją. Od tego czasu kilka badań pokazało negatywne skutki podniesienia płacy gwarantowanej. Na przykład pochodzące z końca 2014 roku badania ekonomistów Jeffreya Clemensa i Michaela Withera zatytułowane „Płaca minimalna i wielka recesja: dowody na wpływ zatrudnienia i trajektorię dochodów nisko wykwalifikowanych pracowników”.

Clemens i Wither przyjrzeli się federalnym płacom minimalnym wzrastającym w okresie od 2007 do 2009 roku oraz podzielili objętych badaniem pracowników na dwie grupy – tych których pensje wzrosły na skutek tych podwyżek i tych, u których pozostały na niezmienionym poziomie. Okazało się, że pracownicy którzy otrzymali podwyżki w związku z wprowadzeniem płacy minimalnej byli bardziej narażeni na utratę pracy, podczas długiej, narastającej recesji.

Badanie to zaprzecza wynikom poprzednich studiów. Clemens i Wither mogli co prawda po prostu popełnić błędy podczas swojej analizy (nie mogę się ich jednak doszukać podczas pobieżnego zapoznania); istnieje jednak inna możliwość: płace minimalne mogą wywoływać więcej szkód w okresie recesji, niż ożywienia gospodarczego.

Nie znaczy to oczywiście, że płace minimalne są złe dla całego świata. W rzeczywistości nie znaczy to nawet, że są złe w okresach recesji. Wzrost płac dla większości pracowników, którzy zatrzymali pracę może przeważyć, w jakimś utylitarnym moralnym sensie, straty nieszczęśliwych nielicznych, którzy zostali zwolnieni. To nie jest prosta do rozstrzygnięcia kwestia. Jednak powyższe wyniki badań wskazują, że różne efekty wprowadzenia płacy minimalnej w różnych okresach czasu powinny być czymś, co będzie uwzględniane podczas prowadzenia debat na ten temat. Obecnie wygląda na to, że nikt nie bierze w ogóle tego pod uwagę.

>>> Czytaj więcej: Dlaczego to właśnie Europejczycy, a nie Azjaci zawładnęli światem?