- Roboty nie zabierają ludziom pracy. Do czasu. Chociaż na razie niewiele wskazuje na rewolucję rynku pracy – pisze w felietonie dla Bloomberga Noah Smith.

Gdyby zastępowały nas roboty, dostrzeglibyśmy znaczący wzrost produktywności, jednak wzrost wydajności pracy jest w tej chwili niewielki na całym świecie. Gdyby proces zastępowania ludzi przez roboty miał miejsce, to prawdopodobnie doszłoby też do wielkiego boomu inwestycyjnego. Zamiast tego w bogatych krajach obserwujemy inwestycyjną „suszę”, podczas gdy firmy „siedzą” na gotówce. Ponadto nie ma wystarczających dowodów w postaci danych na to, że proces zastępowalności ludzi przez maszyny przyśpiesza.

Nie znaczy to jednak, że realizacja scenariusza „ekspansji robotów” jest nie do pomyślenia. To niemożliwe dzisiaj, ale może mieć miejsce za 50, 75 lub 100 lat. Może to być bezprecedensowa zmiana, ale niezupełnie niepokojąca: poprzednie rewolucje technologiczne zawsze czyniły ludzi bardziej wartościowymi, a nie odwrotnie. Jednak postęp technologiczny często wywoływał bezprecedensowe zmiany. Rewolucja przemysłowa była niepodobna do niczego z przeszłości i złamała wszystkie tzw. prawa ekonomii. Prawa te zapewne zostaną znowu złamane.

Nie warto jednak w związku z tym panikować, bowiem bardziej przydatne może okazać się zastanowienie nad tym, jak zareagować na potencjalne zmiany, które nastąpią w przypadku zmaterializowania się prognoz.

Najlepszy opis tego zjawiska nie pochodzi wcale z jakiegoś ekonomicznego dokumentu, a internetowego komiksu. Na początku listopada Saturday Morning Breakfast Cereal, czyli komiks tworzony przez Zacha Weinersmitha, ukazał otrzeźwiającą ilustrację tego, jak będzie przebiegał proces zastępowania nas przez roboty.

Reklama

W przeszłości maszyny zawsze uzupełniały ludzi, a nie zastępowały ich. Jeden człowiek wykorzystujący obrabiarkę mógł wyprodukować więcej, niż kilku ludzi pracujących gołymi rękoma na taśmie produkcyjnej. Jeden człowiek piszący na komputerze może wyprodukować więcej dokumentów, niż kilku piszących na papierze i porozumiewających się ze sobą telefonicznie. Jednak zastępowalność ludzi przez maszyny jest ograniczona - nadal potrzeba ludzi do obsługi obrabiarek i komputerów.

Wraz z rozpowszechnieniem i wzrostem skomplikowania sztucznej inteligencji dojść może do całkowitej eliminacji konieczności kontroli maszyn przez ludzi. Wyobraźcie sobie całkowicie zautomatyzowane fabryki i biura znajdujące się w cyberprzestrzeni. Sztuczna inteligencja wyprodukuje wszystko to, o co poproszą ją właściciele firm. Zastępowalność ludzkiej pracy wzrośnie dramatycznie, wobec czego nie będą oni w stanie zapewnić rynkowi niczego poza podejmowaniem wykonawczych decyzji.

Oczywiście przy tak wysoce rozwiniętej A.I. wykonującej nasze polecenia, każdy człowiek będzie mógł z łatwością zostać właścicielem firmy. Jednak osoby będące właścicielami przedsiębiorstw w początkowym okresie rewolucji sztucznej inteligencji zaczną od uprzywilejowanej pozycji na rynkach typu „zwycięzca bierze wszystko”, osiągając przewagę nad nowymi konkurentami. Ludzie którzy zaczynali z kapitałem w rękach mogliby w zasadzie zgromadzić całe bogactwo, podczas gdy osoby o mniejszej ilości kapitału startowego miałyby pecha.

Innymi słowy – koniec pracy połączony z rozwojem rynków typu „zwycięzca bierze wszystko” mogłyby doprowadzić do ogromnego wzrostu dochodowych nierówności.

Wiele osób twierdzi, że dopóki będzie zapotrzebowanie na dużą ilość produktów, zawsze będzie także zapotrzebowanie na tak samo pokaźną ilość pracy. Komiksy Weinersmitha ukazują świat, w którym ludzie będą zmuszani do coraz bardziej absurdalnych, ezoterycznych prac. Problem polega jednak na tym, że tego typu zajęcia niekoniecznie muszą gwarantować potrzebne do przeżycia płace. Nie ma żadnych żelaznych praw ekonomicznych mówiących, ze wynagrodzenia idą wraz z czasem nieustannie w górę. Jeżeli stopień zastępowalności ludzi przez maszyny gwałtownie wzrośnie, wynagrodzenia mogą wyraźnie spaść.

Ludzie, podobnie jak maszyny, niosą ze sobą koszty rozwoju i utrzymania. Wychowanie dzieci jest kosztowne – jedzenie, schronienie, leki, edukacja i wiele więcej. Dorośli konsumują nawet intensywniej. Jeżeli płace spadną kiedykolwiek poniżej poziomu niezbędnego do zachowania ludzkiego istnienia, to nasz gatunek albo uratuje się poprzez redystrybucję zasobów, albo nie zginie.

Czy redystrybucja dochodów będzie rozwiązaniem problemu? Czy w społeczeństwie w którym roboty zapewniają dostatek, nie byłoby łatwo po prostu zapewnić całym słabo zarabiającym masom dochodu podstawowego? Redystrybucja dochodów jest niestety uzależniona od polityki, a w „dobie robotów” masy będą miały niewiele argumentów, by zmusić bogatych do rezygnacji chociażby ze skrawka majątków. – Gdy wojsko będzie składało się z maszyn, rewolucja stanie się niemożliwa – pisał Weinersmith. To skrajny scenariusz, ale nie znajduje się poza sferą potencjalnych możliwości.

Odkąd nie ma gwarancji, że ludzie będą mieli jakąkolwiek siłę przebicia w zrobotyzowanej przyszłości, redystrybucja dochodów jest niepewnym rozwiązaniem. Lepszym pomysłem może być redystrybucja własności korporacyjnej. Jeśli każdy w kraju posiadałby zaksięgowany fundusz, zapewniałoby mu to drugi dochód (z kapitału, a nie pracy). Fundusze takie działałyby jak polisy ubezpieczeniowe od zastępowalności pracy przez kapitał obejmującej szeroki zakres gospodarki.

Co ciekawe, największym zwolennikiem tego typu polityki był były prezydent USA George W. Bush. Chociaż idea „społeczeństwa własności” Busha nie przyciągnęła dużej uwagi, pewnego dnia może okazać się jedynym sposobem na zachowanie pozorów równości. Jego pomysł polegający na zastąpieniu ubezpieczeń społecznych indywidualnymi rachunkami inwestycyjnymi był formą masowego akcjonariatu. Chociaż plan drastycznie podniósłby ryzyko dla amerykańskich emerytów, pewnego dnia być może będziemy chcieli, by rząd stworzył indywidualne konta inwestycyjne jako dodatek do ubezpieczeń społecznych.

Oczywiście, jak zaznaczyłem wcześniej, wszystko to co zostało powiedziane jest mocno wątpliwe. „Era robotów” ciągle nie nadeszła i nie ma żadnych oznak, że nastąpi to w najbliższym czasie. Ale jeśli kiedykolwiek się wydarzy, powinniśmy być przygotowani na podział całego dorobku ludzkości w nowym, zautomatyzowanym świecie.

>>> Czytaj też: Korporacyjny Wielki Brat, era freelancerów i koniec umów o pracę. Witamy w 2022 roku