Belgijski minister sprawiedliwości Koen Geen potwierdził, że w Brukseli doszło do przeszukań i aresztowań w związku z atakami w Paryżu. Chodzi dokładnie o doniesienia o tym, że jeden z samochodów terrorystów miał belgijskie tablice.

Według niektórych źródeł, na jakie powołują się media, w jednym z samochodów zamachowców znaleziono bilety parkingowe z Molenbeeku, jednej z dzielnic w Brukseli. I tam właśnie zorganizowano dziś operację policyjną. Według dziennika „Derniere Heure” trzech napastników, którzy zaatakowali wczoraj w Paryżu, to Belgowie, właśnie z Molenbeeku.

Wcześniej wicepremier i minister spraw wewnętrznych Jan Jambon mówił w niderlandzkojęzycznej telewizji VRT, że na razie nie ma potwierdzenia, jakoby belgijscy obywatele byli w jakikolwiek sposób zaangażowani w paryskie zamachy. Jak dodał, sprawie przygląda się prokuratura. Minister podkreślał też, że na razie nic nie wskazuje na to, by podobne ataki były planowane także w Belgii. Dlatego - jak tłumaczył - nie podniesiono poziomu zagrożenia terrorystycznego.
Jednocześnie belgijskie władze podjęły dodatkowe środki bezpieczeństwa. Oprócz kontroli na dworcach i lotniskach, policjanci mają ze zwiększoną czujnością pilnować porządku podczas wydarzeń publicznych przewidzianych w ten weekend. Zapowiedziano systematyczne kontrole przy wejściach na mecze piłki nożnej.