Mamy już nowy rząd, kierowany przez Beatę Szydło, w którym niektóre nazwiska ministrów budzą kontrowersje, ale akurat one nie są związane z gospodarką. Jest to też pierwszy w III RP rząd tworzony przez jedną partię i to tę samą, z której wywodzi się urzędujący prezydent. Daje to spore możliwości przeprowadzenia zmian, ale patrząc z perspektywy rynku finansowego, póki co więcej jest obaw niż nadziei. Widać to po bardzo słabym wyniku indeksu WIG20, który znajduje się pod presją spadków niemal od momentu wygrania przez Andrzeja Dudę wyborów prezydenckich. Obietnice socjalne PiS mogłyby zrujnować budżet, bo realizacja wszystkich postulatów pojawiających się w kampanii wyborczej mogłaby kosztować nawet kilkaset mld złotych! Patrząc na obsady niektórych ministerstw objętych przez polityków a nie ekspertów, można się obawiać takiego rozdawnictwa. Jednak istotne dla gospodarki resorty będą skupione wokół Ministra Rozwoju w randze wicepremiera, którym wybrany został dotychczasowy prezes banku BZ WBK, Mateusz Morawiecki. Ministrem Finansów został Paweł Szałamacha, całkiem nieźle odbierany przez rynek polityk, który jednak najprawdopodobniej nie będzie miał kluczowej roli w realizacji programu gospodarczego PiS.

Część z socjalnych postulatów rządzącej partii będzie zapewne realizowana i to jak najszybciej, aby zaspokoić najbardziej roszczeniowych wyborców. Podatek bankowy i podatek od sklepów wielkopowierzchniowych, a także potencjalnie wyższe dywidendy ze spółek SP będą finansować program 500 zł na dziecko. Czy uda się uszczelnić system podatkowy i zwiększać z tego tytułu wpłaty do budżetu państwa? Można temu pomysłowi kibicować, ale ciężko poczynić jakieś szacunki dodatkowych wpływów, bowiem z tym problemem zmaga się każdy rząd i jeszcze żadnemu nie udało się doprowadzić tego do porządku. Program pro-rodzinny będzie pewnie socjalnym priorytetem PiS-u, natomiast w kwestii uregulowania sprawy kredytów frankowych spodziewałbym się dłuższej przeprawy i wyboru opcji mniej uderzającej w sektor bankowy, który do realizacji poglądów ministra Morawieckiego musi być silnym kapitałowym zapleczem.

>>> Czytaj też: Płace minimalne są dobre. Niestety tylko w okresach prosperity

Gospodarcze ramię nowego rządu jest miłym zaskoczeniem i daje sporą nadzieję na to, że realizowany będzie balans między socjalnym i liberalnym podejściem do gospodarki. Jednocześnie pozytywne jest to, że minister Morawiecki kładzie duży nacisk na konieczność zwiększenia innowacyjności polskiej gospodarki, na większy udział inwestycji w PKB oraz na większe uniezależnienie się od unijnych transferów. W perspektywie kilku lat wielkie dopłaty do programów infrastrukturalnych skończą się i warto by było zarówno dobrze je wykorzystać, jak i zbudować silne gałęzie polskiego przemysłu. Ocenę realizacji poglądów można jednak odłożyć nawet nie na 100 dni, ale na 2-3 lata urzędowania rządu, o ile taką perspektywę ma przed sobą minister Morawiecki. Zwiększanie nakładów na badania i rozwój oraz sprzyjanie przedsiębiorcom oznacza jednak jednocześnie mniejsze socjalne możliwości państwa, przynajmniej w krótkim terminie.

Reklama

Dla giełdy w długim terminie ważne będzie nastawienie do OFE. Paweł Szałamacha jest za pozostawieniem ich w obecnym kształcie, tj. z filarem kapitałowym. Jeśli faktycznie nie będzie potencjalnego nawisu podażowego akcji z OFE to tylko najbliższe miesiące mogą być trudne dla warszawskiej giełdy. Ważyć będą się bowiem losy tego, w jakiej formie banki oraz sklepy wielkopowierzchniowe zostaną obciążone dodatkowymi podatkami, a także jaki jest pomysł PiS-u na ratowanie górnictwa. Po oczyszczeniu z tych czynników, przy racjonalnym założeniu niepogrążania sektora bankowego, odpowiedzialna realizacja polityki gospodarczej przez ministra Morawieckiego będzie szansą na odbudowanie zaufania inwestorów, w tym zagranicznych, do polskich akcji.