To już trzeci z kolei rok spadku ludności naszego kraju po wzroście notowanym w latach 2009-2012. Jest tak między innymi dlatego, że wciąż rodzi się mało dzieci. W pierwszych trzech kwartałach tego roku przyszło ich na świat ponad 284 tys. – o blisko 2 tys. mniej niż przed rokiem. To oznacza, że prowadzona dotychczas polityka prorodzinna nie przyniosła pozytywnych efektów. Bo po niewielkim wzroście liczby narodzonych dzieci w roku ubiegłym znów mamy spadek mimo wprowadzenia w 2013 r. rocznego urlopu rodzicielskiego, a wcześniej becikowego.

To się może trochę zmienić. – Ewentualne wprowadzenie 500 zł miesięcznie na drugie i kolejne dziecko, a w rodzinach najbiedniejszych także na pierwsze może spowodować, że w przyszłości liczba nowo narodzonych dzieci może się zwiększyć o kilkanaście procent (do 15 proc.) – twierdzi prof. Piotr Szukalski z Uniwersytetu Łódzkiego. Zastrzega, że nie zmieni to zasadniczo procesów demograficznych, ponieważ ten wzrost wynikał będzie przede wszystkim z tego, że część rodzin przyspieszy tylko decyzje o planowanym już wcześniej drugim dziecku.

A to oznacza, że wskaźnik dzietności zwiększy z 1,29 w ubiegłym roku do 1,5-1,6. Na 100 kobiet w wieku rozrodczym (15-49 lat) przypadać więc będzie 150-160 urodzonych dzieci. Nie pozwoli to jednak nawet na prostą zastępowalność pokoleń. Występuje ona dopiero wtedy, gdy na 100 kobiet przypada 210-215 urodzonych dzieci. Wobec tego liczba ludności naszego kraju będzie nadal spadać. Według prognozy demograficznej GUS już za 20 lat będzie nas tylko 36,5 mln.

Nie dość , że w tym roku zmniejszyła się liczba urodzonych dzieci to jeszcze wzrosła w tym czasie liczba zgonów. W pierwszych trzech kwartałach zarejestrowano ich ok. 289 tys. – ponad 11 tys. więcej niż przed rokiem. W efekcie przyrost naturalny (różnica między liczbą urodzeń żywych i zgonów) był ujemny i wyniósł minus 5 tys.

Reklama

Ponadto skurczyła się liczba nowo zawartych małżeństw – od stycznia do końca września na ślubnym kobiercu stanęło 151 tys. par – o 3 tys. mniej niż przed rokiem. Wzrosła natomiast liczba rozwodów – o około 1 tys. do ponad 50 tys.