Po styczniowym zamachu na redakcję Charlie Hebdo paryska gospodarka straciła sporo pieniędzy. Francuzi obawiają się, że tak będzie i tym razem. Tuż po zamachach kawiarnie i restauracje opustoszały, a wielu Francuzów wciąż boi się chodzić do uczęszczanych miejsc.

Straty liczy turystyka. Już teraz wielu gości odwołało rezerwacje w hotelach i samolotach, a przy wieży Eiffla, Notre Dame czy na Montmartre nie widać tłumów. Eksperci ostrzegają, że w ciągu najbliższych miesięcy straty mogą być znacznie poważniejsze. „W dłuższym okresie może nastąpić zacieśnienie kontroli granicznych. To może oznaczać zerwanie niektórych umów handlowych, a to będzie bardzo zła wiadomość dla światowej gospodarki” - podkreśla ekonomista James Bevan.

Jedna z sieci hotelowych poinformowała, że jej dochody spadły o 9 procent, a linia lotnicza Air France odnotowała 7-procentowe straty.

W zamachach w Paryżu zginęło 129 osób, a ponad 350 zostało rannych. Do tej pory udało się zidentyfikować ciała 117 ofiar.

Reklama

>>> Czytaj też: Strzelanina w Paryżu. "Mózg" zamachów namierzony, trwa policyjna obława