Nieważne, kto w Paryżu rządzi, dla Rosji ma szczególne przywileje. Trzeba to sobie uświadomić, zanim zaczniemy taki zarzut stawiać Marine Le Pen. To prawda, jest ona sympatyczką prezydenta Putina, jego działań, pochwalała akcesję Krymu i jest w tym od lat konsekwentna. Tajemnicą Poliszynela jest, że jej partia jest finansowana z rosyjskich źródeł. To wszystko Polaków, słusznie, niepokoi. Ale problem jest o wiele poważniejszy - we Francji ze świecą szukać polityków, którzy nie byliby rusofilami.

>>> Czytaj więcej na dziennik.pl

Reklama