Lider opozycyjnej brytyjskiej Partii Pracy wystąpił przeciwko rysującej się możliwości nalotów bombowych Wielkiej Brytanii na Państwo Islamskie w Syrii. Jeremy Corbyn sprzeciwił się interwencji zbrojnej, powołując się na brytyjskie doświadczenia ostatnich 14 lat zagranicznych wojen.

Jego zdaniem, lepiej bronić praw człowieka poprzez solidarność i powszechnie uznane instytucje, takie jak ONZ, niż wspierając dyktatury wojskowe i interwencje zbrojne.
Lider Partii Pracy uważa, że toczone w Wiedniu rokowania mogą doprowadzić do rozwiązania konfliktu w Syrii i kryzysu uchodźczego. Jeremy Corbyn obiecał wprawdzie bronić brytyjskie społeczeństwo przed wszelkimi zagrożeniami, ale w swoim wystąpieniu tylko przelotnie wspomniał o Państwie Islamskim.


W przeciwieństwie do niego konserwatywny premier David Cameron uważa ISIL za "odrażający kult śmierci", z którym trzeba jak najszybciej skończyć. Cameron potrzebuje jednak zgody parlamentu na podjęcie interwencji w Syrii i nie chce ryzykować sprzeciwu opozycji. Dwa lata temu przegrał podobne głosowanie nad akcją lotniczą w Syrii przeciw wojskom prezydenta Baszara al-Asada. Tym razem przynajmniej część labourzystów wypowiedziałaby jednak posłuszeństwo swemu liderowi i głosowała za interwencją.

>>> Polecamy: Krew nie jest tania. Kto i ile zarabia na największych wojnach?