Milion 800 tysięcy mieszkańców Krymu nie ma prądu. To wynik wysadzenia w powietrze przez nieznanych sprawców słupów trakcji energetycznej w sąsiednim ukraińskim obwodzie chersońskim.

W związku z brakiem prądu, na Krymie wprowadzono stan sytuacji nadzwyczajnej. Dotychczas z Ukrainy dostarczano 80 procent zaopatrzenia półwyspu w prąd. Obecnie lotnisko w Symferopolu, baza rosyjskiej floty w Sewastopolu, szpitale, dworce i komunikacja miejska przeszły na awaryjne zasilanie prądem.

Krym przygotowuje się do włączenia 13 mobilnych elektrowni. Mają one zapasy paliwa, które wystarczą na 29 dni pracy. Dla mieszkańców Krymu opracowano grafik tak zwanego wachlarzowego włączania i odłączania dostaw energii i wody.

Problemy z dostawami energii na Krym pojawiły się w roku ubiegłym. Zaraz po aneksji półwyspu przez Rosję Ukraina zaczęła ograniczać dostawy prądu. Wtedy Moskwa zagroziła Ukrainie, że zacznie zmniejszać jej dostawy swojego prądu. W wyniku dwustronnych uzgodnień regularne dostawy prądu zostały przywrócone. Przy tym Ukraina w tym miesiącu zaprzestała importu prądu z Rosji.

Reklama

Sama Rosja w najbliższych kilku latach zamierza uniezależnić Krym od dostaw prądu z Ukrainy. Po dnie cieśniny kerczeńskiej ma być ułożona linia energetyczna, która połączy półwysep z południem Rosji. Ponadto planuje się wybudowanie na Krymie dwóch elektrowni.

>>> Czytaj też: 600 mln dol. Ukraina szacuje przyszłe straty z powodu rosyjskiego embarga