Na pytania o przyszłość Unii Europejskiej próbują odpowiedzieć autorzy wydanej po angielsku zbiorowej pracy pod redakcją prof. Bogdana Góralczyka „European Union on the Global Scene: United or Irrelevant?” Prof. Góralczyk niejednokrotnie podejmował ten temat w swoich publikacjach. Już w 2014 roku pytał na łamach Obserwatora Finansowego: Czeka nas federalizacja czy fragmentacja?

Dziś widzi trzy scenariusze dalszego istnienia Unii – a właściwie dwa, bo jeden z nich zakłada, że może ona w ogóle przestać istnieć. To scenariusz najczarniejszy ze wszystkich, bo oznaczałby marginalizację całego kontynentu na politycznej mapie świata (świat wszakże nie znosi pustki i ktoś inny zająłby miejsce Europy jako globalnego gracza) i oznaczałby zaprzepaszczenie dorobku Wspólnoty. Takie rozwiązanie jest niepożądane nie tylko przez decydentów w Brukseli i Berlinie, ale także w Waszyngtonie. USA zdają sobie sprawę, że rozpad Unii Europejskiej doprowadziłby do umniejszenia roli całego Zachodu, a więc także Stanów Zjednoczonych, w rozgrywkach światowej polityki.

Wciąż najbardziej prawdopodobny (choć wcale nie najlepszy) jest scenariusz pod tytułem „Unia przetrwa, ale nie dokona przy tym żadnych zmian”. Ten scenariusz zakłada dalsze istnienie Unii Europejskiej w takim kształcie, w jakim znamy ją dziś: może bez kilku obecnych członków, może nie tak silnej i zdrowej, jak byśmy sobie życzyli, ale wciąż funkcjonującej – niejako na przekór trudnościom, na które napotyka. Trzeci wariant jest życzeniowy: Unia przetrwa – i się zmieni.

>>> Polecamy: Granice w Europie będą przywrócone na stałe?

Reklama

Kryzys sam w sobie nie jest w historii Unii Europejskiej niczym niezwykłym, przekonuje prof. Góralczyk. Tym, co może niepokoić, jest jednoczesne natężenie różnych wyzwań. Autor nazywa te problemy po imieniu: kryzys przywództwa i wizji, kryzys strefy euro, kryzys instytucjonalny, wreszcie – kryzys aksjologiczny, a więc dotyczący sfery wartości.

„Nie ma wątpliwości, że po kryzysach z lat 2008 i 2014, projekt europejskiej integracji znalazł się na zakręcie i wzrastający sceptycyzm – szczególnie obecny w mediach i dyskursie politycznym – osiągnął właśnie najgłębszy aksjologiczny wymiar, czyli sam system wartości. W następstwie zmniejszającego się znaczenia dominacji rynkowej i, co za tym idzie, upadku neoliberalnego dyskursu dominującego w okresie 1990-2008 (…), koncepcja państwa ponownie stała się „modna” i nastąpił wręcz powrót do centralizacji i etatyzmu, którego najlepszym przykładem są Węgry, rządzone żelazną ręką przez Wiktora Orbana”.

Gdy na co dzień kwestionowane są pewne wartości, takie jak demokracja, indywidualizm, rządy prawa i gospodarka rynkowa (w 1993 r. zostały określone jako Kryteria kopenhaskie), jak projektować Unię Europejską, w której każdy powinien czuć się jak w domu? Jak promować określone wartości, skoro wydaje się, że w ofensywie są te grupy, które otwarcie kontestują dalsze procesy integracyjne?

W zbiorze znajdziemy także dziewięć innych esejów tak uznanych specjalistów, jak Roman Kuźniar (doradca prezydenta Komorowskiego ds. międzynarodowych, dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych w latach 2005-07) czy Jan Barcz (profesor prawa, Ambasador RP w Austrii w latach 1995-2000).

Ciekawe są rozważania Tomasza G. Grosse, który zastanawia się, czy kryzys w strefie euro może doprowadzić do rewolucji w Europie? Jeśli społeczne niezadowolenie osiągnie „poziom krytyczny” w trzech zidentyfikowanych przez autora obszarach: geopolityka, gospodarka, legitymizacja polityczna, która pozostaje w związku z deficytem demokracji w państwach członkowskich, może się okazać, że nastąpi radykalny zwrot w obecnie realizowanej polityce integracji.

To czarny scenariusz, bo jednocześnie zwolennicy ścisłej integracji stanowią silne lobby, więc można założyć, że ewentualna dezintegracja miałaby, przynajmniej początkowo, ograniczony charakter. Zmiany doprowadziłyby do modyfikacji istniejących procesów bardziej niż do ich pełnego odwrócenia. Efektem zainicjowanych w rezultacie „rewolucji” zmian byłyby najpewniej, zdaniem Grosse, zmiana systemu politycznego w Unii przy jednoczesnym wyjściu z niej niektórych państw członkowskich.

Bardzo aktualne są rozważania Kamila Zajączkowskiego dotyczące Transatlantyckiego Partnerstwa w dziedzinie Handlu i Inwestycji (TTIP), które wywołuje bardzo skrajne emocje we wszystkich państwach członkowskich, czego dowodem niech będzie zebranie ponad 3 milionów podpisów pod inicjatywą obywatelską przeciw temu porozumieniu. Autor podchodzi do tematu bez uprzedzeń i analizuje korzyści, na jakie może liczyć Unia w razie wejścia w życie dokumentu: zyski rzędu 119 miliardów euro rocznie, do tego porozumienie mogłoby stworzyć podstawy dla ustanowienia nowego modelu regulacji światowego handlu, w której Unia Europejska odgrywałaby, jako jeden z filarów, zasadniczą rolę.

Książka została zaprojektowana tak, by spodobać się czytelnikom zainteresowanym różnymi obszarami dotyczącymi UE. Rozdziały dla siebie znajdą czytelnicy, których szczególnie interesują problemy strefy euro, ale także zainteresowani szeroko rozumianą polityką wschodnią. Tu na uwagę zasługuje esej Dariusza Milczarka, który zastanawia się, czy w bilansie funkcjonowania unijnej polityki wschodniej (którą należy widzieć dwuaspektowo: z jednej strony to funkcjonujący od 2009 r. program Partnerstwa Wschodniego, z drugiej – strategiczne partnerstwo z Rosją) więcej jest zysków czy strat.

Przekonanie o tym, że Partnerstwo Wschodnie (ważne dla Polski z co najmniej dwóch powodów: po pierwsze nasz kraj jest – obok Szwecji – „rodzicem chrzestnym” tej inicjatywy, po drugie spośród sześciu objętych nim państw, dwa sąsiadują z Polską) istnieje tylko na papierze, jest dość powszechne. Faktycznie, program nie jest bez wad i autor też nie próbuje go na siłę bronić. Przeciwnie, wskazuje na niedociągnięcia, podkreśla jednak, że udało się wdrożyć pewne rozwiązania i instytucje, a to, że nie zawsze działają tak, jak tego oczekiwali ich autorzy, jest wynikiem działania różnych, w dużej mierze niezależnych od Unii Europejskiej, czynników.

>>> Czytaj też: Powrót granic i państw narodowych. Zobacz, jaka przyszłość czeka Unię Europejską

„Federalizacja czy fragmentacja?” – ponownie pyta profesor Góralczyk we wstępie. Lektura książki daje wyczerpującą odpowiedź na to pytanie. I choć wobec różnych wyzwań, z którymi mierzy się obecnie Unia, osiągnięcie pożądanego celu może się wydawać trudniejsze niż jeszcze kilkanaście miesięcy temu, to jednak politycy muszą mieć ten cel przed oczami, by nie zniszczyć tego, co niemałym nakładem sił Europejczycy zdołali przez pięćdziesiąt lat zbudować.