Ropa nadal znajduje się pod presją w związku z obawami dotyczącymi nadpodaży w kontekście szczytu OPEC 4 grudnia, metale przemysłowe zyskały na wartości po wzmiankach o cięciach produkcji w Chinach, natomiast umacniający się dolar zadał kolejny cios metalom szlachetnym.

Król dolar

USD w dalszym ciągu zyskuje na wartości, w tym względem EUR, i odnotował najlepszy wynik od kwietnia tego roku. Zarówno spekulanci, jak i inwestujący realne pieniądze z opóźnieniem dołączyli do kupujących amerykańską walutę. Pogłoski o możliwej zapowiedzi wdrożenia dodatkowych bodźców przez Europejski Bank Centralny 3 grudnia w połączeniu z przewidywaną podwyżką stóp w Stanach Zjednoczonych 16 grudnia oznaczają jednak, że coraz bardziej prawdopodobne jest utrzymanie tego rajdu aż do końca roku.

Metale przemysłowe zyskały na wartości po informacji, że chińskie Stowarzyszenie Przemysłu Metali Nieżelaznych złożyło do rządu wniosek o pomoc w podwyższeniu cen i o zbadanie przyczyn niedawnej gwałtownej fali krótkiej sprzedaży metali na giełdzie kontraktów terminowych w Szanghaju. Skutki tego rodzaju inicjatyw najprawdopodobniej będą dość ograniczone, o ile nie zostaną wyeliminowane zasadnicze przyczyny osłabienia, tj. spadek popytu, przede wszystkim w Chinach (które są największym na świecie konsumentem metali), a także zmniejszenie produkcji przez spółki wydobywcze.

Reklama

Chilijska spółka skarbu państwa, Codelco, będąca największym na świecie producentem miedzi, oświadczyła ostatnio, że jest skłonna raczej obniżyć marże, niż produkcję. Mimo iż cena (w USD) metali spadła, wielu producentów odnotowało również znaczny spadek kosztów produkcji ze względu na niższe ceny energii i niższy kurs walut lokalnych. W efekcie skutki spadku cen zostały złagodzone, co umożliwiło wzrost produkcji i tym samym przedłużyło obecny proces spadku cen.

Sytuacja na rynku energii jest zróżnicowana: cena benzyny wzrosła w związku ze wzrostem popytu w okolicach amerykańskiego Święta Dziękczynienia, natomiast cena gazu ziemnego może odnotować największy od czerwca spadek w ujęciu tygodniowym. Spadek ten był wynikiem faktu, iż już od 34 tygodni z rzędu stan zapasów rośnie, a łagodne warunki atmosferyczne na północy i wschodzie Stanów Zjednoczonych opóźniły rozpoczęcie zimowego sezonu wydobywczego.

Cena ropy WTI znalazła się w przedziale 40-44 USD, a najnowsze doniesienia na temat podaży wydają się chwilowo ograniczać potencjał wzrostu. Stan zapasów amerykańskich w ujęciu tygodniowym po raz dziewiąty z rzędu odnotował wzrost, natomiast podjęta przez Libię próba ponownego otwarcia dwóch największych pól naftowych może doprowadzić do podwojenia bieżącej produkcji do poziomu 800 000 baryłek dziennie.

Zarządzający środkami pieniężnymi uzyskali rekordową krótką pozycję w kontraktach terminowych na ropę Brent i WTI i - podobnie jak w sierpniu tego roku – te krótkie pozycje umożliwiły wstrzymanie wyprzedaży ze względu na fakt, iż dotyczą już niższych cen. W sierpniu podobny gwałtowny wzrost niedźwiedzich zleceń zapoczątkował wzrost cen o 25% w ciągu zaledwie trzech dni; to właśnie jest przyczyną spowolnienia sprzedaży pomimo faktu, iż najnowsze informacje na rynku nadal nie sprzyjają wysokim cenom.

>>> Czytaj też: Arabska ropa zastąpi w Polsce rosyjską? Technicznie jest to możliwe

Przełomowy szczyt w Wiedniu

4 grudnia członkowie OPEC po raz pierwszy od października spotkają się w Wiedniu, aby omówić liczne kwestie, zarówno w ramach porządku obrad, jak i w kuluarach. Cena koszyka ropy naftowej OPEC od października spadła o kolejne 10% do najniższego poziomu od recesji w 2009 r.

Równocześnie podaż spoza OPEC pozostaje na niezmiennie wysokim poziomie, przy czym amerykańska produkcja ustabilizowała się na poziomie powyżej 9 mln baryłek dziennie. Stała redukcja liczby wiertni w Stanach Zjednoczonych może jednak wskazywać, że w nadchodzących miesiącach nastąpią kolejne cięcia produkcji.

Arabia Saudyjska, architekt obecnej strategii dumpingowej, jest obiektem licznej krytyki ze strony członków OPEC, w szczególności tych mniej zamożnych, którzy zmagają się ze spadkiem przychodów i niezdolnością do dalszego zwiększania produkcji. Przedstawiciele Arabii Saudyjskie w swoich ostatnich oświadczeniach wyraźnie zmienili retorykę, m.in. podkreślając chęć współpracy z pozostałymi producentami na rzecz zagwarantowania stabilności cen, co wywołało pogłoski o możliwych niespodziankach w najbliższy piątek piątek.

Wartość dziennej produkcji OPEC spadła o 2 mld USD dziennie w porównaniu ze średnią wartością odnotowaną w latach 2011-2014. Mimo iż OPEC może uznać za swój sukces pobudzenie globalnego popytu, negatywny wpływ ekonomiczny tej strategii na poszczególnych członków był olbrzymi.

Zmiana retoryki na tym etapie, podczas gdy produkcja spoza OPEC pozostaje niezmiennie wysoka, gwarantuje jednak podtrzymanie obecnej strategii, ponieważ jakakolwiek inna decyzja zostałaby uznana za porażkę w porównaniu z Arabią Saudyjską. Rozmowy w sprawie przyszłorocznego wzrostu produkcji w Iranie oraz potencjalnego podwojenia się wydobycia w Libii w najbliższych tygodniach niewątpliwie zaowocują interesującymi dyskusjami na szczeblu ministerialnym.

Jedno jest pewne. Inwestujący w ropę w piątek nie odejdą ani na krok od monitorów, natomiast dziennikarze i analitycy będą starali się odszyfrować wszelkie nieoficjalne komentarze uzyskane poza salą konferencyjną.

Prawdopodobieństwo (nawet niewielkie) zaskakującego komunikatu i ostatni wzrost liczby krótkich pozycji na rynku kontraktów terminowych powinny do czasu szczytu ograniczyć potencjalny spadek do 40 USD w przypadku ropy WTI i 43 USD w przypadku ropy Brent. Podtrzymujemy pogląd, iż w nadchodzących miesiącach najbardziej prawdopodobnym przedziałem będzie 40-50 USD. Sezonowy wzrost zapasów w Stanach Zjednoczonych w pierwszym kwartale w połączeniu ze wzrostem produkcji w Libii i Iranie spowoduje jednak, że w perspektywie krótkoterminowej ryzyko będzie raczej spadkowe.

Dolar i FOMC przyczyną osłabienia złota

Biorąc pod uwagę, iż przewiduje się podwyżkę amerykańskich stóp procentowych, dolar kontynuuje niekończący się rajd, natomiast ceny większości światowych surowców odnotowują wieloletnie minima, problemy na rynku złota nie są zaskoczeniem. Na wzrost ceny tego metalu nie wpłynęły nawet ostatnie napięcia geopolityczne związane z zestrzeleniem rosyjskiego samolotu przez Turcję, mimo iż złoto to tradycyjna bezpieczna przystań w niespokojnych czasach.

Fakt, iż złoto traci swój blask, wyraźnie widać po obecnej sytuacji na rynku, na którym liczba długich pozycji dramatycznie spadła. W tym momencie liczba kontraktów terminowych na złoto Comex spadła netto o 9 000 lotów (900 000 uncji) – jest to niemal tak niski poziom, co w lipcu, gdy liczba kontraktów na rynku spadła o 11 300 lotów.
Rozmiary spadku na rynku złota to jedno, jednak jeszcze bardziej znaczące jest jego tempo: jeszcze pod koniec października liczba długich pozycji wynosiła 121 000 lotów (12,1 mln uncji).


Innymi słowy, odwrócenie trendu było zarówno znaczne, jak i niespodziewane – nastąpiło w ciągu zaledwie trzech tygodni – przez co jest jednym z najbardziej agresywnych od długiego czasu.

Inwestujący w złoto w pełni uwzględnili już w wycenach podwyżkę stóp Fed w grudniu, jednak wpływ wyższych stóp na USD nie został jeszcze wyceniony. Zarówno spekulanci, jak i inwestujący realne pieniądze zbyt powoli odbudowywali długie pozycje w USD, przez co kurs tej waluty w nadchodzących tygodniach może wzrosnąć jeszcze bardziej.

Złoto może pozostać pod presją do posiedzenia Federalnego Komitetu Otwartego Rynku 16 grudnia, jednak tuż po tym posiedzeniu może nastąpić rajd. Mimo iż złoto może zakończyć rok w okolicach 1 100 USD za uncję, prawdziwy test nastąpi w pierwszym kwartale przyszłego roku. Przed grudniowym posiedzeniem FOMC złoto może znaleźć się w przedziale 1 040– 1 090 USD za uncję. W perspektywie trzech do sześciu miesięcy cena może spaść nawet do 1 000 USD za uncję, zanim nie osiągnie poziomu 1 250 USD za uncję do końca przyszłego roku.

>>> Czytaj też: „Czarny Piątek” nie tylko w sklepach. Dotkliwa obniżka na rynku złota