W regionie CEE ponownie najlepiej zachowywała się korona czeska. Wsparciem mogły okazać się spekulacje, nt. możliwości wcześniejszej rezygnacji z obrony kursu EUR/CZK po słowach członka Banku Czech (Kamil Janacek), który przyznał, że bank centralny rozważa różne scenariusze. Głos zabrał też sam szef CNB, który stwierdził, że nie spodziewa się znaczącej aprecjacji kursu korony po zniesieniu „pega” na EUR/CZK. Wcześniej pojawiły się spekulacje, że związku z wydłużeniem w czasie programu QE przez ECB (do marca 2017 r.), Czesi nie zdecydują się na uwolnienie kursu EUR/CZK w końcu 2016 r., o którym to terminie rynek plotkował do tej pory. Wpływ na notowania korony miały też oczekiwania związane z przyszłotygodniową decyzją Banku Czech (środa) – ryzyko w postaci ewentualności wprowadzenia ujemnych stóp procentowych mocno zmalało po mniej „gołębich” sygnałach z ECB. Warto też pamiętać o tym, że czeska gospodarka jest najsilniejsza w regionie, co potwierdziły ostatnie dane makro.

Ostatnie dni nie były też najlepsze dla forinta, który w relacji do euro był najsłabszy od lipca b.r. Trudno tłumaczyć to danymi makro, które były lepsze (produkcja przemysłowa wzrosła w październiku o 10,1 proc. r/r, a nadwyżka w handlu zagranicznym wyniosła 603 mln EUR),co każe szukać wytłumaczenia w słabych nastrojach wokół rynków wschodzących, a także oczekiwaniach odnośnie polityki prowadzonej przez Bank Węgier. Rynek nie wyklucza, że już na posiedzeniu w najbliższy wtorek opublikowane zostaną szczegóły nowego programu stymulacyjnego, co może wpłynąć na spadek rentowności węgierskich, długoterminowych papierów. To z kolei może nie rekompensować w pełni ryzyka politycznego, które dla zagranicznych inwestorów już od kilku lat pozostaje duże.

Z kolei powody słabości złotego pozostają niezmienne. Pomijając czynniki zewnętrzne, które szkodzą rynkom wschodzącym (taniejąca ropa, perspektywa zainicjowania cyklu podwyżek stóp procentowych przez FED, a także mniejsze wsparcie „dodrukiem pieniądza” ze strony ECB – to dotyczy zwłaszcza naszego regionu), problemem pozostaje wciąż ryzyko wewnętrzne. Obaw związanych z powodzeniem realizacji programu „dobrej zmiany” rządu Beaty Szydło, nie rozwiały zastrzeżenia zgłaszane przez Komisję Europejską, która ustami komisarza Dombrovskisa oczekuje od rządu przedstawienia wiarygodnego programu ograniczania deficytu poniżej 3 proc. PKB.

Przyszły tydzień upłynie w kraju pod znakiem publikacji danych makro za listopad. Większą uwagę od inflacji CPI, której wstępne szacunki już poznaliśmy, przykują odczyty dynamiki płac (środa), oraz produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej (czwartek). Niemniej pozostaną one w cieniu komunikatu FED w środę, który będzie miał kluczowy wpływ na USD/PLN. Nie wykluczamy, że Rezerwa Federalna utrzyma obawy związane ze skalą zacieśnienia polityki w 2016 r., co da pretekst do rozpoczęcia nawet 2 miesięcznej korekty dolara na rynkach globalnych. To nieco wesprze złotego, ale bez uspokojenia nastrojów na krajowym podwórku, szanse na wyraźne odwrócenie trendu na EUR/PLN nie będą duże. Niewykluczone, że na to będzie trzeba poczekać do pierwszych tygodni stycznia.

Reklama

Analiza techniczna koszyka BOSSA PLN pokazuje, że cały czas obowiązuje trend spadkowy. Mocne wsparcia można wyznaczyć dopiero w oparciu o minima z 2009 r., co wskazuje na rejon 83,55-85,79 pkt. Tygodniowe układy na wskaźnikach pozostają spadkowe, chociaż na dziennych widać pierwsze dywergencje, co potwierdzałoby potencjalny scenariusz odbicia, jaki mógłby rozpocząć się w styczniu.

Marek Rogalski – główny analityk walutowy DM BOŚ

>>> Czytaj też: Frank szwajcarski mocno osłabnie. Złoty zyska do niego kilkadziesiąt groszy