Wczorajsza sesja to kolejny etap przeceny ropy naftowej. Jej cena spadła zdecydowanie o ponad 1 proc., dając się tym samym we znaki głównym światowym indeksom giełdowym. Do kolejnej wyprzedaży przyczynił się m. in. raport agencji API, który dostarcza aktualne informacje na temat poziomu zapasów ropy naftowej w Stanach Zjednoczonych, przedstawiając tym samym rozkład sił popytu i podaży na tym rynku.

Konsensus ekonomistów spodziewał się uszczuplenia zapasów o 2,2 miliony baryłek ropy, tymczasem dane pokazały wzrost aż o 2,9 milionów, co doprowadziło do wyprzedaży tego surowca od początku wczorajszych notowań.

Rekordowo niskie ceny ropy naftowej i kolejne dni upływające pod znakiem kontynuacji wyprzedaży tego surowca przyczyniają się do spadku szacunków jego cen w kolejnym roku. Jednym z największych przegranych będzie z tego powodu Rosja. Sprzedaż ropy generuje ok. 40 proc. wpływów do kasy tego państwa. Ministerstwo finansów Rosji przyjęło, że w 2016 roku ceny surowca wyniosą średnio ok. 40 dolarów za baryłkę. To oznacza znaczny cios dla budżetu tego kraju.

Ceny ropy naftowej straciły już ponad 60 proc. na wartości od czasu załamania w czerwcu 2014 roku, wywołanego m. in. przez wzrost produkcji surowca w Stanach Zjednoczonych oraz brak gotowości do redukcji wydobycia przez największych producentów, w tym Arabię Saudyjską. Z opublikowanego niedawno projektu budżetu Arabii Saudyjskiej na przyszły rok wynika, że władze tego kraju zakładają, iż cena czarnego złota nie zmieni się wyraźnie w 2016 roku. Jest to jednak uwarunkowane szczególnie decyzjami kartelu OPEC (którego Arabia jest największym graczem), potencjalnym uwolnieniem eksportu przez USA, oraz tym co będzie się działo w związku z przejęciami pól naftowych przez dżihadystów z Państwa Islamskiego.

Reklama

Wypełnij PIT "Dziennikiem Gazetą Prawną" - program do rozliczeń i poradnik dla podatnika 4 i 5 stycznia w kioskach