Lasy Państwowe chcą wyciąć 400 tysięcy chorych drzew w Puszczy Białowieskiej. Ekolodzy biją na alarm i mówią, że natura da sobie radę. Drzewa są niszczone przez kornika- drukarza.

Dyrekcja Lasów Państwowych zaapelowała do ministra środowiska o zgodę na wycinkę świerków z Puszczy Białowieskiej i przedstawiła ich aktualną sytuację. Według lasów jedynym sposobem, żeby zatrzymać inwazję owadów w puszczy jest wycinka i wywiezienie stamtąd zaatakowanych przez niego drzew.

Anna Malinowska, rzeczniczka Lasów Państwowych mówi, że takiego nagłego rozrostu populacji korników nie odnotowano od wielu dekad. " Dziś jego ofiarą padło już pół miliona drzew na terenie trzech nadleśnictw. W tym momencie martwych jest już 4 tysiące z 52 tysięcy drzewostanów, którymi opiekują się leśnicy"- mówi Malinowska. Dodaje, że najczęściej kornik atakuje stare lub osłabione drzewa, ale tym razem jego ofiarą padają także te młode i silne.

Maciej Józefowicz z Partii Zieloni podkreśla, że wycinka może zaburzyć ekosystem najstarszego w Polsce lasu. " Kornik odgrywa tu swoją rolę. Na tych drzewach żyją rzadkie gatunki np. dzięcioł trójpalczasty, którego w całej Polsce jest bardzo mało. On w puszczy stworzył sobie ostoję." - mówi i dodaje, że nie powinno się przeszkadzać naturze bo jest to "samoregulujący się proces".

Partia Zieloni w najbliższą niedzielę o 12.00 organizuje protest " W obronie Puszczy Białowieskiej". Przemaszerują spod wejścia do Łazienek Królewskich od strony Agrykoli przed kancelarię premiera. Ostateczną decyzję, co do wycinki ma podjąć minister środowiska. Dokumenty z Lasów Państwowych jeszcze do niego nie dotarły.

Reklama

>>> Czytaj też: Nad światem zbierają się czarne chmury. Nadchodzi kryzys?