Od 1 stycznia miała obowiązywać znowelizowana ustawa o kształtowaniu ustroju rolnego, przyjęta jeszcze przez poprzedni parlament.

Znalazł się tam zapis o prawie pierwokupu przewidujący, że właściciel ziemi przed jej sprzedażą musiałby zapytać o to, czy nie chcą jej kupić dzierżawca, sąsiedzi oraz Agencja Nieruchomości Rolnych.

Rolnik, który ma kilkadziesiąt hektarów nie mógłby sprzedać jej części na przykład deweloperowi, a tylko innemu rolnikowi. Nowy rząd wstrzymał wejście w życie ustawy i skierował do konsultacji inny projekt, w którym znalazły się jeszcze większe ograniczenia. Jest tam propozycja, aby ziemię rolną mógł kupić tylko inny rolnik indywidualny mieszkający od pięciu lat w gminie, w której mają już ziemię. Wyjątków od tej reguły jest niewiele. Władze chcą też wstrzymania na 5 lat sprzedaży ziemi państwowej.

Eksperci, z którymi rozmawiał "Puls Biznesu", mówią, że oznacza to, iż ziemia rolna zostaje właściwie wyłączona spod inwestycji. Utrudniona zostanie spekulacja ziemią, a także kupno ziemi przez inwestorów lub tych, którzy w przyszłości chcą zamieszkać poza miastem. Doprowadzi to do zmniejszenia liczby zawieranych transakcji i spadku cen, które rosły od czasu wejścia Polski do Unii Europejskiej.

Reklama