Tajwan, który dopiero co wybrał nowego prezydenta i parlament, stanął w obliczu kryzysu rządowego. W poniedziałek tajwański gabinet podał się do dymisji. Zgodnie z prawem nowy może zostać zaprzysiężony dopiero za 4 miesiące.

Natychmiastowa i zaskakująca dymisja urzędującego premiera i całego gabinetu to reakcja na porażkę wyborczą partii rządzącej. Partia Narodowa straciła bowiem fotel prezydenta, a także większość w parlamencie.

Prezydent-elekt Cai Yingwen zostanie zaprzysiężona 20 maja. Do tego czasu Tajwanowi grozi paraliż rządowy. Ustępujący premier zapowiedział już, że nie zamierza podejmować obowiązków szefa rządu, nawet jeśli dymisji nie przyjmie urzędujący jeszcze prezydent Ma Ying-jeou. Zgodnie z tajwańskim prawem ster władzy przejął na razie wicepremier Tajwanu, jednak nie jest jasne na jak długo.

>>>Czytaj więcej: Wchodzimy w erę tramwajów? Unia płaci, a producentów taboru czekają żniwa

Prezydent-elekt odrzuciła ofertę urzędującego prezydenta, dotyczącą przejęcia kontroli nad dotychczasowym parlamentem, co umożliwiłoby jej powołanie tymczasowego rządu. Cai uznała ją za nie mieszczącą się w granicach tajwańskiego prawa.

Reklama