Wybory w państwach strefy euro, które jeszcze niedawno tkwiły w samym środku europejskiego kryzysu zadłużenia, są poważnym ryzykiem dla rynków. Portugalskie głosowanie z 4 października ubiegłego roku zakończyło się niejednoznacznymi wynikami. Rządząca koalicja socjaldemokratów wygrała wybory, ale straciła większość. Zanim utworzono rząd, rynki były sparaliżowane trwającymi kilka tygodni politycznymi negocjacjami. Costa zobowiązał się, że ograniczy cięcia oszczędnościowe. Rentowność portugalskich obligacji jest teraz najwyższa od sześciu miesięcy. Gorzej od nich w strefie euro radzą sobie tylko greckie papiery. Z kolei w Hiszpanii, po latach zaciskania pasa, w ubiegłym miesiącu większość straciła partia premiera Mariano Rajona. Kraj wciąż nie ma nowego rządu.

Irlandia to kolejny europejski kraj zmęczony oszczędnościami budżetowymi. Według najnowszych sondaży, rządząca koalicja pod przewodnictwem premiera Endy Kenny’ego będzie mieć spore trudności w zdobyciu większości w parlamencie. Problem w tym, że na horyzoncie nie ma tak naprawdę żadnej alternatywy.

>>> Czytaj też: Irlandia po kryzysie: startupy zastępują banki i agencje nieruchomości

"To może zniweczyć cały wysiłek"

Reklama

Irlandia stała się dla wielu państw wzorem radzenia sobie w kryzysie. Sam szef Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi stwierdził, że jest ona modelowym przykładem wychodzenia z gospodarczej zapaści. W tym miesiącu rentowność 10-letnich irlandzkich obligacji spadła poniżej poziomu 1 proc. Jednak banki i analitycy już ostrzegają przed zbliżającym się ryzykiem.

„To głosowanie jest najważniejszym potencjalnym punktem zapalnym w tym roku” – mówi Dermot O’Leary, ekonomista Goodbody Stockbrokers z Dublina. „Inwestorzy dali się zaskoczyć wynikami wyborów w Hiszpanii i teraz kładą większy nacisk na to, co stanie się w Irlandii”.

Premier Irlandii, 64-letni Enda Kenny, jeszcze nie ogłosił oficjalnej daty wyborów, zrobi to prawdopodobnie w przyszłym tygodniu. Zgodnie z przepisami muszą się one jednak odbyć najpóźniej na początku kwietnia.

Wszystkie największe ugrupowania, które startują w wyborach, obiecują luzowanie cięć budżetowych, które pomogły Irlandii odzyskać równowagę gospodarczą. Te same obietnice odgrywały główną rolę w Portugalii i Hiszpanii.

„W ostatnich latach budżetowa strategia Irlandii była prosta: mniej obiecywać, więcej dawać. Ostatnią rzeczą, której teraz potrzebuje kraj, jest złe zarządzanie i błędna polityka, które mogą zniweczyć cały ten wysiłek” – ocenia Alan McQuaid, ekonomista z Merrion Capital w Dublinie.

Enda Kenny stanął na czele irlandzkiego rządu w 2011 roku, kilka miesięcy po tym, gdy kraj został zmuszony do ubiegania się o międzynarodową pomoc finansową. Walce z kryzysem towarzyszyły cięcia wydatków publicznych i podwyżki podatków warte około jedną piątą PKB. Rynek irlandzkich obligacji stanął na nogi głównie dzięki pakietom stymulacyjnym EBC.

>>> Czytaj też: Prezydent Duda: pozytywne statystyki ekonomiczne Polski były mylące

Brak alternatyw

Według najnowszych sondaży przedwyborczych, poparcie dla koalicji centroprawicowej Fine Gael i centrolewicowej Partii Pracy spadło w styczniu o 2 pkt proc. do 39 proc. By wygrać drugą turę wyborów, ugrupowania te musiałyby zdobyć ok. 44 proc. głosów – szacuje Philip O’Sullivan, ekonomista Investec Plc. W 2011 roku obie partie uzyskały w sumie 55 proc. głosów.

Największym problemem na politycznej scenie Irlandii – zarówno dla opozycji, jak i dla inwestorów – jest brak wyraźnej alternatywy dla koalicji Kenny’ego.

Poparcie dla partii Fianna Fail, niegdyś jednej z najpopularniejszych partii w Irlandii, oscyluje w granicy 20 proc. Jej przywództwo wykluczało dotychczas możliwość zawiązania koalicji z premierem Kennym czy partią Sinn Fein, która była politycznym skrzydłem Irlandzkiej Armii Republikańskiej, a teraz przeobraziła się w organizację prowadzącą krucjatę przeciw cięciom oszczędnościowym.

“Wybory parlamentarne na południu Europy w 2015 roku wywołały szereg niespodzianek i mocno skomplikowały sytuację polityczną” – mówi Jens Peter Sorensen, główny analityk w Danske Bank w Kopenhadze. „Nadchodzące wybory w Irlandii mogą mieć taki sam skutek. Mogą przyczynić się to krótkotrwałych zawirowań na irlandzkim rynku obligacji” – dodaje.

>>> Polecamy: PKB jest mylące. To zestawienie pokazuje prawdziwą siłę gospodarek