GDDKiA procesuje się ze spółkami budowlanymi. Odrzuciła roszczenia za ponad 9 mld zł. W sądach czekają sprawy o wartości 6 mld zł. Grożą gigantyczne odsetki. Rząd będzie szukał ugodowych rozwiązań.

Przegrane procesy i potencjalne odsetki, które trzeba będzie zapłacić, to bomba z opóźnionym zapłonem, która może wysadzić drogowe plany rządu. Łączna kwota wniosków o odszkodowania generalnych wykonawców, które złożono w ramach perspektywy finansowej UE 2007-2013 (jej rozliczanie trwało do końca grudnia 2015 r.), to 10,9 mld zł – wyliczyła dla DGP Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Z tego miażdżąca większość została przez rządowego inwestora odrzucona.

>>> Polecamy: PiS uderza w Biedronkę. Zobacz, co musisz wiedzieć o nowym podatku handlowym

Wykonawcy poszli z nimi do sądów: na wokandach czekają sprawy o wartości ponad 6 mld zł. – Większość spraw zakończy się zapewne w drugiej instancji, czyli na prawomocne wyroki poczekamy 3–4 lata. Ponieważ od 2012 r. możemy przyjąć średnią stopę odsetkową na poziomie 10 proc., to wartość odsetek od kwot głównych po 5–6 latach może osiągnąć 60 proc. kwoty pierwotnej. Czyli do zapłaty z 6 mld może zrobić się 10 mld zł – szacuje Jan Styliński, prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa. Jak tłumaczy, w przypadku wyroków na korzyść wykonawców Skarb Państwa może nagle stanąć w obliczu poszukiwania oszczędności budżetowych. W odpowiedzi GDDKiA wytacza korzystne dla strony rządowej statystyki sądowe. Na 84 dotychczas rozstrzygniętych postępowań aż 68 było wygranych, a 11 przegranych (w pięciu przypadkach zawarto ugodę).

Najnowsze przykłady to wygrana w grudniu ze Strabagiem w sporze o wartości 11 mln zł (wyrok nie jest prawomocny), a pod koniec września oddalenie przez sąd apelacyjny sporu o ponad 14 mln zł z powództwa spółki Eurovia. – Nasza skuteczność to 87 proc. Reprezentujemy interes Skarbu Państwa, czyli podatników – twierdzi Jan Krynicki, rzecznik GDDKiA. – Zakładając nawet, że w części procesów sąd przyzna rację Skarbowi Państwa, może się pojawić problem z wyegzekwowaniem zasądzonych kwot. A jeśli konsekwencją tych wyroków miałyby być kolejne upadłości firm budowlanych, koszty społeczne będą przewyższać ewentualne korzyści – ostrzega Bartosz Piechota, partner w kancelarii Röhrenschef. Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa (MIB) wypowiada się w sposób stonowany. – Na razie w większości spraw wygrywa GDDKiA. Mamy jednak świadomość tego, że są jeszcze duzi wykonawcy, którzy dopiero przygotowują wnioski sądowe – mówi Jerzy Szmit, wiceminister infrastruktury.

Reklama

To jest jak poker, w którym każda ze stron ma wiele do stracenia. Z ponad 180 spraw wytoczonych GDDKiA przez wykonawców w sprawie robót budowlanych w toku jest prawie sto, których wynik jest niepewny. To one składają się na kwotę 6 mld zł. Za GDDKiA jak złe cienie z przeszłości ciągną się wojny z wykonawcami, którzy m.in. w wyniku zaangażowania w nierentowne kontrakty drogowe zbankrutowali jak Alpine Bau, stanęli na krawędzi upadłości jak PBG i Polimex- -Mostostal albo na zawsze porzucili polski rynek – jak SIAC Construction. Do sumy roszczeń wlicza się też 700 mln zł od firmy Covec, mimo że w tej sprawie idzie ku ugodzie (Chińczycy zapłacili kary umowne w wysokości 110 mln zł łącznie z odsetkami w wysokości 50 mln zł).

Jak wylicza mec. Bartosz Piechota, generalni wykonawcy najczęściej walczą o wynagrodzenie za roboty dodatkowe, o pieniądze z tytułu nadzwyczajnego wzrostu cen materiałów, o zwrot zabezpieczenia należytego wykonania umowy i o zapłatę kar umownych z powodu odstąpienia od kontraktu przez inwestora. Z kolei GDDKiA wytacza prawne działa, kiedy chodzi o zapłatę kar umownych z powodu zawalenia harmonogramu bądź odstąpienia od umowy. W dużej części roszczenia są wzajemne, tzn. jeśli inwestor zerwał umowę z wykonawcą z powodu nikłego zaawansowania prac i domaga się odszkodowania, ten z automatu wnosi kontrpozew co najmniej tej samej wysokości. Ten manewr sprawia, że roszczenia w sądzie się niejako bilansują.

Nowe światło na ten węzeł gordyjski rzucają zapowiedzi wiceministra Jerzego Szmita, że resort zrobi przegląd roszczeń, by wytypować te, które można rozwiązać poprzez ugody. – To nie oznacza pójścia na rękę wykonawcom. Każda faktura będzie oglądana kilka razy – usłyszeliśmy w MIB. – Dopuszczalne jest zawarcie ugody na każdym etapie procesu – tłumaczy mec. Piechota. – Roszczeniami, które dają największe możliwości negocjacyjne, są te o zapłatę kar umownych – dodaje. W nowej perspektywie 2014–2020 machina pozwów dopiero się rozkręca. Łączna kwota wniosków ze strony wykonawców wynosi 255 mln zł. Do 2023 r. GDDKiA ma zbudować drogi za co najmniej 107 mld zł.

>>> Polecamy: Nie wszyscy płaczą przez drogiego franka. Niektórzy zarabiają

ikona lupy />
Lawina żądań finansowych firm budujących drogi / DGP