Jak podkreśla szef Urzędu do spraw Migracji Anders Danielsson, o tym, ile osób rzeczywiście przybędzie w tym roku do Szwecji, zdecyduje kilka różnych czynników - na przykład rozwój sytuacji w Turcji, przez który to kraj przechodzi fala imigrantów zmierzająca do Europy.

Ankara zobowiązała się do jej powstrzymania, za co Unia Europejska obiecała zapłacić 3 miliardy euro.

Duży wpływ na liczbę uchodźców przybywający do Szwecji mogą też mieć działania podejmowane przez władze Niemiec, które przyjmują ich najwięcej.

Premier Szwecji Stefan Löfven powiedział szwedzkiej telewizji publicznej, że wiele zależy również od tego, czy wszystkie kraje unijne wypełnią swoje zobowiązania. Zapewnił, że jego gabinet zrobił wszystko, by ograniczyć liczbę osób ubiegających się o azyl.

Reklama

Na przełomie roku Szwecja wprowadziła kontrole na granicach . Natychmiast znacząco spadła liczba osób ubiegających się o azyl. Tymczasowe kontrole graniczne przedłużono na razie do 9 marca. Kilka dni temu szwedzkie władze zapowiedziały natomiast, że połowa z ponad 160 tysięcy osób, które przybyły do Szwecji w zeszłym roku i mają zamiar ubiegać się o azyl , może zostać wydalona, gdyż nie spełnia wymogów.

Wiele z nich mieszka w prowizorycznych schroniskach, bo brakuje ponad 20 tysięcy miejsc noclegowych.

Czytaj więcej: Szykuje się gigantyczny sukces. Pierwszy taki rok w historii Polski

Anna Kinberg Batra, przewodnicząca największego szwedzkiego ugrupowania opozycyjnego, liberalnej partii Moderatów, apeluje o realizm. "Szwecja musi poradzić sobie z ostrym kryzysem migracyjnym. Naiwnością jest sądzenie, że jest już za nami. Trzeba więc wykonać wszystkie zaplanowane działania" - powiedziała Anna Kinberg Batra.