Pomimo dobrej sytuacji, polscy przewoźnicy będą jednak musieli zmierzyć się z wieloma problemami - pisze "Rzeczpospolita". Do najważniejszych należy utrata dostępu rosyjskiego rynku oraz próba zablokowania wprowadzenia płacy minimalnej dla kierowców. Wśród właścicieli polskich firm transportowych panuje wręcz przekonanie, że po wprowadzeniu pensji minimalnej w niektórych krajach wiele z firm przestanie istnieć.

Płaca minimalna obowiązuje od zeszłego roku w Niemczech. Wszystkich kierowców jeżdżących do tego kraju lub z niego wyjeżdżających obowiązuje stawka 8,50 euro za godzinę.

Polska jest liderem rynku przewozów towarowych w UE. Wykonujemy jedną czwartą wszystkich międzynarodowych kursów tirów, na co składa się 185 tys. ciężarówek. Polskie pojazdy stanowią 13 proc. tego typu, które płacą myto na niemieckich drogach. Co czwarta ciężarówka w terminalu w Calais jest z Polski. Co trzecia na belgijskich drogach - tak samo.

Na polską dominację na drogach zareagowała już Rosja, która skomplikowała przepisy, domagając się od polskich przewoźników dodatkowych dokumentów. Warunki są nie do spełnienia, ruch ciężarówek pomiędzy oboma państwami zamarł. W kolejce są kolejne kraje z szykanami wobec Polski, które działają na korzyść rodzimych firm. Belgowie zapowiadają skrupulatne kontrole ciężarówek i czasu pracy kierowców. Jeszcze trudniejsza sytuacja czeka naszych kierowców we Francji.

Reklama

Więcej w "Rzeczpospolitej".

>>> Czytaj też: Wyścig autonomicznych samochodów. Tak wygląda przyszłość motoryzacji