Najpierw unijna kwota trzy miliardy euro dla Turcji na walkę z kryzysem migracyjnym. Teraz decyzja państw NATO, by pomóc temu państwu w monitorowaniu sytuacji na Morzu Egejskim.

Zdaniem ekspertki ds. arabskich dr hab. Katarzyny Górak-Sosnowskiej, Turcja nie musi wywierać nacisku ani na UE ani na Sojusz, by realizować swoje interesy.

W opinii rozmówczyni IAR, Turcja ma wszystkie karty w swoich rękach. Ekspertka podkreśla, że Turcja może się na poziomie ekonomicznym dogadywać z Państwem Islamskim, może rozgrywać kwestię kurdyjską i może sterować strumieniem uchodźców.

Unijni przywódcy są zgodni, że bez wsparcia dla Turcji nie da się rozwiązać kryzysu migracyjnego. To ten kraj udziela schronienia uciekającym przed konfliktem w Syrii. W zamian za uszczelnienie granic i zatrzymanie uchodźców w obozach Turcja liczy na ożywienie negocjacji akcesyjnych z Unią Europejską. Do tej pory do Turcji dotarło 2,5 miliona uchodźców. "Turcja sobie daje radę, to my w Unii Europejskiej mamy problem jak ich rozdzielić, dokąd wysłać, są protesty antyimigracyjne, Turcja tego nie ma" - mówi Katarzyna Górak-Sosnowska.

Część z uchodźców, którzy docierają do Turcji decyduje się na dalszą podróż szlakiem bałkańskim do Europy.

Reklama

>>> Czytaj też: Miliardy na broń. Wszyscy tną wydatki, a dwa kraje zbroją się na potęgę