To zasadnicza zmiana wizji państwa, które zamiast wycofywać się z gospodarki ma na nią silnie wpływać. Tak o przyjętym przez rząd Planie Na Rzecz Odpowiedzialnego rozwoju mówił w Polskim Radiu 24 profesor Witold Modzelewski z Uniwersytetu Warszawskiego.

W ocenie prawnika, specjalisty od prawa finansowego rządzący po raz pierwszy od 25 lat stworzyli wizję długofalowej polityki ekonomicznej, zakładającą aktywny udział państwa w gospodarce. W tym podejściu państwo ma nie tylko nadzorować, ale również inicjować niektóre procesy gospodarcze. Przy tym - podkreślił ekonomista - jest to odejście od nieco archaicznych już stereotypów "leseferyzmu".

Reklama

>>> Czytaj też: Wielki skok rozwojowy jest możliwy? Oto 5 filarów planu Morawieckiego

Słuszna diagnoza, ale zbyt mało konkretów

Tak ekonomista jednego z banków ocenia „Plan na rzecz odpowiedzialnego rozwoju”.

Główny ekonomista banku Millennium, Grzegorz Maliszewski podkreśla, że eksperci od dawna mówią o poprawie demografii i potrzebie unowocześnienia polskiej gospodarki. Zdaniem eksperta, zabrakło szczegółów, które pokazałyby jak osiągnąć cel rządu. Część wspierających działań, o których mówił wicepremier Morawiecki, zdaniem ekonomisty, już ma miejsce.

Rozmówca IAR jest ciekaw działania Polskiego Funduszu Rozwoju, którego powstanie zapowiedział wicepremier. Instytucja mogłaby usprawnić wsparcie polskiej gospodarki, ale według ekonomisty nie wiadomo jak fundusz miałby działać.

Grzegorz Maliszewski dodał, że postulaty przedstawiane przez rząd są ważne. Jednocześnie, jak wyjaśnia, trudno będzie ocenić skuteczność zaproponowanych działań.

>>> Polecamy: Ponad bilion zł na inwestycje. Kto sfinansuje plan Morawieckiego?

Problemem będzie pozyskanie prywatnego biznesu

"Cele tego programu są słuszne. Po 2020 roku znikają środki unijne, płace Polaków będą rosły i w związku z tym stracimy przewagę konkurencyjną wynikającą w niskich płac. W związku z tym trzeba gospodarkę rozwinąć, żeby było więcej przemysłu, co by dawało pewne miejsca pracy, a to zwiększałoby popyt wewnętrzny, pomagając gospodarce" - powiedział Piotr Kuczyński.

"Trzeba zwiększyć również eksport, czyli, inaczej mówiąc, znaleźć takie produkty innowacyjne, którymi można byłoby zawojować rynki zagraniczne. Tutaj wicepremier Morawiecki ma absolutnie rację w diagnozie i w celach, które sobie stawia" - dodał ekspert.

"Jeżeli chodzi o środek, czyli to co on ma zamiar zrobić, czyli zmiana instytucjonalna tych pięciu instytucji, które się zajmują promowaniem m.in. przemysłu i eksportu, zajmie bardzo dużo czasu i będzie skomplikowana" - ocenił Kuczyński. Zgodnie z planem instytucje takie jak PAIiIZ, PARP, ARP, BGK, KUKE, PIR zostaną zintegrowane, aby powstał jeden fundusz rozwoju. Z kolei w ramach Polskiego Funduszu Rozwoju ma powstać jednostka zajmująca się wsparciem eksportu - Agencja Wspierania Eksportu.

Najbardziej ambitny program gospodarczy od lat

„Plan Morawieckiego” przedstawiony przez wicepremiera i ministra rozwoju ma szansę stać się najbardziej ambitnym programem gospodarczym w Polsce od czasu początków transformacji, na równi z przełomową ustawą ministra Wilczka oraz „terapią szokową” wicepremiera Leszka Balcerowicza. O jego powodzeniu lub niepowodzeniu zadecyduje kształt konkretnych rozwiązań oraz umiejętności administracyjne rządu, w tym, w szczególności jakość dialogu ze środowiskami gospodarczymi w kraju i zagranicą – uważa Konfederacja Lewiatan.

- Diagnoza stanu polskiej gospodarki, przedstawiona w dokumencie zasadniczo oddaje krytyczny dorobek myśli ekonomicznej ostatnich lat oraz dominujące opinie środowisk gospodarczych. Dostrzeżono bezwzględny postęp w rozwoju gospodarczym w okresie transformacji , jak też rosnącą integrację gospodarki polskiej z gospodarką europejską i światową. Dostrzeżono także kluczową rolę napływu kapitału zagranicznego w sukcesach gospodarczych Polski w ostatnich latach. Uprawnione jest sformułowanie długookresowego celu dla gospodarki Polski jako wyrwanie się z tzw. pułapki średniego dochodu poprzez działania wspierające rozwój przemysłu i oszczędności krajowych, jak też działania proinnowacyjne, proeksportowe i zmierzające do zrównoważonego rozwoju w układzie terytorialnym i społecznym – mówi dr Jacek Adamski, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan.

Niemniej w diagnozie brakuje kilku elementów. Przede wszystkim nie zwrócono dostatecznej uwagi na wymogi europejskiej polityki klimatycznej, na całkowicie przestarzały model polskiej energetyki: oparcie elektroenergetyki na scentralizowanych „brudnych” technologiach, brak wsparcia dla „zielonych” technologii i modeli rozproszonej generacji energii. Oczekiwanie na powstanie osobnego Ministerstwa Energii nie powinno wykluczać tej problematyki z zakresu planu dla gospodarki. Drugą pominiętą kwestią jest ład korporacyjny w sektorze publicznym. Gdy spółki z udziałem, nawet mniejszościowym, Skarbu Państwa stają się kolejny raz łupem dla zwycięzców w wyborach, a nowe zarządy mają, jak się słyszy, realizować każdorazowy „interes państwa”, efektywność musi być zagrożona. Widać to natychmiast w wycenach giełdowych.

Plan Morawieckiego nie wskazuje, kto ma inwestować w rozwój

"Określenie tych celów w kategoriach branżowych wydaje mi się w pełni dopuszczalne. Natomiast jak zrobić, żeby to się tam skoncentrowało? Cały problem polega na tym, że jesteśmy krajem całkowicie otwartym na konkurencję zewnętrzną, nie tylko handlową, ale także przepływy kapitałowe, no i wielkie koncerny międzynarodowe mają ogromne przewagi w gałęziach technologicznych" - zauważa prof. Ryszard Bugaj.

"Wydaje mi się, że niejasne są środki, które mają być zastosowane. Jest koncentracja uwagi na stronie podażowej, (...) gromadzeniu środków, które byłyby zainwestowane. Problem polega na tym, kto ma je zainwestować, czy jak sprawić, żeby ten proces inwestycyjny był efektywny, żeby przyjąć założone cele" - mówił Bugaj.

Jak zauważył, w przeszłości lukę technologiczną z wielkim wysiłkiem i przy bardzo silnym zaangażowaniu państwa zamykały kraje Dalekiego Wschodu - Japonia i Korea Płd. Jednak tam koreańskie czebole, czy japońskie przedsiębiorstwa były bardzo zrośnięte z systemem bankowym i mocno wspierane przez tani, nieformalny kredyt, ponadto korzystały z ochrony celnej.

"My tego drugiego elementu na pewno nie mamy. A ten pierwszy nie został pokazany" - powiedział ekonomista. "Myślę, że program jeszcze właściwie doprecyzowany nie został" - ocenił.

Bugaj zwrócił też uwagę na sprzeczność dotyczącą kapitału. "Kapitał krajowy chyba specjalnie tani nie może być. Natomiast kapitał zagraniczny jest tani, ale niesie niewątpliwie zależność. Jeżeli wicepremier zakłada, że można by było pozyskać kapitał krajowy taniej niż zagraniczny, to mnie się wydaje, że to jest złudzenie" - powiedział.

Nie wykluczył, że oszczędności mogłyby mieć charakter publiczny, będą pochodzić z podatków i będą tanio udostępniane. "Ale wtedy ten kapitał będzie trochę sztucznie tani, na takiej zasadzie, że będzie się dokonywać jakaś redystrybucja na rzecz tych, którzy otrzymują dochody z zysków" - wskazał.

Rząd podjął we wtorek uchwałę w sprawie przyjęcia długofalowej strategii zrównoważonego rozwoju gospodarczego, przygotowanej przez wicepremiera, ministra rozwoju Mateusza Morawieckiego. Plan przewiduje reindustrializację, wparcie innowacji, pozyskanie kapitału rozwojowego, ekspansję zagraniczną, oraz zrównoważony rozwój społeczny i regionalny.

Plan Morawieckiego wymaga przełamania "Polski resortowej"

"To ambitny i potrzebny program dobrze diagnozujący największe wyzwania stojące przed polską gospodarką. Cieszy, że jego autorzy zauważyli, że nie da się go zrealizować bez przełamania +Polski resortowej+. Słabe centrum rządu było dotychczas największą przeszkodą w realizowaniu ambitnych reform i długofalowych strategii państwa. Teraz rząd musi pokazać, w jaki sposób zamierza poradzić sobie z tym wyzwaniem" - ocenił Marcin Kędzierski z Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego.

Zwrócił uwagę, że przełamanie „Polski resortowej” ma być jednym z czterech elementów tworzących fundament sprawnego państwa. "W przededniu zaprzysiężenia rządu premier Beaty Szydło opublikowaliśmy raport +Plan budowy państwa+ autorstwa eksperta CA KJ Jana Rokity, w którym zwracamy uwagę dokładnie na ten problem: wertykalny mechanizm zarządzania na niemal wszystkich szczeblach władzy publicznej daje w polityce państwowej zasadniczą przewagę czynnikom branżowym i resortowym nad interesem państwa jako całości" - zwrócił uwagę Kędzierski.

"Jeżeli realizacja +planu Morawieckiego+ ma się powieść, to rząd musi wskazać, w jaki sposób poradzi sobie z tym wyzwaniem. Dotychczasowy chaos informacyjny chociażby w sprawie podatku obrotowego pokazuje, że +Polska resortowa+ za rządów PiS ma się niestety znakomicie. Tymczasem od początku kadencji powtarzamy, że to właśnie budowa „mózgu państwa” stanowi warunek długofalowego sukcesu politycznego nowej ekipy rządzącej" – podkreślił Kędzierski.

Jego zdaniem trzeba docenić podjęte już przez rząd działania mające na celu przełamanie tego problemu. Kędzierski pochwalił przede wszystkim stworzenie Ministerstwa Rozwoju z silnym umocowaniem Mateusza Morawieckiego w randze wicepremiera, które ma być impulsem do prowadzenia polityki horyzontalnej oraz powołanie międzyresortowej Rady ds. Innowacyjności.

"To jednak wciąż działania doraźne w ramach niewydolnej struktury rządu. Konieczna jest fundamentalna reforma struktur administracyjnych i politycznych, której założenia przedstawiliśmy w listopadowym raporcie, by móc mówić o szansach na prowadzenie tak ambitnej polityki gospodarczej" - dodał.

Według niego obecnie istnieje realne zagrożenie, że realizacja "Planu na rzecz odpowiedzialnego rozwoju" zależy od osobistej pozycji wicepremiera Morawieckiego. "Tymczasem potrzebujemy kultury instytucjonalnej, która da takim przedsięwzięciom gwarancję realizacji bez względu na personalia" – podkreślił Kędzierski.

Zwrócił ponadto uwagę, że autorzy „planu Morawieckiego” dostrzegli spadek zapotrzebowania na pracę, będący nieuchronną konsekwencją automatyzacji i propozycje związane z promowaniem akcjonariatu pracowniczego.

Rząd podjął we wtorek uchwałę w sprawie przyjęcia "Planu na rzecz odpowiedzialnego rozwoju" przygotowanego przez wicepremiera, ministra rozwoju Mateusza Morawieckiego. Wskazano w nim nowe kierunki działań państwa i nowe impulsy, które mają zapewnić polskiej gospodarce stabilny rozwój w przyszłości. Zgodnie z programem odpowiedzialny rozwój ma się opierać na pięciu filarach: reindustrializacji, rozwoju innowacyjnych firm, kapitale dla rozwoju, ekspansji zagranicznej, zrównoważonym rozwoju społecznym i regionalnym.

Ponadto do podstaw rozwoju Polski włączono sprawne państwo, dla którego kluczową kwestią jest przezwyciężenie tzw. Polski resortowej. Jej przeciwieństwem ma być "pełna koordynacja działań instytucji publicznych, w których zmotywowani i profesjonalni urzędnicy, pracują na rzecz rozwoju naszego kraju".

Wreszcie ktoś powiedział, że w Polsce trzeba "rozlać rozwój"

"Wreszcie ktoś powiedział, że w Polsce trzeba rozlać rozwój, bo sam się nie rozleje. Polityka regionalna i rozwojowa nie może polegać na tym, co się działo dotychczas, że będziemy oczekiwali, że pewne procesy zajdą same. Samodzielnie zachodzące procesy to właśnie jest wzrost znaczenia dużych metropolii kosztem pozostałych obszarów kraju. Jeżeli chcemy poważnie traktować politykę rozwojową i regionalną, to musimy wpływać na te procesy" - podkreślił Karol Trammer, redaktor i wydawca "Z Biegiem Szyn".

Ekspert zwrócił też uwagę, że plan pomija zagadnienie zarządzania państwowymi firmami. Zdaniem Trammera dobrze, by odbywało się ono spoza Warszawy. "Zastanawiam się, czy dowiemy się za pół roku, że np. powstała nowa agencja wspierająca inwestycje, albo klaster "Start in Poland" i czy to wszystko nie będzie zlokalizowane w Warszawie, co trochę będzie kłóciło się z założeniami tego planu, bo uważam, że nie wszystko, co rządowe, musi być w Warszawie" - powiedział Trammer.

Ekspert zauważył, że np. zaprezentowany we wtorek jako przykład rządowy program "Luxtorpeda 2.0" w dziedzinie transportu opiera się na zakładach PESA w Bydgoszczy i Solaris w okolicach Poznania, jednocześnie pomijając fabrykę zagranicznej firmy MAN w Starachowicach. "Nie wiem, czy to dlatego, że to jest MAN, ale nie można ignorować faktu, że były takie lata, że największym producentem autobusów w Polsce był MAN" - powiedział Trammer. Jego zdaniem wyzwaniem wobec planu będzie to, jak wesprzeć produkcję prowadzoną w Polsce przez zagraniczny kapitał.

Trammer ocenił, że niepokojący jest pomysł budowania aglomeracji warszawsko-łódzkiej w oparciu o szybką kolej. Jego zdaniem grozi to pominięciem potrzeb miejscowości znajdujących się między Warszawą a Łodzią, bowiem siłą rzeczy kolej dużych prędkości nie może mieć na krótkim odcinku między tymi miastami zbyt wielu przystanków. Według Trammera bardziej od szybkiej kolei potrzebne jest uzupełnienie sieci kolejowej o linie między istotnymi miastami, szczególnie na wschód od Wisły.

Rząd podjął we wtorek uchwałę w sprawie przyjęcia "Planu na rzecz odpowiedzialnego rozwoju" przygotowanego przez wicepremiera, ministra rozwoju Mateusza Morawieckiego. Wskazano w nim nowe kierunki działań państwa i nowe impulsy, które mają zapewnić polskiej gospodarce stabilny rozwój w przyszłości. Zgodnie z programem odpowiedzialny rozwój ma się opierać na pięciu filarach: reindustrializacji, rozwoju innowacyjnych firm, kapitale dla rozwoju, ekspansji zagranicznej, zrównoważonym rozwoju społecznym i regionalnym.

>>> CZYTAJ WIĘCEJ O PLANIE MORAWIECKIEGO

Źródło: IAR/PAP/FORSAL