W lutym złoto w przeliczeniu na baryłki ropy było najdroższe w historii, ale to zasługa taniej ropy, a nie drogiego kruszcu. Jeśli nie ziszczą się najczarniejsze scenariusze dotyczące rozwoju sytuacji w światowej, europejskiej i chińskiej gospodarce to cenom złota trudno będzie wrócić na trwałą ścieżkę wzrostu.

W pierwszych tygodniach 2016 r. złoto błyszczało na tle zmian cen akcji i surowców. Cena kruszcu szła do góry – lokalny szczyt osiągnęła 11 lutego – podczas gdy indeksy giełdowe, a także np. cena miedzi i ropy były poniżej poziomów ubiegłorocznego zamknięcia.

Od lat na początku każdego roku można zaobserwować sezonowy wzrost cen złota. Tłumaczony jest konsumenckimi zakupami związanymi z chińskim nowym rokiem księżycowym oraz świętem Diwali i następującym po nim sezonem wesel w Indiach. W tym roku niepewność na rynkach giełdowych i rynkach surowcowych dały dodatkowy impuls do wzrostów cen kruszcu. Zwyżce sprzyjała także niepewność dotycząca kursu chińskiego juana, co skłaniało Chińczyków do większych niż zwykle zakupów złota.

Tylko najwięksi optymiści mogli jednak wierzyć, że złoto przełamało wreszcie trwającą od lata 2011 roku złą passę. Po kilku tygodniach szybkiego wzrostu, który doprowadził cenę uncji kruszcu do 1260 dolarów nastąpiła realizacja zysków i w połowie lutego cena wahała się w okolicach 1210 dolarów.

Ubiegłoroczny spadek był zbyt głęboki i teraz następuje odreagowanie – tę opinię najczęściej można było usłyszeć od analityków.

Reklama

Nie można wykluczyć, że tak, jak w I połowie 2015 r. inwestorzy, w tym fundusze wysokiego ryzyka grali na zniżkę złota, tak w II połowie ubiegłego roku i pierwszych tygodniach 2016 r. postawili na jego wzrost.

Niepewność i banki centralne napędzają popyt

Złoto uznawane jest za bezpieczną przystań, gdy na rynku panuje – tak jak teraz – niepewność. Czego dziś się boją inwestorzy? Lista jest długa i są na niej m.in. osłabienie wzrostu gospodarczego w Chinach, a być może nawet recesja, wyjście Wielkiej Brytanii ze strefy euro, obawy przed krachem na rynku długów firm naftowych i wydobywczych, dalszy spadek cen ropy, eskalacja konfliktu na Bliskim Wschodzie, terroryzm, czy problemy europejskich i chińskich banków.

Na dodatek cena złota to – lepsza lub gorsza – miara zaufania rynków do skuteczności polityki pieniężnej banków centralnych. Wzrost cen złota może oznaczać, że inwestorzy tracą wiarę w to, że banki centralne będą miały skuteczne pomysły, by zwalczyć deflację. Na razie widać, że polityka ujemnych stóp procentowych nie jest skuteczna, bo nie stymuluje w wystarczającym stopniu wzrostu gospodarki.

Ile te wszystkie czynniki dołożyły do wzrostu ceny złota w ostatnich tygodniach trudno powiedzieć. Wiele z nich występowało także w ubiegłym roku, gdy przez większość czasu ceny kruszcu szły w dół.

Wskazówką mogą być dane opublikowane przez World Gold Council w raporcie „Gold Demand Trends”. Wynika z nich, że o ile w całym 2015 r. popyt na złoto pozostał na poziomie z 2014 r. (liczony w tonach spadł o 14 ton do 4212,2 ton), to w ostatnich trzech miesiącach 2015 r. był o 4 proc. wyższy niż w tym samym okresie 2014 r.

Autorzy raportu zwracają uwagę, że wzrost popytu – w sumie o 47 ton – między październikiem i grudniem wynikał przede wszystkim z większych niż rok wcześniej zakupów kruszcu przez banki centralne (kupiły o 33 tony, czyli o 25 proc. więcej) oraz przez zakupy inwestycyjne (wzrost o 17 proc.). W skali całego 2015 r. banki centralne zwiększyły zakupy o 1 proc., zaś popyt inwestycyjny wzrósł o 8 proc. Popyt inwestycyjny pochodził przede wszystkim z USA i Chin, a także z Indii.

Wzrost popytu inwestycyjnego w Chinach – w IV kwartale ub.r. wyniósł 48 ton, a w całym 2015 r. – 201 ton, co daje wzrost odpowiednio o 25 proc. i o 21 proc. – tłumaczony jest z jednej strony obawami o dalszą dewaluację juana (w IV kwartale 2015 r. wartość chińskiej waluty do dolara spadła o 3,1 proc.), jak i olbrzymią niepewnością na chińskim rynku akcji.

Do tego dołożyły się zakupy ze strony inwestorów indywidualnych, którzy w uznawanym za bezpieczną przystań w niepewnych czasach złocie lokowali pieniądze kupując czy to biżuterię, czy sztabki lub monety. W IV kwartale 2015 r. wyraźny skok konsumenckiego popytu na sztabki i monety – o 25 proc. – zaobserwowano w Chinach. Więcej niż zwykle złota kupowali też konsumenci z takich krajów jak Japonia, Wietnam i Iran.

Z danych World Gold Council wynika również, że w ostatnim kwartale 2015 r. spadła i to znacząco podaż złota. Wyniosła w sumie 1037,1 ton i była o 10 proc. niższa niż w ostatnich trzech miesiącach 2014 r. Na spadek podaży miały wpływ mniejsze dostawy na rynek ze strony firm wydobywczych (spadek o 9 proc. do niespełna 810 ton), jak i mniejsza ilość złota z recyklingu (spadek o 12 proc. do nieco ponad 227 ton). W całym 2015 r. na rynek trafiło o 3,5 proc. złota mniej niż rok wcześniej.

>>> Polecamy: Branża łupkowa w USA nie odbije od dna. OPEC ma dosyć niskich cen ropy

Oczekiwane silne wahania cen

Analitycy nie wykluczają, że w końcu roku złoto będzie droższe niż dziś. Za takim scenariuszem przemawia oczekiwany dalszy popyt na złoto ze strony banków centralnych Chin i Rosji. Ocenia się, że nawet, gdy ceny złota będą rosły chiński bank centralny systematycznie będzie kupował kruszec, zaś wszelkie większe spadki wykorzysta do zintensyfikowania zakupów.

W ocenie Billa Hubarda, głównego ekonomisty Bullion Capital, gdyby nie systematyczne zakupy taniejącego złota dokonywane przez banki centralne – głównie Chin i Rosji – cena uncji kruszcu w 2015 r. byłaby poniżej 1000 dolarów. Z dostępnych danych wynika, że chiński bank tylko kupił w II połowie roku 104 tony złota, zaś rosyjski – 141 ton. W sumie tylko te dwa banki centralne między lipcem, a grudniem miały 73 proc. udziału w popycie banków centralnych na kruszec.

O ile Ludowy Bank Chin kupuje złoto by dywersyfikować rezerwy walutowe – według ekspertów celem jest osiągniecie 5-proc. udziału złota w rezerwach – to działania rosyjskiego banku centralnego oceniane są jako mające przede wszystkim na celu zastąpienie w rezerwie walutowej aktywów nominowanych w walutach zachodnich, w tym zwłaszcza dolarach. Chiny, które są drugą gospodarką świata w końcu ubiegłego roku miały w rezerwach walutowych 1762,3 ton złota (stanowiły jedynie niespełna 2 proc. rezerw), co dawało szóstą pozycję na świecie. Pogrążona w kryzysie Rosja miała w tym samym czasie 1392,9 ton złota (13 proc. rezerw), co dawało jej siódmą pozycję na świecie.

Oczekiwane jest też utrzymywanie się popytu na złoto w Chinach – inwestycyjne i ze strony konsumentów – co jest konsekwencją ciągle niepewnej sytuacji na rynku akcji oraz obaw przed dalszym osłabieniem juana. Kolejna fala krachu na chińskich giełdach bez wątpienia napędzi dodatkowy popyt na złoto w Kraju Środka, który jest największym konsumentem kruszcu na świecie.

Popyt inwestycyjny ze strony inwestorów finansowych w dużej mierze zależeć będzie od sytuacji w amerykańskiej gospodarce. Jeśli z gospodarki USA będą płynąć dobre dane, to prawdopodobieństwo, że Fed po raz kolejny podniesie stopy procentowe rośnie, a to sprzyja umocnieniu dolara i spadkom cen złota. Gorsze dane odsuwają tę perspektywę w czasie.

Oczekiwany jest też spekulacyjny popyt na złoto kreowany przez bieżące, niespodziewane i oceniane jako złe wydarzenia i dane. Należy bowiem pamiętać, że na rynkach najpierw ma miejsce panika, a dopiero potem – gdy rozsądek i prowadzone na zimno przemyślenia dochodzą do głosu – zaczynają się racjonalne działania. Z kolei każda stabilizacja lub poprawa nastrojów na rynkach akcji może stać się pretekstem do realizacji zysków ze złota.

Cenom złota sprzyjać może spodziewany dalszy spadek jego produkcji przez firmy wydobywcze, co jest związane z redukowaniem przez nie kosztów – zmniejszenie nakładów na uruchamianie nowych złóż, ograniczanie wydobycia miedzi (złoto w wielu kopalniach towarzyszy rudzie miedzi) – w sytuacji, gdy ceny surowców idą w dół.

Analitycy techniczni Commerzbanku w długoterminowej prognozie zakładają, że uncja złota będzie kosztować 1450 dol. W krótkim terminie możliwe są wahania ceny o 100 dolarów w każdą stronę od uznawanej za – przynajmniej chwilowy – poziom równowagi ceny 1200 dolarów za uncję. Cytowany przez Financial Times Bernard Dahdah, londyński analityk Natixis, którego prognozy w ubiegłym roku uznane zostały za najtrafniejsze przez London Bullion Market Association, przewiduje, że jeśli dojdzie do podwyżki stóp w USA i poprawy koniunktury w globalnej gospodarce, to cena złota jeszcze w tym roku spadnie poniżej 1000 dolarów za uncję. Podobnie na cenę złota patrzy Goldman Sachs. Jego analitycy przewidują, że w ciągu trzech miesięcy cena złota spadnie do 1100 dolarów, a przed końcem roku do 1000 dolarów za uncję.