Rząd, na czele którego stoi premier Beata Szydło, ma realizować program PiS i zajmować się bieżącym rządzeniem. Z kolei Jarosław Kaczyński ze swojego miejsca w Sejmie kieruje strategicznymi ruchami PiS, dotyczącymi przejęcia władzy w poszczególnych sferach państwa (część zmian następowała podczas ciągnących się wieczorami i nocą obrad Sejmu). Gabinet Szydło jest przedłużeniem znanej z kampanii „dobrej zmiany”, a przywództwo Kaczyńskiego to wielka zmiana.

– Są dwa bieguny. To rozróżnienie nie jest tak ostre, nie ma wyraźnej granicy w poszczególnych działaniach, ale pewne rzeczy są po stronie Szydło, a inne po stronie Kaczyńskiego – mówi politolog dr Jarosław Flis.

Mimo „dwuwładzy” rządy PiS są skuteczne. Wprowadzono projekty sztandarowe dla partii i takie, które się z nimi wiążą: program 500+ zakładający wypłatę dodatków na dzieci, pierwszy podatek sektorowy (od instytucji finansowych), zniesiono obowiązek szkolny dla sześciolatków, zaprezentowano projekt zapowiadanych w kampanii wyborczej darmowych leków dla seniorów. Nawet jeśli nie wszystkie forsowano jako projekty rządowe, to gabinet Beaty Szydło chętnie się do nich przyznawał.

Równolegle z impetem zabrano się do zmian, o których w kampanii nie było aż tak głośno. Najpierw – zablokowania sędziów Trybunału Konstytucyjnego wybranych przez koalicję PO–PSL, a następnie ograniczenia możliwości ingerencji z jego strony w przygotowywane przez obóz władzy ustawy. Nowa większość szybko przejęła kontrolę nad mediami publicznymi, dokonała wymiany kadr w spółkach Skarbu Państwa.

Reklama

Skuteczność PiS to pochodna jego wyniku wyborczego: partia rządzi samodzielnie, co się jeszcze nikomu nie udało po 1989 r. Skupiła w ręku pełnię władzy ustawodawczej (ma większość w Sejmie i w Senacie) i wykonawczej (jednorodny partyjnie rząd i urząd prezydenta). Nie tracąc czasu na koalicyjne targi, PiS może wprowadzać w życie swoją wizję państwa.

>>> Czytaj też: Rząd załata budżet? Nie obędzie się bez dywidend