Kredyty i inwestycje w zamian za wpływy polityczne za granicą. Według zachodnich ośrodków analitycznych, Kreml kupuje przychylność rządów lub partii bądź inwestuje w polityków, którzy skłonni będą pomóc jej w realizowaniu strategicznych interesów.

"Wyobraźcie sobie nową frakcję polityczną w Parlamencie Europejskim, która ma 38 członków z ośmiu krajów europejskich. Jej członkowie w 93 proc. przypadków głosują, popierając stanowisko Kremla" - pisze wiceprezes waszyngtońskiego think tanku Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS) Heather Conley w artykule "Europa Putina". Tekst ten stanowi część szerszego raportu CSIS zatytułowanego "Globalna Prognoza 2016", w którym wymieniane są światowej trendy, mogące okazać się źródłem zagrożeń.

Prorosyjski blog w Parlamencie Europejskim

„Rosną obawy, że w Strasburgu (Parlamencie Europejskim) tworzy się zwarty blok prorosyjski” – napisał w połowie lutego tygodnik „Economist” w tekście pod znamiennym tytułem „W kieszeni Kremla”.

Zdaniem Conley Moskwa kupuje te wpływy; opinię tę podzielają prestiżowe think tanki i media. Rzecz w tym, że takie przepływy pieniędzy zazwyczaj trudno jest wytropić. Są zakamuflowane jako biznesowe inwestycje, wyjątkowo dogodne kredyty, transakcje złotem. Gotówki użyczają dziwne spółki zarejestrowane na Cyprze bądź bardzo zamożni Rosjanie.

Reklama

Jedyną otwartą inwestycją tego typu było dofinansowywanie przez Rosjan francuskiego ultraprawicowego i eurosceptycznego Frontu Narodowego (FN) i jego przewodniczącej Marine Le Pen.

Pod koniec 2014 roku francuski portal informacyjny Mediapart ujawnił, że FN otrzymał od Pierwszego Banku Czesko-Rosyjskiego (First Czech Russian Bank) wsparcie finansowe rzędu 9,4 mln euro.

Wkrótce potem "New York Times" podał, że również "założyciel i honorowy prezes partii Jean-Marie Le Pen dostał - niezależnie od funduszy dla FN - 2,5 mld dol. od holdingu, którego właścicielem jest były agent KGB". Według "Guardiana" Marine Le Pen otrzymała też kolejne 2 mln euro "od tajemniczej firmy zarejestrowanej na Cyprze".

Dyrektor finansowy FN Wallerand de Saint-Just zapowiedział, że partia zapewne ponownie zwróci się do Pierwszego Banku Czesko-Rosyjskiego w Moskwie po kolejne finansowanie. Jak podał "NYT", Saint-Just przyznał też, że w sprawie pożyczek mógł interweniować prezydent Władimir Putin.

Prokremlowska frakcja w PE, przed którą ostrzega CSIS i "Economist", to Europa Narodów i Wolności (ENF), której liderką jest właśnie Marine Le Pen, a jej partia - najsilniejszym ugrupowaniem.

>>> Czytaj też: Strategiczny cel Putina: rozmontowanie, a nawet zniszczenie NATO [WIDEO]

Konserwatywny magazyn francuski "Causeur" napisał, że FN głośno artykułuje nie tylko własne poparcie dla Rosji, ale też postulaty zgodne z życzeniami Kremla, jak zniesienie sankcji nałożonych na Moskwę czy wręcz zerwanie przez Francję więzi z NATO na rzecz nowego sojuszu, do którego weszłaby też Rosja.

Pojawiają się i pogłoski o tym, że Rosja finansuje też eurosceptyczne partie w Wielkiej Brytanii i we Włoszech, jednak na razie nie sposób tego udowodnić – napisał „Economist”. Ale za tym, że „w kieszeni Kremla” znaleźli się tacy politycy, jak lider UKIP Nigel Farage, przemawia to, jak dalece popierają oni Rosję.

Putin: europejskich polityków da się kupić

"Putin zawsze wierzył, że europejskich polityków, tak jak rosyjskich, da się kupić, jeśli wyda się właściwą sumę" - napisał "Guardian". Przypomniał również, że według portalu WikiLeaks były włoski premier Silvio Berlusconi "skorzystał osobiście i znacząco" na umowach energetycznych zawieranych między Italią a Rosją.

Brytyjski, bliski torysom think tank Centre for Policy Studies (CPS), tak jak CFR, ostrzega, że Putin buduje w Europie prorosyjską koalicję partii bardzo skrajnych, w większości ultraprawicowych i eurosceptycznych, ale nie stroni od takich sojuszników, jak greccy komuniści. Blok ten ma podminować struktury europejskie i ograniczać wpływy USA.

Będący przybudówką Kremla rosyjski think tank Centrum Komunikacji Strategicznej przygotował nawet raport pt. „Putin: nowy lider międzynarodowego konserwatyzmu”. Centrum rekomenduje eksportowanie wpływów Kremla do UE pod takim właśnie szyldem. Zaleca też dofinansowanie niemieckiej eurosceptycznej partii AfD (Alternatywa dla Niemiec) przy użyciu skomplikowanych transakcji złotem. Wiceprzewodniczący partii Alexander Gauland już ostrzega w swych wystąpieniach przed „dalszym osłabianiem Rosji”.

Specjalizujący się w analizie partii ekstremalnych Anton Szechowcow pisze na swym blogu, że w ramach inicjatywy mającej zbudować pod auspicjami Rosji europejską „konserwatywną międzynarodówkę” Kreml zaprosił do współpracy 58 europejskich partii, ugrupowań bądź ruchów.

"Sunday Telegraph" podał w styczniu, że Kongres USA polecił dyrektorowi wywiadu USA Jamesowi Clapperowi sprawdzić kwestię potajemnego finansowania przez Rosję europejskich partii politycznych w ciągu ostatnich 10 lat. Śledztwo amerykańskiego wywiadu ma określić, czy rosyjskie służby specjalne finansują europejskie partie polityczne i organizacje charytatywne z zamiarem "podkopania politycznej spójności" – przekazał „ST”.

>>> Polecamy: Rosyjska prasa: Polska zmienia się błyskawicznie i szokuje Zachód

Kuszące inwestycje

Rosja przez ostatnią dekadę wykorzystywała finansowane przez rząd kredyty jako instrumenty subtelnej presji na inne kraje, nie tylko w Europie – podał amerykański ośrodek analityczny Stratfor. Pożyczek tych udziela grupa bankowa VTB, w której rosyjski rząd ma ponad 60 proc. udziałów, lub takie giganty jak Rosnieft, Gazprom czy Rosoboroneksport - pisze Stratfor.

"Bardzo często nie były to w żadnej mierze inwestycje (tych firm) tylko zachęty, mające na celu nakłonienie wybranych krajów do podejmowania decyzji dotyczących polityki zagranicznej, które byłyby zgodne z linią przyjętą przez Moskwę" - wyjaśnia amerykański ośrodek.

Agencje Bloomberga i Reutera, które przeanalizowały historię starań Budapesztu o sfinansowanie rozbudowy elektrowni jądrowej w Paksie, przypominają, że opiewający na 10,8 mld dol. kredyt, jaki Moskwa obiecała przyznać na ten projekt, to suma równa jest mniej więcej jednej czwartej wpływów budżetowych Węgier.

O możliwość zainwestowania w siłownię w Paksie zabiegały takie giganty, jak GE, Areva czy Westinghouse. Ale rząd premiera Viktora Orbana nagle zrezygnował z przetargu, by przyjąć warunki Rosatomu. „Business Indsider” ocenił, że są one niezwykle hojne.

Stratfor podaje, że Rosja kupuje też wpływy Bułgarii, Grecji i Serbii. Są to np. obietnice kredytów dla firm energetycznych i budowlanych.

Zdaniem CSIS, jak i CPS należy bardzo wnikliwie analizować złożone powiązania między europejskimi ugrupowaniami politycznymi a "ich sponsorami wspieranymi przez rosyjski rząd" (CSIS), co zresztą powinno być zadaniem wywiadów (CPS).

Conley ostrzega, że 9 mln euro, które Rosja zainwestowała we wspieranie FN i Marine Le Pen to wierzchołek góry lodowej, jaką są inwestycje Kremla we wpływy polityczne w Europie. A zrozumienie skali zagrożenia, jakie stanowić może taka polityka Kremla ma dla USA i UE – jak pisze Conley - znaczenie fundamentalne.

Marta Fita-Czuchnowska

>>> Czytaj też: Krajobraz po embargo. Płace Rosjan lecą w dół, żywność drożeje