Konflikty i katastrofy naturalne są przyczyną największego kryzysu humanitarnego od II wojny św.; dotyka on 125 mln ludzi na świecie; niezbędne są zmiany zmierzające do bardziej efektywnego udzielania pomocy - mówili uczestnicy Europejskiego Okrągłego Stołu Humanitarnego.

Europejski Okrągły Stół Humanitarny, który odbył się w środę w Warszawie, to trzecie z serii czterech takich wydarzeń w Europie. Zorganizowany z inicjatywy ONZ przez Komisję Europejską oraz sieć uczelni Network on Humanitarian Action (NOHA). Dwa poprzednie odbyły się w Marsylii oraz Uppsali. Gospodarzem czwartego będzie Dublin.

W trakcie spotkań poruszane są najważniejsze kwestie humanitarne danego regionu w ramach przygotowań do Światowego Szczytu Humanitarnego (WHS), który odbędzie się pod koniec maja w Stambule. Rekomendacje wypracowane podczas Europejskich Stołów Humanitarnych będą brane pod uwagę przez Radę Unii Europejskiej, która przyjmie konkluzje na szczyt w Turcji.

Charles-Antoine Hofmann z WHS powiedział PAP, że jest to pierwsza tego typu inicjatywa w historii. Jak podkreślił, skala problemu oraz globalne potrzeby w zakresie pomocy humanitarnej są największe od czasu II wojny światowej. Wyraził nadzieję, że szczyt w Turcji będzie drogą nie tylko do wskazania większego finansowania pomocy humanitarnej, ale także do zmian systemowych w zakresie sprawniejszego niż dotychczas systemu organizowania i udzielania pomocy. "Środki są coraz mniejsze, potrzeby rosną, także wyzwania są ogromne" - powiedział Hofmann.

Jak podkreślił doradca przewodniczącego Komisji Europejskiej ds. pomocy humanitarnej Claus Soerensen, aby pomoc humanitarna była bardziej efektywna, należy wypracować skoordynowaną strategię w zakresie rozwiązywania problemów na szczeblu politycznym.

Reklama

"To konflikty generują katastrofy humanitarne. To właśnie widzimy na przykład w Syrii. Każdego dnia bez rozwiązania tego problemu umiera tam 200 osób, wiele tysięcy dzieci nie chodzi do szkół, a rodziny są przesiedlane. Wiele tych osób wędruje do Europy. Dlatego potrzebujemy rozwiązań politycznych, a to wymaga politycznego zaangażowania" - powiedział PAP Soerensen.

Zaznaczył, że ofiary konfliktów, oprócz wody i żywności, potrzebują opieki medycznej, schronienia oraz dostępu do edukacji. Niezbędna jest także lepsza organizacja i dystrybucja środków dla najbardziej potrzebujących. "Roczna globalna wartość środków przeznaczanych na pomoc humanitarną to ok. 25 mld (dolarów-PAP), a potrzeby są dwa razy większe. Dlatego musimy znaleźć lepszy sposób na zapobieganie katastrofom humanitarnym" - podkreślił doradca szefa KE.

Jak powiedział Artur Malantowicz z NOHA, Światowy Szczyt Humanitarny jest inicjatywą sekretarza generalnego ONZ, która ma na celu uświadomienie całej społeczności międzynarodowej, jak ważne są problemy humanitarne współczesnego świata. "To moment i sytuacja, kiedy zmagamy się z wieloma kryzysami humanitarnymi wywołanymi przez katastrofy naturalne czy przez samego człowieka, przez konflikty zbrojne" - powiedział ekspert.

Wiceminister spraw zagranicznych Joanna Wronecka podkreśliła, że Polska jako członek UE, a także ONZ ma zobowiązania dotyczące pomocy humanitarnej. Jak poinformowała, przedstawiciele Polski podczas szczytu w Turcji odniosą się do sytuacji w Syrii oraz do pomocy w najbliższym sąsiedztwie Polski, czyli na Ukrainie i Białorusi. "Będziemy się starali pokazać, że jesteśmy obecni tak, gdzie możemy" - powiedziała Wronecka.

Jak podkreślili eksperci, 80 proc. wszystkich kryzysów humanitarnych ma miejsce na obszarach konfliktów, a 20 proc. jest spowodowanych klęskami żywiołowymi. Ze względu m.in. na toczące się walki organizacje humanitarne mają coraz większe problemy z dotarciem do osób potrzebujących pomocy. "Pojawił się pomysł, żeby coraz więcej pomocy humanitarnej dostarczać przez organizacje lokalne, a nie międzynarodowe" - powiedziała PAP przedstawicielka KE Małgorzata Pearson, która zajmuje się określaniem strategii pomocy humanitarnej i współpracy międzynarodowej.

Drugi problem to ochrona ofiar kryzysów humanitarnych na obszarach miejskich. "Już teraz 50 proc. światowej populacji mieszka w miastach, a do 2050 r. będzie to 70 proc. Coraz więcej kryzysów humanitarnych ma miejsce właśnie w miastach, gdzie jest coraz większy problem z identyfikacją osób, które tej pomocy potrzebują. Takie osoby są narażone na wykorzystywanie i naruszenia praw człowieka" - powiedziała ekspertka KE.

Kolejnym problemem jest kwestia długotrwałych przesiedleń ludzi z obszarów objętych konfliktami. Jak wynika z danych Biura Wysokiego Komisarza ds. Uchodźców (UNHCR) dotyczy to 60 mln osób na całym świecie. "Większość z nich jest poza domem przez kilka lat. Bez zatrudnienia i dostępu do szkół są całkowicie uzależnione od pomocy humanitarnej" - podkreśliła Pearson.

Według najnowszych szacunków Biura ONZ ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej (OCHA) nawet 125 mln ludzi potrzebuje pomocy humanitarnej, której koszty szacowane są na kilkadziesiąt mld dolarów. Misją OCHA jest koordynowanie działań instytucji i organizacji, zarówno krajowych, jak i międzynarodowych, w rejonach dotkniętych klęskami naturalnymi i konfliktami zbrojnymi.

>>> Polecamy: Sytuacja wymyka się spod kontroli. KE przeznaczy 700 mln euro dla uchodźców