Sytuacja w ZE PAK tak ciężka jak dzisiaj, nie była prawdopodobnie jeszcze nigdy. Kierujący spółką dwóch tygodni Aleksander Grad zaznacza, że bez systemowych działań ze strony państwa przywrócenie jej trwałej rentowności nie wchodzi w grę.

Aleksander Grad zdążył być zarówno ministrem skarbu, prezesem spółki PGE EJ 1, jak i członkiem zarządu katowickiego Taurona. Po niespełna pięciomiesięcznej przerwie przechodzi do prywatnego biznesu i przejmuje stery w spółce Zygmunta Solorza-Żaka, Zespole Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin. Prezesura w ZE PAK może być jego najtrudniejszym zadaniem, a zdecydowanie najbardziej niewdzięcznym, a jakim przyszło mu się zmierzyć.

Oto jaki stan rzeczy w PAK-u zastaje nowy prezes:

Ceny węgla kamiennego spadają (indeks ARA oparty na cenach w portach Amsterdam-Rotterdam-Antwerpia spadł w ciągu ostatniego roku o 35%, do 37 dolarów za tonę). W Polsce do obniżki cen przyłożyła się Kompania Węglowa, wyprzedając nadwyżki surowca ze zwałów. Produkcja energii elektrycznej z węgla kamiennego stała się bardziej rentowna niż z brunatnego, na którym bazuje ZE PAK (i w dużej części również PGE).

W efekcie węgiel brunatny jako paliwo najbrudniejsze, bo prowadzące do najwyższej emisji CO2, jest spychane na koniec merit order (kolejka według której poszczególne bloki w elektrowniach wchodzą do pracy w systemie energetycznym, najwięcej godzin pracują te o najniższych kosztach krańcowych – red.), a nawet poza niego. Dodatkowo spadają hurtowe ceny samej energii – w ciągu ostatniego roku o 5%, do 165 zł/MWh w kontraktach na 2016 r.

Reklama

Produkcja energii jest nierentowna

To jest zabójcze dla wyników finansowych ZE PAK. Produkcja energii w elektrowniach spółki mocno spadła w ostatnich latach. O ile 2014 rok zespół elektrowni i kopalni zamknął z 86 mln zł zysku, to już za 2015 r. analitycy prognozują ponad trzy razy mniej (wyniki poznamy za 3 tygodnie). Za 2016 r. niektórzy przewidują stratę - według analiz DM BZ WBK spółka będzie o około 10 mln zł pod kreską.

Dotychczas wyniki cyklicznych testów na utratę wartości aktywów nie skłoniły władz PAK-u do przeprowadzenia odpisów. Ale ze względu na spadek cen energii prawdopodobieństwo tego, że odpisy obciążą wyniki finansowe za 2015 r., rośnie. Przypomnijmy – PGE na skutek pogarszającej się sytuacji elektrowni na węglu brunatnym przeszacowała już wartość aktywów o prawie 9 mld zł w dół (było to we wrześniu ubiegłego roku: PGE chce być mniej węglowa).

Silnym dowodem na to, że w ZE PAK jest coraz gorzej, była ogłoszona w grudniu rezygnacja z modernizacji bloków 3 i 4 w elektrowni Pątnów I. Na remont czterech bloków w tej jednostce spółka uzyskała w 2014 r. 1,2 mld zł kredytu. Modernizację bloków 1 i 2 przeprowadzono, wykorzystano ponad połowę pożyczonych przez banki pieniędzy. Zgodnie z umową, zaraz później miały rozpocząć się prace na dwóch pozostałych jednostkach. Jednak urealniła się konieczność wdrażania konkluzji BAT wynikających z unijnej dyrektywy o emisjach przemysłowych IED (o BAT-ach więcej można poczytać tutaj: Siarka, rtęć, chlorki i azoty czyli nowe energetyki kłopoty).

Modernizacja bez wsparcia państwa - niemożliwa

Spółka i banki dały sobie czas na decyzję w sprawie inwestycji do 31 maja br. Albo zapadnie decyzja o dalszej modernizacji i banki uruchomią następne transze finansowania, albo inwestycja zostanie anulowana, a dalsza część finansowania wraz z nią. W najnowszym komunikacie spółka uzależnia dalsze działania od systemowych działań ze strony państwa.

Jak komentuje jeden z ekspertów, z którymi rozmawialiśmy, gdyby państwowe spółki przez ostatnie dwa lata stawiały sprawę tak samo klarownie, jak dzisiaj PAK, to uregulowania już dawno by się znalazły i były wdrożone. – Ale państwowi kręcą się w kółko jakby tu coś powiedzieć ale nie podpaść w rządzie – podsumowuje.
O przywrócenie rentowności produkcji energii bez działań państwa byłoby trudno. Na ceny energii w hurcie ZE PAK wpływu nie ma. Tak samo jak nie ma wpływu na fakt, że mająca 600 MW zainstalowanej mocy elektrownia Adamów kończy w tym roku 50 lat. Za czasów rządu PO trwały starania o to by, załatwić dla niej derogację, która pozwoliłaby jej na 32 tys. godzin pracy do 2023 roku.

Sygnały z Brukseli były zawsze jednoznaczne: Adamów nie spełnia zawartych w dyrektywie IED warunków, które pozwoliłyby na taryfę ulgową. Ostatecznie elektrownia dostała prawo do pracy 17,5 tys. godzin do 2023 roku. To oznaczałoby pracę na „pół gwizdka” i wysoki jednostkowy koszt produkcji każdej megawatogodziny energii. Dlatego elektrownia pod Turkiem zostanie zamknięta w 2017 r. To sprawia, że również istnienie kopalni Adamów przestaje mieć sens (o coraz bliższym końcu życia innych elektrowni pisaliśmy niedawno tutaj - Wyrok na stare elektrownie wydany).

Polityka rzuca się cieniem

Kolejnym problemem, z którym musi się zmierzyć wkrótce Aleksander Grad, jest napięta sytuacja wśród pracowników spółki, szczególnie tych z kopalni Adamów i Konin. Wypowiedzenie przez poprzedni zarząd układu zbiorowego pracy i zapowiedź zwolnień grupowych rozwścieczyła związkowców. Po rozmowach z Aleksandrem Gradem deklarują chęć dalszych rozmów, ale wiadomo, że łatwo nie będzie.

Kolejną kwestią, którą musi się zająć Aleksander Grad, są domniemane nieprawidłowości przy prywatyzacji kopalni Adamów i Konin, które PAK kupił w 2012 r. za 175 mln zł. Sprawdzane jest m.in. to, czy ZE PAK wywiązał się z umowy prywatyzacyjnej. Do 31 grudnia 2016 ZE PAK miał zainwestować w kopalnie 250 mln zł.
- Uważamy, że ten tryb prywatyzacji był wadliwy, zwłaszcza że obie kopalnie były rentowne, nie była zadłużona, sprawdzamy wywiązywanie się z zobowiązań inwestycyjnych. Informacje w tej sprawie będziemy mieli w ciągu miesiąca – zapowiedział niedawno w Sejmie wiceminister skarbu Marek Zagórski.

- W przypadku gdyby ta umowa nie była realizowana, rozważymy wszystkie dostępne i dozwolone prawem środki, by chronić interes państwa w tym zakresie – dodał.
W tym kontekście wspomina się o możliwości anulowania przez państwo sprzedaży kopalni. Jednak takie rozwiązanie nikomu by się nie przysłużyło. Kopalnie Adamów i Konin są jedynymi dostawcami węgla do PAK i obie strony są skazane na współpracę aż do końca swojego istnienia.

Jak pokazują analizy złóż, dotychczasowe złoża węgla dla PAK stopniowo się wyczerpują. Na dzisiaj spółka nie wspomina nawet o otwieraniu nowych złóż, takich jak Poniec-Krobia, czy Oczkowice. Społeczności lokalne ani władze samorządowe nie chcą nowych kopalni. Spółka zapowiada więc tylko prace nad przedłużeniem pracy kopalni Konin i stara się o koncesję dla odkrywki Ościsłowo.

Rozmowa z Aleksandrem Gradem, prezesem ZE PAK w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl.