Demonstranci, wspierający główną gruzińską partię opozycyjną, obawiają się, że kupowanie gazu od kontrolowanego przez państwo rosyjskiego monopolisty uzależniłoby Gruzję od Moskwy.
Jednak - jak pisze agencja Associated Press - już przed niedzielną demonstracją opozycja wydawała się stać na wygranej pozycji. Gruziński rząd ogłosił bowiem w piątek, że podpisał umowę z sąsiednim Azerbejdżanem w sprawie zwiększenia dostaw gazu na tyle, by w pełni pokryć zapotrzebowanie Gruzji.
AP odnotowuje, że w przeszłości gruziński minister energetyki Kacha Kaladze, uzasadniając negocjacje z Gazpromem, twierdził, iż Azerbejdżan nie ma technicznych możliwości dostarczania Gruzji więcej gazu. Obecnie Kaladze mówi, że ten problem został rozwiązany.
Przywódca opozycji w parlamencie Dawid Bakradze zarzucił w niedzielę władzom, że próbowały oszukać, mówiąc, iż Azerbejdżan nie ma możliwości zwiększenia dostaw gazu. "Nie udało im się, ponieważ ludzie nie im uwierzyli i zmusili rząd do uczynienia wszystkiego, co możliwe, by otrzymać dodatkowe paliwo z Azerbejdżanu. Nie pozwolimy, żeby Gruzja znalazła się pod kontrolą Rosji" - powiedział.
AP zauważa, że pojawiła się też kwestia sposobu, w jaki Gazprom ma się rozliczać z Gruzją za gaz transportowany przez jej terytorium do Armenii. W przeszłości Gruzja pobierała 10 proc. transportowanego przez jej terytorium surowca, ale ostatnio Gazprom zażądał, by Tbilisi zaakceptowało opłaty tranzytowe, najwyraźniej oczekując, że zmusi to stronę gruzińską do kupna rosyjskiego gazu.
Kaladze powiedział, że Gazprom zgodził się jednak utrzymać w mocy dotychczasowe porozumienie barterowe, ale dodał, że kontraktu w tej sprawie jeszcze nie podpisano.
Według danych rządu w Tbilisi Gruzja otrzymuje 200 milionów metrów sześciennych rosyjskiego gazu rocznie w formie opłaty za tranzyt. Nowa umowa z państwowym azerbejdżańskim przedsiębiorstwem Socar przewiduje dostarczanie Gruzji dodatkowo 500 milionów metrów sześciennych błękitnego paliwa.
>>> Polecamy: Gigantyczna pożyczka z Chin dla Gazpromu. Rosja uzależnia się od Pekinu
janek(2016-03-07 14:30) Zgłoś naruszenie 02
zwykła dywersyfikacja. Skoro mogą sprowadzać i z Azerbejdżanu i Rosji, to czemu mieliby się ograniczać do jednego kierunku. Ważne, by cena była niższa i się nie uzależniać. My też nie powinniśmy, i mam nadzieję, że tak jest, zupełnie odcinać się od rosyjskich surowców, skoro mogą być tańsze.
Odpowiedzfuqu(2016-03-07 01:03) Zgłoś naruszenie 05
Gdy byłem w Gruzji w czasie rozmów z Gruzinami miałem odczucie jak by byli w lekkim rozkroku (zwykli ludzie, nie jakieś władze). Dało się odczuć jednak sympatię do Rosji, nikt na nią nie pomstował ani jej nie przeklinał. Trochę nawet byłem rozczarowany. Z drugiej strony byli zadowoleni z jakiegoś uniezależnienia się od wielkiego sąsiada i swoją przyszłość wiązali raczej z zachodem. Takie miałem odczucie.
Odpowiedz