Dwie lutowe nominacje są ważnym sygnałem dla przyszłości chińskiego systemu finansowego i strategii umiędzynarodowienia juana. Bao Mingyou został starszym doradcą w Hong Kong Monetary Authority (HKMA), a Liu Shiyu nowym szefa Chińskiej Komisji Regulacyjnej ds. Papierów Wartościowych.

16 lutego 2016 r. Bao Mingyou zastąpił na stanowisku starszego doradcy w Hong Kong Monetary Authority Huo Yingli, która doradzała HKMA od 22 sierpnia 2012 r. Wkroczenie Bao do HKMA to nie tylko zwykła wymiana kadrowa, lecz część bardziej skomplikowanej układanki.

HKMA nie jest tylko hongkońską izbą walutową – w praktyce pełni rolę niezależnego od Pekinu banku centralnego. Ścisła współpraca Chin kontynentalnych z Hongkongiem jest kluczowa dla rozwoju sektora finansowego tych pierwszych i internacjonalizacji chińskiej waluty, a wszelkie przetasowania w HKMA wpływają na tę kooperację. Dlatego nowego doradcę HKMA dobierano bardzo skrupulatnie spośród tysięcy kandydatów. Pogłoski mówią, iż Bao Mingyou został osobiście wskazany przez Zhou Xiaochuana, szefa Ludowego Banku Chin.

Oficjalna misja

Zadanie Bao będzie polegało na doradzaniu i pomocy w pogłębianiu symbiozy sektorów finansowych Hongkongu i Chin kontynentalnych. Ma on wspierać ściślejszą kooperację służącą promowaniu juana na rynku hongkońskim i popularyzować na kontynencie usługi finansowe świadczone przez firmy z Hongkongu. To tyle, jeżeli chodzi o oficjalną misję nowego doradcy. Sam Zhou Xiaochuan nie kryje, iż postrzega Bao jako kluczową osobę wspomagającą dążenia Pekinu do umiędzynarodowienia juana. Dlatego przed nowym doradcą postawiono dodatkowe cele. Po pierwsze przykazano mu działanie na rzecz stabilizowania międzynarodowej wartości renminbi, która w ostatnim czasie podlega sporym fluktuacjom na skutek raczej kiepskich sygnałów płynących z chińskiej gospodarki. Po drugie Bao ma kontynuować politykę internacjonalizacji juana w duchu przyłączenia renminbi do koszyka walut SDR. Proces ten mogą zakłócić niestabilność i niedawna dewaluacja juana oraz ucieczka kapitału z Chin. Ponadto należy pamiętać, iż włączenie renminbi do zestawu najważniejszych globalnych walut stanowiło jeden z ważniejszych filarów polityki gospodarczej Xi Jinpinga i użyje on wszelkich środków, aby ten proces nie został zahamowany.

Reklama

>>> Czytaj też: Fatalne dane z Chin. Eksport nurkuje, nikt nie spodziewał się aż takich spadków

Ukryte zadanie

Zaprezentowane powyżej zadania Bao dla uważnego obserwatora chińskiej gospodarki są dość oczywiste, jednak trudniej dopatrzyć się ostatniej, mniej oficjalnej funkcji – możliwie bezstronnego pośrednika na linii Pekin–Hongkong. O wysokich kompetencjach Bao świadczy jego solidne wykształcenie, zarówno krajowe (Beijing Foreign Studies University i Renming University of China), jak i zagraniczne (magister administracji publicznej z Kennedy School of Government w Harvard University i studia na elitarnej London School of Economics) oraz ponad 20-letnie doświadczenie zawodowe (szefował m.in. przedstawicielstwu Ludowego Banku Chin w Europie). Jednak nie tylko wymienione elementy biografii nowego doradcy zadecydowały o jego wyborze na to stanowisko. Bao posiada jedną wyjątkową umiejętność – dotąd niezwykle zręcznie manewrował między oficjalnymi deklaracjami i interesami poszczególnych frakcji chińskich polityków a wypełnianiem typowo technicznych funkcji związanych z pracą w banku centralnym. Można więc przypuszczać, iż będzie pozytywnie odbierany w Hongkongu, a mówiąc językiem finansowym, będzie postrzegany jako bardzo dobrze znający realia tamtejszego rynku „uczciwy broker”. Biorąc pod uwagę jego kwalifikacje, jest bardzo prawdopodobne, iż ścisła współpraca Bao z szefem Ludowego Banku Chin będzie się odbywała z poszanowaniem interesów HKMA.

Bao – mission impossible

Przyjmując nominację, Bao wszedł w sam środek pola minowego. Nowy doradca znalazł się pomiędzy frakcją prorynkową Pekinu a jej silnie lewicową opozycją. Dlatego właśnie na tym stanowisku potrzebna była osoba rozumiejąca argumenty obu stron, a doświadczenie zawodowe oraz wykształcenie Bao zdają się potwierdzać te zdolności. Chcąc dobrze wykonywać swoją misję, Bao musi znaleźć kompromis pomiędzy siłami w najwyższych władzach Chin przy równoczesnym budowaniu w Hongkongu globalnego centrum juana.

Ubocznym zadaniem Bao jest załagodzenie napięcia między Chinami kontynentalnymi a Hongkongiem, które wynikło z kontrowersyjnych wypowiedzi Zhang Xiaominga, szefa Biura Łącznikowego Pekinu w Hongkongu, który jest znany z dość twardego podejścia do hongkońskiego systemu. Zhang od momentu objęcia stanowiska w 2012 r. zdążył zaliczyć już kilka poważnych wpadek i nie jest raczej darzony sympatią przez mieszkańców Hongkongu. Nowy doradca HKMA nie tylko ma szansę przysłużyć się ociepleniu relacji między Pekinem a Hongkongiem, lecz także może okazać się ważną kartą przetargową dla szefa Ludowego Banku Chin w jego starciu z oponentami.

>>> Czytaj też: Chiński plan na pięć lat. Tak ma się rozwijać gospodarka Państwa Środka

Bankier reguluje giełdę

Tak jak nominację Bao należy uznać za korzystną dla dalszego rozwoju chińskiego systemu finansowego, tak Liu Shiyu, nowy szef nadzoru giełdowego CSRC, może budzić mieszane uczucia. Zastąpił on mocno krytykowanego za interwencje na chińskiej giełdzie i obarczanego winą za turbulencje na rynku kapitałowym Xiao Ganga. Absolwent Tsinghua University przez większość swojej aktywności zawodowej (od 1998 r.) związany był z bankiem centralnym, gdzie piął się po szczeblach kariery. Liu zaczynał jako zastępca dyrektora generalnego w Departamencie Nadzoru Bankowego banku centralnego, a w latach 2006–2014 pełnił rolę wicedyrektora Ludowego Banku Chin. Ma też spore doświadczenie w bankowości komercyjnej, gdyż zanim trafił do banku centralnego, pracował w China Construction Bank, a od 2014 r. do 21 lutego 2016 r. piastował stanowisko przewodniczącego rady nadzorczej Agricultural Bank of China. Zgodnie z oficjalnymi informacjami Liu nigdy nie kształcił się za granicą.

Nowy prezes CSRC legitymuje się imponującym doświadczeniem zawodowym, jeśli jednak przyjrzeć się dokładniej jego biografii, można zauważyć, że chociaż z bankami i polityką radzi sobie całkiem nieźle, to z rynkiem kapitałowym nigdy nie miał bezpośredniej styczności. Wysokie kwalifikacje w dziedzinie bankowości, nawet tej komercyjnej, niestety nie gwarantują posiadania umiejętności zarządzania tym rynkiem. Krótko mówiąc, Liu to osoba kompletnie spoza środowiska giełdowego, za to silnie zakotwiczona w polityce.

Nominację Liu można odczytywać jako sygnał, iż władze Chin nie są gotowe (lub nie chcą) reformować rynku finansowego. Nie tylko przykład nominacji szefa CSRC ukazuje tę niechęć. Także inne zmiany personalne w CSRC na to wskazują. Jeszcze na początku XXI w. w komisji bardzo chętnie zatrudniano wysokiej klasy hongkońskich specjalistów. Od kilku lat takich rekrutacji już nie ma. Ponadto ostatnio sporo wykwalifikowanych pracowników o reformatorskich poglądach odeszło z CSRC. Powołanie Liu – osoby o umiejętnościach politycznych, ale bez jakiegokolwiek doświadczenia z giełdą – jest poważnym krokiem w tył dla transformacji systemu finansowego Państwa Środka.

Nie ma wątpliwości, iż dwie ostatnie zmiany personalne na ważnych stanowiskach dla systemu finansowego Chin są elementami taktyki politycznej odmiennych frakcji chińskich rządzących, jednak może się okazać, iż nawet najlepiej przemyślana strategia polityczna na niewiele się zda wobec rzeczywistości gospodarczej. Istnieje spore prawdopodobieństwo, że głównym – ważniejszym od jakichkolwiek rozgrywek wewnątrzpartyjnych – impulsem wymuszającym dogłębne zmiany w systemie finansowym Chin będzie odpływający z kraju kapitał.

Autor: Ewa Cieślik

>>> Czytaj też: Pokolenie "małych cesarzy". Chiny zapłacą za politykę jednego dziecka