Na rewitalizację śródlądowych dróg wodnych w Polsce potrzeba ok. 105 mld zł w ciągu 30 lat - podano w Sopocie podczas konferencji "Transport Week". Spodziewane korzyści z uruchomienia transportu wodnego w tym okresie mogłyby wynieść nawet 300 mld zł.

W środę w Sopocie podczas międzynarodowej konferencji "Transport Week" na panelu poświęconym rozwojowi żeglugi śródlądowej w Polsce prezes spółki "Pętla Żuławska" Michał Górski podał, że szacunkowe koszty związane z rewitalizacją dróg wodnych (Wisła, Bug, Kanał Śląski, połączenie Odra-Dunaj) to ok. 105 mld zł w okresie 30 lat. "Przy założeniu, że ok. 40 mld zł pochodziłoby z budżetu państwa i byłby też poważny udział środków unijnych i inwestorów prywatnych" - dodał.

Do najdroższych inwestycji należałyby: budowa kanału Wisła-Bug (40 mld zł), restrukturyzacja Wisły (36,9 mld zł) i budowa stopni energetycznych na Wiśle (16 mld zł).

Górski podał, że spodziewane korzyści z rewitalizacji dróg wodnych i uruchomienia na nich transportu mogłyby wynieść w ciągu 30 lat od 216 do 300 mld zł. Powiedział, że "było to liczone trzema sposobami i wszystkie wskazują na podobny rząd wielkości". Ocenił, że za kilka-kilkanaście lat transport śródlądowy będzie jedną z dźwigni rozwojowych Polski północnej, środkowej i południowej. Warunkiem jest jednak - mówił - doprowadzenie śródlądowych dróg wodnych co najmniej do IV międzynarodowej klasy żeglowności.

Uczestniczący w konferencji wiceminister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Paweł Brzezicki powiedział dziennikarzom, że zaniedbania w tym sektorze są ogromne. "Jeżeli chodzi o Wisłę, to straciliśmy pozycję, którą trzymaliśmy od kilkuset lat; to nie jest strata pokoleniowa, to strata dziejowa" - powiedział.

Reklama

Ocenił, że nadrobienie zaległości może potrwać kilkadziesiąt lat. Zapewnił, że jest to priorytet obecnego rządu. "Ale co my możemy zrobić przez cztery lata, zobaczymy, to co się uda, to zrobimy" - zapewnił. Dodał, że działania rozpoczną się "od rozmów międzynarodowych".

Górski przekonywał, że "cały świat myśli o ekologicznym transporcie, czyli przejściu na transport wodny, gdzie wszystko jest tańsze, bardziej przyjazne środowisku i łatwiejsze w obsłudze". Powołując się na doświadczenia krajów zachodnich podał, że transport śródlądowy jest najtańszy; np. przy wykorzystaniu 5 l oleju napędowego można przewieźć tonę ładunku 4-6 razy dalej niż transportem lądowym.

Podał, że w państwach zachodnich (Niemcy, Francja) ok. 10-15 proc., a w Holandii nawet ok. 30 proc. transportu ładunków i pasażerów odbywa się przy wykorzystaniu dróg śródlądowych. "W Polsce ok. pół procenta ładunków przewożonych jest przy pomocy wody" - zaznaczył.

Powiedział, że w szczytowym okresie funkcjonowania żeglugi śródlądowej w Polsce w 1980 r. przy wykorzystaniu dróg wodnych przewieziono 9,3 mln pasażerów i ok. 23 mln ton towarów. Obecnie to odpowiednio: ok. miliona pasażerów i ponad 7 mln ton ładunków.

Zauważył, że po 1989 r. zaprzestano działań na wodach śródlądowych. "One zarosły, zamuliły się, są łachy, one są coraz trudniejsze w żeglowaniu" -tłumaczył.

Prof. Krystyna Wojewódzka-Król z Uniwersytetu Gdańskiego podała PAP, że "jedna złotówka włożona w zagospodarowanie Dolnej Wisły (odcinek od Warszawy do Bałtyku) przyniosłaby 6 zł korzyści i to w trakcie budowy". Zaznaczyła, że największe korzyści byłyby po zrealizowaniu inwestycji. "Myśmy wszyscy intuicyjnie wiedzieli, że korzyści są duże, ale panowało przekonanie, że potrzebne są ogromne nakłady, tymczasem te nakłady są rozłożone na 30 lat" - wyjaśniła.

"Jest to inwestycja opłacalna, ale też potrzebna ze względów społecznych, ekonomicznych i ekologicznych" - przekonywała.

Mirosław Mironowicz z Instytutu Morskiego w Gdańsku powiedział, że do tej pory nie powstało kompleksowe opracowanie, które w sposób ekonomiczno-finansowy odpowiadałoby na pytanie, czy rozwój żeglugi śródlądowej w Polsce jest ekonomicznie, społecznie i ekologicznie uzasadniony. "Jesteśmy dopiero na początku drogi" - ocenił.

Na terytorium Polski są trzy drogi wodne o znaczeniu międzynarodowym: E30 - łącząca Morze Bałtyckie z Dunajem, która biegnie Odrzańską Drogą Wodną od Świnoujścia przez Szczecin i Wrocław do granicy z Czechami; E40 - łącząca Morze Bałtyckie z Morzem Czarnym, która prowadzi z Gdańska przez Toruń do Warszawy, a następnie Narwią i Bugiem do Brześcia, gdzie łączy się z drogą wodną prowadzącą do Dniepru i E70 - łącząca kraje zachodniej Europy z rejonem Kaliningradu.

Działania na rzecz rewitalizacji drogi wodnej E70 prowadzi od 2007 r. sześć województw: lubuskie, wielkopolskie, kujawsko-pomorskie, pomorskie i warmińsko-mazurskie.

Podano, że w Polsce istnieje ponad 2 tys. km międzynarodowych dróg wodnych, z czego jedynie 208 km (ok. 10 proc.) spełnia kryteria IV klasy technicznej.

>>> Czytaj też: Po raz pierwszy w historii Polska więcej eksportuje niż importuje [INFOGRAFIKI]