Nadejście boomu łupkowego doprowadziło do wzrostu cen ropy w okolice 100 dol. za baryłkę. Arabia Saudyjska odpowiedziała na to drugim największym w historii wzrostem liczby uruchomionych platform wiertniczych, którego początek przypadł na końcówkę 2013 roku. W 2014 roku było już oczywiste, że na rynku wkrótce pojawi się nadpodaż surowca, pomimo tego nie zmniejszyła surowcowej ekspansji - pisze portal finance.yahoo.com.

W okresie od listopada 2014 do marca 2015 roku Saudyjczycy nadal zwiększali liczbę platform. W ciągu 4 miesięcy wzrosła ona o 15 proc.

W tym samym czasie w USA mieliśmy do czynienia z odwrotnym zjawiskiem. Od 2014 roku liczba tamtejszych wiertniczych urządzeń stopniowo spadała - analogicznie do załamania cen surowca na rynkach.

W historii mieliśmy jednak kilka przypadków, kiedy to Arabia Saudyjska zmniejszała liczbę platform w odpowiedzi na podobną redukcję w USA. Przez większość lat 90. i w pierwszych latach obecnego wieku Saudyjczycy odzwierciedlali w tym zakresie politykę Amerykanów. Podobnie było podczas kryzysu, który wybuchł w latach 2008-09. Dlaczego dzisiaj jest inaczej? Wygląda na to, że teza o ataku Saudyjczyków na amerykańską branżę łupkową ma sporo prawdy.

Reklama

Liczba platform nie decyduje oczywiście w zupełności o podaży surowca, szczególnie w przypadku Arabii Saudyjskiej, w której poziom wydobycia jest odgórnie sterowany. Niemniej jednak sygnalizuje plany i możliwe działania. Kluczowy jest poziom produkcji. O ile w latach 2012-14 produkcja ropy w tym kraju odpowiadała na zmiany cen surowca i była z nimi w dużej mierze skorelowana, o tyle wraz z gwałtownym spadkiem cen ropy (poniżej poziomu 60 dol. za baryłkę) bliskowschodni kraj zaczął szybko zwiększać podaż surowca.

Próby porozumienia naftowych potentatów pozytywnie wpłynęły na krótko na giełdowy rynek. Trudno jednak oczekiwać końca nadpodaży surowca, nie jest więc możliwe znaczne i długotrwałe odbicie cen.

Niewielkie są też szanse na współpracę naftowych potęg. Ich podejście najlepiej pokazują ostatnie miesiące, gdy część z nich zagroziła, że w przypadku nie przyłączenia się do porozumienia Iranu, nadal będzie produkować z pełną mocą. Sytuację komplikuje dodatkowo fakt, że po zniesieniu sankcji Iran chce szybko odzyskać udział w utraconych przed kilkoma lat zachodnich rynkach.

Trudno przewidzieć zachowania na rynku ropy rządów niedemokratycznych państw. Wyraźne zwiększenie przez Arabię Saudyjską liczby platform wiertniczych jest jednak wyraźnym sygnałem, że kraj ten nie zamierza zmniejszać wydobycia. Często praktyką bliskowschodnich państw jest niestety wydawanie komunikatów, które nijak mają się do konkretnych biznesowych zachowań.

>>> Czytaj też: Gaz z USA podpali europejski rynek? Gazprom szykuje odpowiedź