"Według naszych danych oni (tureccy żołnierze) już się wgryźli na kilkaset metrów w głąb Syrii" - oznajmił minister Ławrow.
Jego oświadczenie to najnowszy przejaw konfrontacji między Moskwą a Ankarą, która trwa od czasu zestrzelenia w listopadzie 2015 roku przez Turków rosyjskiego samolotu bojowego w pobliżu turecko-syryjskiej granicy - pisze Reuters.
"Turcja zaczęła twierdzić, że ma suwerenne prawo do utworzenia jakichś stref bezpieczeństwa na terenie Syrii" - powiedział Ławrow; oskarżył Turcję o "pełzającą ekspansję" na granicy z Syrią.
Minister oznajmił, że Rosja będzie nalegać w ONZ na zaproszenie Kurdów na syryjskie rozmowy pokojowe mimo protestów Ankary. Znajdujące się w Syrii rosyjskie centrum ds. rozejmu poinformowało w sobotę, że otrzymało doniesienia o ostrzale przez granicę turecko-syryjską kurdyjskich pozycji w przygranicznej prowincji Aleppo, czemu Turcja zaprzeczyła. Ankara twierdzi, że jej celem były pozycje Państwa Islamskiego.
Rosja i Turcja znajdują się po przeciwnych stronach trwającego od pięciu lat konfliktu w Syrii - pisze Reuters. Przypomina, że stosunki między Moskwą a Ankarą zaogniły się po zestrzeleniu rosyjskiego bombowca, co prezydent Władimir Putin nazwał "ciosem w plecy". Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan nie przeprosił za incydent twierdząc, że samolot naruszył turecką przestrzeń powietrzną i nie reagował na ostrzeżenia. Rosja zaprzeczyła, by jej maszyna naruszyła turecką przestrzeń powietrzną. (PAP)
>>> Polecamy: Systemy krótkiego czy średniego zasięgu? Ważą się losy programu "Wisła"