Z obecnej perspektywy, nawet inflacja wynosząca kilkanaście procent w skali roku, wydaje się dość abstrakcyjnym zjawiskiem. Trzeba jednak pamiętać, że na przełomie lat 80 - tych i 90 - tych, ceny rosły w zastraszającym tempie. Rekordowa stopa rocznej inflacji (1990 r.) wyniosła blisko 586%.

W takich warunkach, wartość niewaloryzowanych depozytów błyskawicznie malała. Wspomniany problem dotyczył między innymi posiadaczy książeczek mieszkaniowych. Część z nich, wciąż domaga się rekompensaty za zdewaluowane oszczędności. Nadzieją dla tych osób, może być orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego.

Jeden przepis z 28 lipca 1990 roku uniemożliwił waloryzację wkładów

Dzięki danym Głównego Urzędu Statystycznego możemy powrócić do ekonomicznych realiów lat 90-tych, które obecnie wydają się już dość odległe (patrz poniższy wykres). Trzeba zwrócić uwagę, że stopa rocznej inflacji CPI, dopiero pod koniec minionego stulecia osiągnęła jednocyfrowy poziom. Z prawdziwą eksplozją inflacji mieliśmy do czynienia w 1989 r. (251,1%) oraz 1990 r. (585,8%). Najbardziej krytycznym okresem był początek 1990 r. W lutym 1990 r. podwyżka cen z poprzednich 12 miesięcy, osiągnęła rekordowy poziom - 1275%. Tak ogromne wzrosty były związane m.in. z zakończeniem państwowej kontroli cen towarów i usług konsumpcyjnych oraz niedoborem dóbr na rynku.

Wysiłki rządu mające na celu kontrolę skutków hiperinflacji, dotyczyły wielu sfer gospodarki. Na radykalne zmiany zdecydowano się również w przypadku produktów bankowych. Stałe oprocentowanie kredytów dla przedsiębiorstw zostało powiązane ze stopą inflacji, a do kodeksu cywilnego (KC) dodano przepis, który był niezwykle istotny np. dla posiadaczy książeczek mieszkaniowych. Kluczową zmianę wprowadził artykuł 13 ustawy z dnia 28 lipca 1990 roku o zmianie ustawy – Kodeks cywilny (Dz.U. 1990 nr 55 poz. 321). Zgodnie z nim: „przepisy art. 12 ust. 2 ustawy oraz art. 3581 §3 kodeksu cywilnego (o sądowej waloryzacji - przyp. autora) nie mają zastosowania do kredytów bankowych oraz kwot zdeponowanych na rachunkach bankowych, jak również do kredytów i pożyczek o charakterze socjalnym”. Takie sformułowanie wykluczyło możliwość sądowej waloryzacji w przypadku kredytów oraz oszczędności (m.in. zgromadzonych na książeczkach mieszkaniowych). Nawet wielu prawników zapomniało o artykule 13 ustawy z 28 lipca 1990 roku, ponieważ nie znalazł się on w ujednoliconym tekście kodeksu cywilnego. Warto wiedzieć, że wspomniany artykuł ma również wpływ na orzecznictwo dotyczące kredytów waloryzowanych kursem franka szwajcarskiego.

Reklama

Zakaz sądowej waloryzacji kredytów, na początku lat 90-tych mógł być korzystny z punktu widzenia konsumentów. Taka sama regulacja dotycząca oszczędności, miała fatalne skutki dla wielu Polaków. Wystarczy wspomnieć, że skumulowana inflacja CPI z okresu styczeń 1988 r. - grudzień 1995 r. wyniosła aż 21 373% (patrz poniższy wykres). Do grupy najbardziej poszkodowanych osób, należeli posiadacze książeczek mieszkaniowych. Dlatego rząd w 1993 r. zwiększył poziom premii gwarancyjnych. Wyższe premie przynajmniej w pewnym stopniu, miały rekompensować skutki hiperinflacji. Wypłaty premii dla posiadaczy książeczek mieszkaniowych, od 1995 r. do 2014 r. kosztowały budżet państwa około 14,21 mld zł (dane Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju). Zdecydowana większość wydatków z tego tytułu (76%), przypadła na lata 1995 - 2005 r.

Część posiadaczy książeczek nadal chce walczyć o swoje oszczędności

Rządowe premie nie mogły zadowolić wielu osób, które zgromadziły pokaźne oszczędności na swoich książeczkach mieszkaniowych. Warto wiedzieć, że posiadacze książeczek jeszcze przed wprowadzeniem wyższych premii, walczyli o waloryzację swoich wkładów. Ich nadzieje rozwiało orzeczenie Sądu Najwyższego z 29 lipca 1993 r. (sygn. akt III CZP 58/93). Sędziowie SN powołali się na regulację wykluczającą możliwość sądowej waloryzacji wkładów oszczędnościowych, czyli wspomniany art. 13 ustawy z 28 lipca 1990 roku. Cztery lata później, sprawę książeczek mieszkaniowych rozpatrzyła Europejska Komisja Praw Człowieka. Jej decyzja z 10 września 1997 r. jest korzystna dla Skarbu Państwa i banku PKO BP. Eksperci Europejskiej Komisji Praw Człowieka uznali, że właściciel książeczki mieszkaniowej nie został pozbawiony swojego mienia, a wypłata premii gwarancyjnej stanowi odpowiednią rekompensatę za dewaluację wkładu.

Mimo niekorzystnych rozstrzygnięć, część posiadaczy książeczek mieszkaniowych nie składa jeszcze broni. Takie osoby mają własne stowarzyszenie (Krajowe Stowarzyszenie Posiadaczy Książeczek Mieszankowych PKOBP z lat 1970 - 1989), które próbuje zainteresować polityków swoimi postulatami. Dla członków wspomnianego stowarzyszenia oraz innych właścicieli książeczek mieszkaniowych, jednym z ostatnich źródeł nadziei jest postępowanie toczące się przed Trybunałem Konstytucyjnym (sygnatura: K 17/15). Grupa posłów w czerwcu 2015 r. wnioskowała do TK o sprawdzenie, czy zakaz waloryzacji wkładów na książeczkach mieszkaniowych nie narusza art. 2, 32, 64 i 77 Konstytucji RP. Na razie nie wiadomo, kiedy Trybunał Konstytucyjny zajmie się tą kwestią. Ważne jest nie tylko obecne zamieszanie dotyczące TK. Według postanowienia Trybunału Konstytucyjnego z 8 grudnia 2015 roku, postępowanie w sprawie dotyczącej książeczek mieszkaniowych zostało zawieszone na 6 miesięcy.

>>> Polecamy: Polak najczęściej sam buduje mieszkanie na własny użytek