Największym niemieckim partiom politycznym CDU i SPD nie udało się zahamować spadku poparcia, natomiast prawicowo-populistyczna i antymigrancka AfD cieszy się coraz większym uznaniem - wynika z sondażu opublikowanego w niedzielę przez gazetę "Bild".

Poparcie dla Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD) spadło w ciągu tygodnia o dwa punkty procentowe do 22 proc., co jest najgorszym wynikiem tej partii od listopada 2009 roku. Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna (CDU) straciła też dwa punkty procentowe i cieszy się poparciem 34 proc. ankietowanych.

Obie partie tworzą wraz z bawarską CSU koalicyjny rząd kanclerz Angeli Merkel.

Alternatywę dla Niemiec (AfD) poparło natomiast 13 proc. uczestników sondażu - o dwa punkty procentowe więcej niż przed tygodniem. To rekordowy wynik w sondażach przeprowadzanych przez instytut Emnid dla niedzielnych wydań "Bilda". Prawicowi populiści zrównali się tym samym z opozycyjną partią Zieloni. Lewica uzyskała natomiast poparcie 9 proc. ankietowanych.

AfD odniosła tydzień temu w wyborach do lokalnych parlamentów w trzech krajach związkowych duży sukces. Startując po raz pierwszy w wyborach w tych landach, domagająca się natychmiastowego zaprzestania przyjmowania uchodźców AfD zdobyła w Badenii-Wirtembergii 15,1 proc., w Nadrenii-Palatynacie 12,6 proc., a w Saksonii-Anhalcie 24,2 proc.

Reklama

60 proc. uczestników ankiety w "Bildzie" jest przekonanych, że AfD wejdzie do parlamentu ogólnoniemieckiego - Bundestagu w przyszłorocznych wyborach. 19 proc. ankietowanych - o dwa punkty procentowe więcej niż miesiąc temu - zadeklarowało, że "zasadniczo" mogłoby zagłosować na antyislamską partię kierowaną przez Frauke Petry.

AfD powstała trzy lata temu jako ugrupowanie domagające się likwidacji wspólnej waluty euro. W wyborach do Bundestagu na jesieni 2013 roku partia nie przekroczyła 5-procentowego progu wyborczego. Rok temu ze względu na wewnętrzne spory AfD groził całkowity upadek. Przełomem w historii ugrupowania okazał się kryzys migracyjny - wraz ze wzrostem liczby imigrantów przyjeżdżających do Niemiec wzrastało poparcie dla AfD domagającej się zamknięcia niemieckiej granicy.

Z analiz przeprowadzonych przez telewizję publiczną po wyborach do landów wynika, że trzy czwarte wyborców AfD chciało w ten sposób pokazać rządowi żółtą kartkę. Wśród powodów głosowania na tę partię wymieniano najczęściej obawy przed islamem oraz przestępczością związaną z napływem uchodźców.

Niemiecki tygodnik "Der Spiegel" w najnowszym wydaniu pisze, że AfD przestała być jedynie partią "prawego marginesu", lecz stała się też "partią środka". W AfD istnieje "nacjonalistyczno-rasistowski blok", który należy zwalczać, ponieważ kwestionuje on fundamenty RFN. W AfD jest także niemało osób o poglądach konserwatywnych, którzy są rozczarowani polityką rządu Merkel. Zdaniem redakcji należy odróżniać "kaznodziei nienawiści" od osób rozczarowanych i zabiegać o ich powrót do partii demokratycznych.

Według "Spiegla" sukces wyborczy AfD jest skutkiem "alienacji wyborców". "Rosnąca część narodu pogardza elitami kraju. Gniew skierowany jest przede wszystkim przeciwko Angeli Merkel" - czytamy w najnowszym wydaniu "Spiegla".

>>> Czytaj też: To już koniec Szwecji jaką znamy? "System jest na granicy wytrzymałości"