Andrzej Jacyna: Brak określonych regulacji jest niekorzystny dla pacjenta. Pieniądze są rozdzielane na zbyt dużą liczbę podmiotów, rozdziela się również kadrę, której i tak brakuje na rynku

Klara Klinger: Po to powstały mapy potrzeb zdrowotnych.

Powstawanie map jest procesem trudnym i długotrwałym. Jesteśmy w trakcie prac. Docelowo to wojewoda na podstawie map będzie decydował czy w danym województwie powinien powstać kolejny szpital lub czy zakontraktować kolejny TK czy rezonans. Do tej pory dzieliliśmy budżet na województwa według liczby mieszkańców. Niewielki wpływ miały na to również wiek mieszkańców czy epidemiologia. Teraz przy rozdzielaniu kontraktów także to będziemy brać pod uwagę.

Będą zamykane szpitale, oddziały?

Reklama

Nie da się danego szpitala zamknąć od razu, choćby wynikało to z map. To musi być proces wieloletni. Ale są zakresy, które trzeba będzie ograniczyć, w przypadku których nie ma nie ma zasadności utrzymywania ich w wielu szpitalach. Zmienił się charakter leczenia i pacjent w wielu przypadkach może być leczony w trybie ambulatoryjnym. Z drugiej strony brakuje łóżek internistycznych, to również efekt wspomnianej wcześniej wyceny.

A położnictwo? Mówi się, że jest za dużo szpitali położniczych, które przyjmują poród raz na tydzień.

To temat trudny. Likwidacja położnictwa może wywołać spore protesty, ale nie możemy płacić więcej za to, że w danej placówce rodzi się za mało dzieci. A przy małej liczbie porodów taki oddział staje się nieopłacalny dla organu założycielskiego, a przede wszystkim niebezpieczny dla rodzących kobiet i ich dzieci. Są szpitale w Polsce, gdzie w ciągu tygodnia rodzi się tylko troje dzieci, a bezpieczeństwo wymaga pełnej obsady położnych i lekarzy, również w te dni, w których porody się nie odbywają. To kosztuje i nie ma uzasadnienia.

>>> Cały wywiad Klary Klinger we wtorek w „DGP” oraz na Forsal.pl