Premier Włoch Matteo Renzi powiedział w piątek na Lampedusie, że z wyspy tej musi popłynąć jasne przesłanie do całej Europy: nie można lekceważyć obecnego wielkiego kryzysu migracyjnego lub reagować powierzchownie.

„To nie są peryferie, dalekie od oczu Europy, ale piękne miejsce, gdzie można było uratować tysiące ludzi. Biada tym, którzy myślą, że w obliczu wielkich kryzysów naszych czasów można udawać, że nic się nie dzieje, lub zachowywać się powierzchownie” - oświadczył szef włoskiego rządu.

Lampedusę nazwał „centrum i sercem Europy”. „Może nie jest to serce geograficzne, ale duchowe” - dodał. W ten sposób nawiązał do trwającej tam nieprzerwanie od lat akcji ratowania migrantów płynących z Afryki i udzielania im gościny.

Zdaniem Renziego to właśnie na tej wyspie Włosi pokazali, jak dużo można uczynić dzięki „wielkim wartościom humanitarnym”.

Wizytę premiera na wyspie wiąże się z przygotowaniami operacyjnymi we Włoszech do przyjęcia kolejnej wielkiej fali migrantów. Ich napływ przez Cieśninę Sycylijską z Libii nasilił się znacznie w minionych tygodniach i, jak się przypuszcza, może jeszcze się zwiększyć w związku z zamknięciem szlaków lądowych w Europie, które ostatnio przemierzali migranci.

Reklama

Przypomina się dane ogłoszone we Francji, według których na wybrzeżach Libii 800 tysięcy osób oczekuje, by wyruszyć drogą morską do Europy.

>>> Czytaj też: Plan UE-Turcja zaczyna działać? Napływ imigrantów do Grecji gwałtownie spada