NATO powinno przekształcić swe patrole przestrzeni powietrznej nad Litwą, Łotwą i Estonią (Baltic Air Policing) w siłę gotową do walki, zdolną do obrony tych państw w razie wojny - oświadczył we wtorek dowódca sił Sojuszu w Europie gen. Philip Breedlove.

Niebo nad tymi trzema krajami patrolują obecnie wielonarodowe siły NATO dysponujące ośmioma samolotami. Liczbę tych maszyn zwiększono z czterech do ośmiu w 2014 roku, po aneksji Krymu przez Rosję.

"Myślę, że Sojusz musi być gotowy na misję obrony powietrznej" - powiedział Breedlove dziennikarzom w Wilnie. "Nadzorowanie przestrzeni powietrznej (air policing) i obrona powietrzna są przewidziane dla dwóch różnych sytuacji. Baltic Air Policing jest misją pokojową" - dodał.

Reuters odnotowuje, że NATO planuje obecnie największą rozbudowę swych sił w Europie Wschodniej od czasów zimnej wojny, by stworzyć przeciwwagę dla bardziej agresywnej Rosji, na co wskazują zwłaszcza trzy państwa bałtyckie i Polska.

Litwa, Łotwa i Estonia, które wstąpiły do Unii Europejskiej i NATO w 2004 roku, zwracają się do Sojuszu o stałą obecność wojsk sojuszniczych w sile batalionu na każdym ze swoich terytoriów. NATO-wski batalion liczy od 300 do 800 żołnierzy.

Reklama

"Nie chcemy już, aby obecność sił międzynarodowych była tylko środkiem zapewniającym widoczność polityczną. Chcemy sił odstraszania, przy czym ma być jasne, że będą one walczyć w razie ataku konwencjonalnego" - powiedział dziennikarzom dowódca litewskich sił zbrojnych gen. Jonas Żukas. Zaznaczył, że "problem obrony powietrznej jest realny". "To oczywiste, że w razie konfliktu militarnego nie wystarczyłyby ani cztery samoloty, ani osiem" - dodał.

>>> Czytaj też: