Turcja i Grecja od dawna ostro rywalizują o turystów. Na kryzysie Ankary wywołanym przez zamachy terrorystyczne oraz utratę rosyjskich odwiedzających mogą więc mocno zyskać greckie kurorty.
ikona lupy />
Liczba uchodźców napływających do Grecji od stycznia do marca (2015 i 2016 r.) / Bloomberg

Grecka Konfederacja Turystyki oczekuje, że liczba odwiedzających jej kraj wzrośnie w bieżącym roku do rekordowych 25 mln i przyniesie 800 mln euro dodatkowego dochodu – powiedział przewodniczący branżowego lobby Andreas Andreadis. W tym samym czasie tureckie Ministerstwo Kultury i Turystyki poinformowało o najwyższym od dekady spadku liczby turystów przybywających do kraju nad Bosforem (10-proc. spadek).

Branża turystyczna to ważny motor wzrostu gospodarczego zarówno w obu krajach. Turcja zmaga się z głębokim kryzysem w branży, który został wywołany przez serię ataków bombowych w Ankarze i Stambule oraz zakaz podróży do tego kraju nałożony na Rosjan przez Kreml. Grecja musi sobie z kolei poradzić z napływem fali dziesiątek tysięcy uchodźców.

Andreasis i branża liczą w najbliższym czasie właśnie na masowy napływ Rosjan. Grecję może odwiedzić w tym roku nawet 900 tys. Rosjan, którzy mają wygenerować połowę dodatkowego przychodu. Grecka branża turystyczna nie chce odnosić się do problemów tureckiej konkurencji, jednak nie ma wątpliwości, że przyszły one w idealnym momencie dla Aten, których finanse publiczne wiszą na włosku.

Reklama

Turystyka to jedna z niewielu branż, która utrzymała w Grecji wzrost w okresie kryzysu. W zeszłym roku kraj ten odwiedziło rekordowe 23,6 mln osób. Wkład tego sektora do krajowego PKB wyniósł aż 18,5 proc., czyli niemal dwukrotnie więcej, niż wynosi europejska średnia. Według Andreasisa boom w branży turystycznej zwiększy w tym roku produkt krajowy o dodatkowy procent, a przychody budżetowe z 14,2 do 15 mld euro.

Optymistyczne szacunki należy jednak obłożyć pewnymi zastrzeżeniami. Zakładają one bowiem dalszą współpracę Grecji z międzynarodowymi wierzycielami, pozostanie kraju w strefie euro oraz zatrzymanie gwałtownie napływającej fali uchodźców.

Finansom publicznym szkodzi też brak przepisów, które umożliwiłyby skuteczne opodatkowanie usług peer-to-peer oferowanych przez takie firmy jak np. Airbnb. Wskutek tego grecki fiskus traci rocznie ponad 200 mln euro.

Z kolei z powodu napływu uchodźców turyści rezygnują z odwiedzin między innymi wysp Kos oraz Aegean. Jeśli liczba przybywających imigrantów będzie spadała, powinny one odzyskać popularność wśród turystów.

Średnia liczba przybywających dziennie do Grecji uchodźców spadła w marcu do 901 osób. Jeszcze w styczniu wynosiła aż 2 tys.

>>> Polecamy: Tłumy z walizkami pieniędzy. Wydają krocie na wakacjach