Demonstracje, których uczestnicy używali petard i świec dymnych, zorganizowano w wielu miastach kraju. Francuski dziennik "Le Figaro" szacuje, że wzięło w nich udział co najmniej kilkadziesiąt tysięcy ludzi, choć w samej Marsylii organizatorzy podają liczbę 120 tys. uczestników protestu.

Uczestnicy nieśli transparenty: "Ręce precz od kodeksu (pracy)", "Jesteśmy więcej warci".

Do najgwałtowniejszych starć z policją doszło w Nantes i Rennes na północnym zachodzie kraju, gdzie kilkudziesięciu młodych ludzi obrzuciło policjantów kamieniami i butelkami. Funkcjonariusze odpowiedzieli gazem łzawiącym.

Z kolei w Paryżu policja zatrzymała po starciach kilkunastu ludzi w kominiarkach albo maskach, którzy wmieszali się w tłum licealistów, studentów i związkowców. Wybito szyby w paru oddziałach banków i w sklepach; ulice zachlapane są farbą, którą demonstranci atakowali policję.

Reklama

Czwartek był również dniem strajku kilku branż, w tym kolejarzy, pracowników służby zdrowia, publicznych mediów i nauczycieli. W regionie paryskim ograniczone jest kursowanie pociągów i metra, na międzynarodowym lotnisku Orly odwołano jedną piątą połączeń. Cały dzień niedostępna dla turystów jest Wieża Eiffla.

Protesty powtarzają się co tydzień od początku marca i mają być kontynuowane w kwietniu.

Reforma przygotowana przez rządzących socjalistów daje podstawy do wydłużenia tygodnia pracy; ponieważ wywołała już wiele protestów i jest krytykowana przez lewe skrzydło partii rządzącej, jej proponowana obecnie wersja została już złagodzona.

Zmiany w ustawodawstwie, które chce przeforsować rząd, otwierają drogę do przedłużenia tygodnia pracy z obecnych 35 do 48 godzin, a dnia pracy w różnych przypadkach do 12 godzin. Rząd uzasadnia potrzebę liberalizacji kodeksu pracy koniecznością przystosowania francuskich przedsiębiorstw do międzynarodowej konkurencji.

Projekt zmian w ustawodawstwie przewiduje też uelastycznienie rynku pracy, w tym pewne ułatwienia dla pracodawców dotyczące zwolnień i związanych z nimi odszkodowań. Ma to ułatwić walkę z bezrobociem, które utrzymuje się na rekordowym poziomie i przekracza 10 proc. Jednak według ostatnich sondaży 58 proc. Francuzów odrzuca forsowane przez rząd zmiany.

Centrale związkowe, jak i organizacje studentów oraz licealistów domagają się całkowitego odrzucenia reformy prawa pracy, a lewe skrzydło socjalistów obiecuje "ostrą walkę parlamentarną" z rządowym projektem.